Rozdział 12

184 11 5
                                    




Jak co dzień otworzyłyśmy kawiarnie o jedenastej. Temperatura przekraczała trzydzieści stopni. Na dworze było parno i duszno. Pan Zdzisio siedział już przy oknie w swoim ulubionym miejscu.
Kamil chłopak z lodziarni wpadał do kawiarni jeszcze częściej niż wcześniej.  Czyżby jego powodem do odwiedzin była Beata? Nie zadawałam zbędnych pytać. Spakowałam kawałek ciasta dla sąsiadki z księgarni obok. Po czym zaniosłam jej trochę słodkości przy okazji odebrałam zamówione książki. 

Kiedy wróciłam z pakunkiem w dłoniach poszłam od razu do pomieszczenia gospodarczego.

            - Alicja, ktoś na ciebie czeka. - Beata wstawiła brudne kubki i talerzyki do zmywarki.

            - Już idę. -  Założyłam na siebie szary fartuch. Poprawiłam włosy i wyszłam na salę. Stanęłam jak wryta widząc kto siedzi w rogu na kanapie.  Po co on tu przyjechał?  Westchnęłam ciężko. W ciągu chwili musiałam zebrać się do kupy, by do niego podejść.

            - Alicja wszystko dobrze? – zapytała zaniepokojona Beata widząc jak moja twarz z uśmiechniętej zrobiła się momentalnie poważna.

            -Tak, zajmę się tym klientem. -  Wyciągnęłam malutki notesik z kieszeni, po czym podeszłam do niego.

            - Co podać? Proszę pana?

            - Cześć piękna. - starałam się być poważna. Ktoś tu poćwiczył wymowę.  - Czemu tak oficjalnie? Wiesz, czego najbardziej, by chciał? – mrugnął do mnie okiem.

            - Nie wiem, czy mamy to w menu.  Może pan poszukać tego gdzieś indziej. Przepraszamy za nieudogodnienia.

            - Alicja! - chwycił mnie za dłoń, kiedy chciałam odejść. Przyciągnął do siebie. Stał jak zawsze zbyt blisko. Moje piersi dotykały jego torsu.

            - Czego chce? – zapytałam, w odpowiedzi usłyszałam ciche westchniecie wprost do mojego ucha, a jego ciepły oddech na skórze. 

            - Nie znajdę tego nigdzie indziej, jak tylko tu. Wiem też, że tego nie dostanę.  Poproszę więc kawę. Poczekam cierpliwie.     

            Skorzystałam z okazji, że mnie puścił. Odsunąłem się w bespiecznej dla siebie  odległości.

            - To dla ciebie.

            Podniósł z kanapy wielki bukiet róż.

            - Dziękuję,  ale nie lubię takich kwiatów.

             Starałam się zachować minę pokerzysty. Jeszcze chwila, a zaśmiałabym się w głos. Widząc jego skołowaną minę.  Założył, iż każda kobieta lubi czerwone róże? Postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Tak jak on miał to w zwyczaju robić ze mną.

            -  Jakie lubisz? - złapał mnie w pasie. - hmmm – zamruczał - wyczuwam kokos. Te usta.. – wyszeptał mi do ucha. - Chciałbym...

            - Czarne goździki. – przerwałam mu cokolwiek chciał powiedzieć.

            - Co? – odsunęłam się od niego. Gav zwilżył wargi koniuszkiem języka patrząc na moje.

            - Czarne goździki to moje ulubione kwiaty. -  wzięłam od niego bukiet, po czym odwróciłam się na pięcie, by schować  na zapleczu. Serce dudniło mi w piersi. Gav nigdy nie był mi obojętny. Pomiędzy nami było zawsze coś, czego nie umiałam  opisać słowami. Teraz było dokładnie tak samo. Jakaś niewidzialna siła przyciągała mnie do niego. Gdybyśmy dłużej stali obok siebie tak blisko. Mogłabym wydarzyć się coś czego bym później żałowała. Brak faceta był odczuwalny mimo to, nie był to powód, by mu ulec w żaden sposób. Zbudowałam coś z czego byłam niesamowicie dumna. Dokonałam tego sama. 

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz