Rozdział 22

168 12 6
                                    




Kwiaty oraz pączki na drzewach, w ogrodzie zwiastowały upragnioną wiosnę.
W lesie też wszystko budziło się do życia. Dookoła jeziora rozpościerał się  biało fioletowy dywan z przylaszczek i przebiśniegów.
Było tak pięknie.

Mój brzuszek robił  się coraz bardziej, okrąglejszy. Przez  ostatnie trzy miesiące przyzwyczajałam się do nowej sytuacji. Moje dolegliwości stawały się mniej uciążliwe, a samopoczucie zaczynało się poprawiać.

Przyjęłam nową dziewczynę do pracy. Bardzo sympatyczną, poukładaną, ale na zakręcie w swoim życiu. Dokładnie tak jak ja i Beata, kiedy zaczynała u mnie pracować. Mi się udało pozbierać do kupy, Beacie również. Przyjdzie i dzień, kiedy i ona odnajdzie harmonie w swoim życiu.

Sophie nadal nie mogła pogodzić się ze stratą ojca za to Ivy wzięła ślub z Borysem.

Dziewczyny nic nie wiedziały o mojej ciąży. Nie byłam jeszcze gotowa, by im o tym powiedzieć.

Byłam szczęśliwa, bo już nigdy nie będę sama. Będę miała synka, a on mnie.

Nagle mój telefon przywołał mnie do rzeczywistości .

- Gdzie jesteś? - usłyszałam zdenerwowany głos Magdy w słuchawce. W tle dźwięk samochodu.

- Nad jeziorem. Coś się stało?

- Tak myślałam, że tam jesteś.  Zaraz tam będę, nie ruszaj się stamtąd.

Zaniepokoiła mnie swoim nagłym telefonem. Postanowiłam nic sobie jednak nie wyobrażać i nie dopowiadać, dopóki sama nie powie mi, co się stało.

- Hej! - odwróciłam, się w stronę Madzi.

Była zdyszana i czerwona na twarzy.

- Co się dzieje? Biegłaś? - chciałam wstać, ale mnie powstrzymała i usiadła obok .

Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu. Nasłuchując szumu drzew. Wyglądała na smutną taka też wydawała się być przez telefon.

- Co się stało? Płakałaś? - oparłam się dłonią o zieleniejącą się trawę. Drugą głaskałam się po brzuszku.

Taki mój nowy nawyk.

- Pokłóciłam się z Mariuszem. - schowała twarz w dłoniach i łkała.

- Będzie dobrze. O co się pokłóciliście? - objęłam  ją ramieniem.

-Bo on chce kolejne dziecko. Alicja ja już jestem za stara. - załkała - Nie chce. Dziewczyny już są duże. Mam jeszcze raz pchać się w pieluch? Chce już pójść do pracy. Mam dość ciągłego siedzenia w domu. Przed narodzinami dziewczynek zgodziłam się, że będę w domu. Dopóki nie podrosną. Maja sześć i siedem lat. Chciałabym już wrócić do pracy.

- Nie płacz, to nic nie da. Musicie na spokojnie porozmawiać. Uda się wam dojść do porozumienia. Może, jak ja urodzę zajmiesz się kawiarnią, co ty na to?

- Naprawdę byłoby super! - rozpromieniła się nieco. - Użyjemy małego podstępu. Powiemy Mariuszowi, że będę musiała doglądać kawiarni. Podczas gdy ty będziesz z dzieciaczkiem w domu.

- Widzisz wszystko da się jakoś poukładać. Będzie mi lżej wiedząc, że ty wszystkiego dopilnujesz. Dziewczyny świetnie dają sobie radę wtedy kiedy mnie nie ma, ale przyda im się jeszcze jedna para rąk do pomocy.

- Mariusz totalnie zwariował. Od kiedy dowiedział się, że jesteś w ciąży na okrągło o niej gada, ale jak ty się czujesz? Musisz dużo odpoczywać. Teraz wy jesteście najważniejsi. -
głaskała mój brzuszek.

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz