Rozdział 4

182 14 3
                                    




- Madzia? – otworzyłam drzwi po czym szybko chciałam je zamknąć. Kevin był silniejszy zatrzymał je dłonią. Włosy miał rozwichrzone kosmyki opadały mu na czoło, oczy były podkrążone. Jedną dłonią trzymał drzwi drugą miał w kieszeni swojego bezowego płaszcza.

- Alicja.. - powoli wypowiedział moje imię. Zaczesał włosy do góry i zrobił krok ku mnie - Co ty wyprawiasz do cholery? – powiedział zmęczonym głosem.

- Zostaw mnie! – krzyknęłam. Chciałam zamknąć drzwi, ale skutecznie mi to uniemożliwił. Zrobiłam krok w tył. On wszedł do środka po czym zatrzasnął je z hukiem. Nie wiedziałam, co mama mu powiedzieć. Tak strasznie go kochałam, ale po tym co usłyszałam i zobaczyłam nie było dla nas ratunku. Nie zważając na mnie podszedł do mnie na tyle blisko bym czuła jego oddech na ustach. Objął mnie lekko w pasie. Czoło oparł o moje.

- Co się stało? Dlaczego kolejny raz ode mnie uciekłaś? Co ja takiego do cholery zrobiłem? – jego głos był cichy.

Zacisnęłam powieki zagryzłam drżącą wargę. Dlaczego robił ze mnie idiotkę? Odsunęłam się do niego nie mogłam znieść jego bliskości. Wróciłam do salonu Kevin usiadł obok mnie. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej dłońmi objęłam kolana. Na płaszczu, gdzie nie gdzie miał malutkie płatki śniegu, które po chwil zniknęły. Tak jak to, co było pomiędzy nami. Dobre bajki powinny kończyć się zazwyczaj dobrze. Ta jednak miała inne zakończenie. Bajka, w której żyłam przez kilka ostatnich miesięcy prysła.

- Możesz mi to wytłumaczy? - Wyciągnął dłoń ku mnie by mnie dotknąć, ale się odsunęłam. - Powiesz coś?! - zdjął z siebie płaszcz i rzucił go na stolik obok. Jego telefon wydał dźwięk wyciągnął go z czarnych jeansów. Popatrzył na wyświetlacz. Po czym cisnął nim o stół. Telefon zadzwonił jeszcze raz. Odebrał go używając smartwatcha na ręku.

- Znalazłam ją – powiedział tylko tyle oschłym zimnym tonem. Westchnął ciężko i zdjął z siebie przez głowę czarny kaszmirowy sweter. Został w białej koszulce. Łokcie oparł na kolanach. Zaczesał włosy do tyłu. Przekręcił głowę w bok ku mnie. Momentalnie przed oczami miałam obraz ze zdjęcia. Wyobraźnia podsuwała  mi kolejne zdarzenia po pocałunku. Jej dłonie dotykały jego ciała. On całował ją bez opamiętania. Przycisnął do ściany na koniec kochali się. A chwile po tym przysięgał mi miłość i wierność. Czułam ogromną puste w sercu. Jak mogłam być tak głupia? Zacisnęłam mocno powieki by stłumić łzy.

- Będziesz tak milczała? Powiedz coś do cholery. – powiedział podniesionym tonem jego cierpliwość najwyraźniej była na granicy. Otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.

- To jest moja odpowiedź. – rzuciłam w niego zdjęciem. Zerwałam się z kanapy pobiegłam do łazienki, gdzie zamknęłam drzwi na klucz. Odkręciłam wodę w wannie by stłumiła szloch. Nie mogłam ich dłużej powstrzymywać. Łzy nie dawały mi żadnej ulgi. Wręcz przeciwnie. Czułam jeszcze większy żal do siebie. Do niego i całego świat. Czym sobie na to zasłużyłam?

- Otwórz drzwi! - usłyszałam po drugiej stronie... - Otwieraj, bo je wyważę. – szarpał za klamkę. Osunęłam się na zimną podłogę. Płakałam coraz głośniej. Podciągnęłam  nogi do klatki piersiowej. Nie chciałam go widzieć.

- Odjedź wszystko jest jasne. Nie chce słyszeć, że to nie tak jak mi się wydaje. - wychlipałam

- Ale tak właśnie jest. Otwórz te pieprzone drzwi. Zaraz wyrwę je z futryną. – nic nie odpowiedziałam schowałam głowę pomiędzy kolana. Zrobiło się jakoś dziwnie  spokojnie. Podeszłam do drzwi, przystawiłam ucho nasłuchiwałam, co dzieje się po drugiej stronie. Odskoczyłam do tyłu, kiedy je kopnął. Tynk posypał się ze ściany.

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz