Rozdział 21

169 13 4
                                    




Mój organizm zbuntował się w samego sylwestra, rozłożyło mnie całkowicie.

- Kto tam? - zapytałam, słysząc pukanie do drzwi.

- To ja Antek. Mogę. Wejść?

- Już otwieram.

Zwlekałam się z łóżka resztkami sił.

- Otwórz. I wskakuj do łóżka. - usłyszałam po drugiej stronie.

- Już! – krzyknęłam, leżąc w cieplutkiej pościeli. Byłam przykryta po sam czubek głowy, mimo to poczułam chłodny powiew wiatru wdzierający się do środka, kiedy Antek uchylił drzwi.

- Jak się czujesz? - przyłożył mi zimną dłoń, dająca ukojenie do czoła.

- Kiepsko. Popijam wodę z imbirem, cytryną i miodem. Jutro będę jak nowo narodzona. - Zaśmiałam się .

- Podoba mi się twoje wdzianko - wskazał palcem różowego flaminga na mojej flanelowej piżamie. Może nie była seksi, ale za to była ciepła i wygodna.

- Nie wiedziałam, że będę miała dziś gościa. - zaśmiałam się - Ubrałabym coś innego.

- Nic nie szkodzi.

Wstał, by podrzucić drzewa do pieca.

- Czemu nie spędzasz dzisiejszego wieczora ze znajomymi? Tylko tu, razem ze mną

Klęczał na jednym kolanie przed piecem. Po moich słowach odwrócił głowę w moją stronę.

- Wolałem spędzić go z tobą. To źle?

- Nie to miałam na myśli. Cieszę się i to bardzo z twojej obecności. Pomimo że się kiepsko czuje. Nie spędzę go chociaż sama. Wiesz, jak to mówią, jaki sylwester taki cały rok.
Kiepsko byłoby być samotną i chorą kobietą.

Dorzucił drewno do piecyka, po czym zamknął drzwi. Usiadł na krześle obok mnie. Przyglądał mi się przez chwilę.

-  Zobaczyłem świecące się światło. Byłem ciekaw, co się stało, że zostałaś w domu. Kiedy zobaczyłem cie w piżamie chorą stwierdziłem, że wole zostać tu z tobą.

- Dzięki. Doceniam to.

Tego wieczora tajemniczy, mało mówmy Antek otworzy się przede mną. Opowiedział mi o swoim dzieciństwie w pojedynkę jako jedynak.

Cząstka jego zawsze była i będzie w moim sercu. To, co się wydarzyło miedzy nami nad jeziorem. Zapamiętam na długo. Byłabym nie w porządku gdybym teraz pozwoliła mu zbliżyć się do siebie.

Nie uporałam się jeszcze ze swoim małżeństwem. Nie zasługuje na to, by być jedynie pocieszeniem w obecnej sytuacji.  Tak ja to się stało ostatnim razem. Myślę, że i on to czuł. Dlatego nie naciskał. Po prostu spędziliśmy ze sobą ten wieczór jako para przyjaciół.
Bez wracania do tego, co wydarzyło się pomiędzy nami kiedyś. Tak jak się umówiliśmy, żadne z nas nie zadawało pytań co działo się po moim powrocie do męża.

- Słuchasz mnie? - Antek ujął moją twarz w dłonie, kciukami głaskał mnie po policzkach.

- Tak, zamyśliłam się przepraszam.

- Zaraz będzie dwunasta. Wznieśmy toast za nowy rok. Nowy początek!

- Tak za nowy początek! - powtórzyłam, kiedy wybiła dwunasta.

Nowy rok. Nowy początek.  Nowe nadzieje. Nowy rozdział w życiu. Czysta karta, by móc ponownie zapisać na jej stronach kolejny rok z  życia.

Beata wydawała się być szczęśliwa. Sprawy z jej synem po wielkim rozczarowaniu. Okazały się pójść w dobrym kierunku.
Magda z rodzinką po sylwestrze w górach, wrócili do domu.
Antek, tak szybko jak się pojawił w moim życiu, tak samo szybko zniknął po sylwestrze.

Po zamknięciu kawiarni po drodze do siostry musiałam zajrzeć w jedno miejsce. O którym myślałam przez cały dzień.

- Dobry wieczór! W czym mogę pomóc? - zapytała mnie farmaceutka w aptece całodobowej.

- Poproszę test ciążowy.

Kupiłam kilka różnych, by sprawdzić czy moje podejrzenia się sprawdzą. Dziś rano obudził mnie potworny ból brzucha.  Z rana zawartość mojego żołądka wyładowała w toalecie. Przez cały dzień nie mogłam nic przełknąć. Na sama myśl o jedzeniu czułam odruch wymiotny.
Stres, choroba, zmęczenie. Zapewne moje podejrzenia okażą się być fałszywym alarm. Musiałam jednak to sprawdzić.

- Alicja i jak? - Magda stała przed drzwiami do łazienki.  Denerwowałam się chyba jeszcze bardziej niż ja. Usiadłam na krawędzi wanny.

Wróciły wspomnienia z do poprzedniego sylwestra. Kiedy Kevin chciał wywarzyć drzwi, by wejść do środka. Minął rok od tamtych wydarzeń. Wydawało mi się, jakby to było zaledwie wczoraj.

Ściskałam w dłoni test. Bałam się na niego spojrzeć. Nie wiem, czego bardziej się bałam. Tego, że mogę być  w ciąży, czy, że jednak w niej nie jestem. I spadnie na mnie kolejne rozczarowanie
Wzięłam głęboki wdech. Otworzyłam dłoń. Wybucham płaczem, którego w żaden sposób nie mogłam opanować.

- Alicja, co ci jest? - Magda wpadła do środka. Widząc mnie zapłakaną, przykucnęła przy mnie.

- Tak mi przykro. Wiem, że miałaś nadzieje. Uda ci się zobaczysz.  Może za jakiś czas....

Nie mogłam przestać płakać. Przez cały czas kurczowa trzymałam, test w zaciśniętej pieści.

- Spokojnie.

Próbowałam złapać miarowy oddech.

- Oddychaj. - głaskała mnie po plecach.

- Magda...... - jęknęłam  żałośnie.

- Wiem, ciii nie płacz. - przytuliła mnie. Nagle dziewczynki wpadły do łazienki, kiedy usłyszały mój płacz.

- Dlaczego, ciocia płacze?  Coś się stało? - Podniosłam na nie wzrok. Na ich widok, moje chwilowe opanowanie zmieniło się jeszcze głośniejszy płacz. Cała się trzęsłam. Nie mogłam zapanować nad ciałem.

- Nic się nie stało. Zaraz zrobimy cioci naleśniki z konfiturą z róży. To poprawi jej humor.

- Tak, tak ja chce! - podskakiwały radosne.

- Biegnijcie do kuchni, już do was idziemy. Alicja nie płacz kochanie. Uda ci się jeszcze.

- Magda. - wydukałam - ale ja jestem w ciąży!- wydusiłam to w końcu z siebie. - Jestem w ciąży, rozumiesz. Nie mogę w to uwierzyć.

- Co? To, dlaczego płaczesz? Nie cieszysz się?

- Właśnie, że się cieszę. To płacz szczęścia. Tak długo na to czekałam, ale kiedy to się spełniło, jestem sama jak palec.

- Nie jesteś sam. Masz nas. We wszystkim ci pomogę. Damy rade. Babcia robiła nam naleśniki z konfiturą różną na poprawę humoru. Pamiętasz?

- Pamiętam - uśmiechnęłam się. - pomogę w. Ogarnęłam się i dołączyłam do dziewczyn.
Magda szła w ślady naszej babci. Najwyraźniej coś w tym było, bo po zjedzeniu naleśników humor od razu mi się poprawił.

Ja też będę robiła takie naleśniki, kiedy będzie nam smutno i źle. - z czułością głaskałam  brzuchu, na którym nie było jeszcze nic kompletnie widać.

Od teraz już nigdy nie będę sama. Mam ciebie maluszku.

Po powrocie do domu zrobiłam wszystkie testy, które zakupiłam w aptece. Każdy z nich potwierdził.

Jestem w ciąży!

Wizyta u lekarza była zwykłą formalnością.
Ja już wiedziałam, że pod sercem nosiłam dziecko.
Lekarz potwierdza mój stan błogosławiony. Musiałam zwolnić tępa. Dziecko było teraz najważniejsze.
Postanowiłam przyjąć kogoś do pracy. Beata nie da sobie rady sama. Nie mogłam wiecznie zawracać głowy siostrze. Tym bardziej że za kilka miesięcy będę mamą!

To był najlepszy prezent gwiazdkowy. O który nie śmiałam nawet prosić. Wyjazd na pogrzeb mojego teścia. Zaowocował w postaci malutkiej fasolki we mnie. Tak długo wyczekiwanej, upragnionej, która za kilka miesięcy będzie ze mną na świecie.

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz