Untitled Part 24

3.4K 159 34
                                    

W

pis 1

4

Harry.

Wróciłem do swojego dawnego, życia. Odzyskałem spokój. Schowałem ją na dnie głowy, zapomniałem o niej. To mnie zupełnie rozbiło, rzuciło mnie na kolana. Kiedy rok później wybrałem się na przyjęcie charytatywne i tam spotkałem dawnego kumpela ze studiów. Byłem na tej imprezie tak znudzony, że zrobił bym wszystko, żeby dostać trochę zabawy. Po krótkiej rozmowie zabrał mnie do klubu Epidemia. Kiedy tam byłem, prawie dostałem zawału, kiedy zobaczyłem ją ponownie. Z mojej loży kobieta za barem wyglądała z daleka jak Ingrid, a może to jej sobowtór. Nie byłem pewny. Było coś w niej podobnego, znajomego. Przez ułamek sekundy pomyślałem, że zaczęła pracować jako barmanka, przeze mnie i paraduje prawie goła. Uderzyło we mnie poczucie winy. Zniszczyłem jej karierę. Wyglądała w tym ubranku gorąco, miałem ochotę z niej zażartować, a może bardziej rozebrać ją z niego i celebrować każdą chwilę pieszcząc jej ciało. Zbiegłem ze schodów, żeby to sprawdzić. Ale to nie była ona. Rysy podobne, ale inne oczy, usta, nos, kolor włosów i figura, pełna, zmysłowa. Zapragnąłem jej, a mój fiut zapragnął zakraść się w jej wilgotne miejsca.

To była skromna, grzeczna i niewinna wersja Ingrid. Patrzyłem na anioła, zesłanego dla mnie z nieba. Piękna i taka słodka. Te jej wielkie okrągłe oczy, cudowne firanki rzęs, sprawiły, że szybciej zaczęło bić moje serce. Cały czas spuszczała wzrok, wstydząc się pożądliwych i napastliwych spojrzeń. Jej oczy kolory zachmurzonego nieba były bardzo urzekające. Chciałem tej kobiety jak żadnej innej wcześniej.

To była chyba kpina losu. A kiedy dostałem papiery od detektywa i przeczytałem Freya Waller. Zamarłem. Co ona ma wspólnego z Ingrid. Czy los prześladuje mnie panną Waller. Znowu pojawiła się w moim życiu. Cholera.

Po przeczytaniu raportu dowiedziałem się, że jest jej siostrą. Robiło się coraz ciekawiej. Dwie pieczenie przy jednym ogniu, do upieczenia, pomyślałem i w duchu się zaśmiałem. Zabawie się z tym niewinnym kotkiem i dam w skórę Ingrid. Kupiłem ją, inaczej nie mógłbym ją kontrolować. A chciałem mieć nad nimi władzę. Wszystko zaczęło się psuć. Kiedy ją zobaczyłem, dotknąłem. Uderzała mi do głowy coraz bardziej z godziny na godzinę, z dnia na dzień. Zaplątałem się w swoją sieć. Musiałem jej pokazać swoje miejsce, zero łagodności. Byłem zły z powodu Ingrid, Annabell i samej słodkiej Frei. Patrzyła na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami i moje serce zaczynało znowu bić w klatce piersiowej. Byłem taki zły, zabrałem jej niewinność. Ale miałem potem wyrzuty sumienia. Uderzyłem ją w twarz. Tyle złości we mnie kiedyś mieszkało. Kurwa. Jak się tak szybko dostała do mnie. Mimo zamków i szyfrów. Posiadałem ją, ale zaczęłam panikować, że mogę ją stracić. Ale najgorsze co się stało, to widok zniszczonej Ingrid. To jakbym patrzył znowu na Annabell. Wstrząsnęła mną tak bardzo ta wizyta w szpitalu, że musiałem wyżyć się na Frei,. Musiałem ją zniewolić. Znaleźć kontrolę. Jestem przez jej chorobę niestabilny. Przeżywam to od nowa. Annabell, blada na podłodze wkoło niej tyle krwi. A ja chciałem tylko patrzeć, jak się wykrwawia, chciałem to zakończyć. Gdyby nie pokojówka, uwolniłbym się od niej. A później szalałem, nie mogłem przestać wyrzucać sobie swojej słabości. Musiałem pamiętać co mi zrobiła. Czuć ten ból. Czuć tą nienawiść. To wszystko dawało mi siłę, kontrolę i spokój.

Mogłem funkcjonować, zarabiać pieniądze, żeby pokazać dziadkowi co może sobie zrobić ze swoimi pieniędzmi, dziedzictwem, że ich nie potrzebuje, gardzę nim i jego tytułem. On zabrał mi wszystko uczynił mnie pustym i wyniszczonym.

Udowodniłem, że jestem panem świata, a swój sukces zawdzięczam tylko sobie. Byłem egoistą, liczyłem się tylko ja. A teraz mam na karku dwie kobiety. I zamartwiam się o nie na śmierć. Uczucie to straszna suka. Tyle od ciebie wymaga poświęceń. Nie mogę znieść jej wzroku, nienawiści. Wiem, że jest za późno na naprawienie tego wszystkiego. Ale chciałem, żeby mi wybaczyła. Wiem że to miało ją zranić, to że jestem z Freya. Ale wtedy nie wiedziałem czym jest rodzina i miłość. Nie rozumiałem co znaczy kochać ,jaka to jest odpowiedzialność. Jestem odpowiedzialny za nie. Muszę ją uratować. Jeśli ją uratuje, uratuje i siebie. Jej nie mogłem pomóc, była słaba. Nie umiała być matką. Żyła tylko w swoim świecie. Ingrid jest silna, nie może umrzeć. To by znaczyło, że jestem kolejny raz bezsilny. Nie mogę stracić kolejnej osoby, stracić kontroli. Kurwa jestem załamany. Muszę przemyśleć moje kolejne kroki i plan działania. Nie chcę być znowu sam. Kurwa. Na dodatek Ingrid Waller jak zawsze wszystko mi utrudnia. Powoduje ból głowy. Trzymam w ramionach Freyę i nie wiem co mam zrobić kiedy opuszczę mój Jacht. Jak mam odzyskać spokój. Wszystko wyprostować. Muszę wszystko odbudować. Czuję się tak jak wtedy gdy maniłem 10 lat, słaby, załamany i bardzo przestraszony. Nie mogę być znowu bezsilny. Muszę odzyskać moja kontrolę. Nie wiem jak mam tego dokonać. Moje serce dopada lęk, że moje zadanie jest skazane z góry na porażkę. Nie nawiedzę przegrywać, ale ze śmiercią jest ciężko wygrać. Trudno ją oszukać. Ona cierpliwie czeka i zabiera ci wszystkich, których kochasz podstępie i bez wyrzutów sumienia. Kurwa jestem w głębokim gównie. Czuję pod stopami nie niepewny grunt i to jest okropne uczucie. Muszę to wszystko zniszczyć w zarodku.

Prezent dla was, tak moim zdaniem wyglądam Harry.  Wrzuciłam wam wszystko co do tej pory napisałam. Przepraszam was,  ta druga część jest niebetowana, przepraszam za błędy. Zwyczajnie nie mam czasu tego robić :) Co do dalszych rozdziałów to na razie mam blokadę twórczą, więc nie wiem jak szybko i kiedy coś dodam. Napiszcie co myślicie o moim opowiadaniu. To mnie mobilizuje do dalszej pracy. Dzięki za czytanie i gwiazdki. Pozdrawiam Carme:)


Antidotum-   # 2 Sieć kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz