Untitled Part 17

2.1K 95 2
                                    

Wpis 9


Ingrid


Pragnę wrócić do szczęśliwych czasów. To wszystko było przed wypadkiem moich rodziców. Później moje serce zostało wyrwane, stałam się zupełnie inną osobą. Oschłą, zimną i wyrachowaną. Nie umiałam z niczego się ciszyć, jedynie z pracy. Nie chciałam się angażować w żadne związki, nie umiałam nikogo pokochać.


Moje myśli uciekają nad morzem, do tak dziwnych zakamarków, schowków w moim umyśle. W głowie od jodu, aż mi wiruje. Do płuc dostaje się tyle tlenu, że aż bolą mnie piersi, od głębokich haustów. Jakbym chciała go wtłoczyć w siebie tyle, żeby zostało coś w zapasie. Na później, na ciężkie chwile. Kiedy już samej będzie mi ciężko oddychać, chcę pamiętać, jak oceaniczne rześkie powietrze wypełniało i rozsadzało mi klatkę piersiową.


Znowu oddaliłam się w swoich wspomnieniach. To był poniedziałek pamiętam to jak dziś, choć minęło przeszło dziewięć lat, od tego najszczęśliwszego momentu w moim życiu. Jak wszystko się zmieniło, z niebieskiego nieba w czarne ciężkie chmury, który na stałe zawisły nad moim życiem. Mama zawołana mnie od progu, kiedy wróciłam ze szkoły, ostatnia klasa liceum. Ingrid coś przyszło do ciebie i wytarła swoje ręce w ściereczkę. Właśnie robiła sałatkę z pomidorów do obiadu. Podała mi list. Z podniecenia nie mogłam oddychać, gdy dostałam do rąk kopertę. Była taka ciężka, że nie mogłam jej unieść, ale to bardziej waga tego co jest w środku przytłoczyła mnie.


Lubiłam osiągać wszystko, co sobie założyłam. Zaharowywałam się w szkole i na dodatkowych kursach, w akcjach charytatywnych, debatach. Wszystko co robiłam przez czas licealny, miał jeden cel, chciałam dostać się właśnie tam. Uzyskałam przyjęcie na wszystkie pięć uniwersytetów, gdzie aplikowałam, a teraz miałam otworzyć szóstą aplikancie, tą najcenniejszą. Kusiło mnie, żeby ją rozerwać, ale nie mogłam tego zrobić, nie było jeszcze z pracy taty i mojej ukochanej siostrzyczki Frei.


Kiedy odkładałam kopertę, drżały mi ręce, papier palił mnie w skórę, nie mogłam o niczym myśleć, jeść, nie jestem pewna czy normalnie oddychałam. Siadłam na kanapie i nie spuszczałam z niej oczu. Bałam się zabrać z niej wzrok, jakbym przez zrobienie tego mogłabym spowodować, że zniknie, rozpłynie się.


To była najdłuższa godzina w moim życiu. Kiedy jesteśmy młodzi, wszystko tak mocno przeżywamy. Dlatego te czasy tak dobrze pamiętamy, naszą młodość, pierwsze sukcesy, miłości. A to miało pokazać, wymiar mojego triumfu. Czy jestem aż tak dobra, żeby dostać się na taką prestiżową uczelnie, czy jednak jestem zwyczajną osobą. Zawsze chciałam być niezwykła i teraz chyba to osiągnęłam, ale chyba nie w taką stronę chciałam pokierować swoim życiem. Dziewczyna z rakiem. Uważaj o czym marzysz, czasami realizują się one inaczej niż założysz.


W końcu pojawił się tata z moją siostrzyczką. Oczy jej błyszczały jak patrzyła na kopertę. To dziś wyszeptała. Tata wyciągnął owocowego szampana. On zawsze w nas bezwarunkowo wierzył. Mówił, że jak skończę Harvard, wypijemy prawdziwego. Wtedy dziewczynki będziecie już dorosłe. Powiedział mi jeszcze zanim otworzyłam, drzwi do świata moich marzeń, że jest ze mnie dumny, nie ważne co tam napisali. Byliby szaleni jeśli nie wzięliby mojej dziewczynki, powiedział pewnym głosem.


Ja Ingrid bez żadnych pleców, własną pracą i determinacją, zostałam przyjęta na Harvard. Skakaliśmy z Freyą jak szalone w naszym małym, ale przytulnym salonie. Dostałam stypendium, ale i tak rodzice musieli zastawić mieszkanie, żeby pokryć czesne. Nic się dla nich nie liczyło, tylko nasze szczęście. Byłam taka podekscytowana, wyprowadzką i studiowaniem.

Antidotum-   # 2 Sieć kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz