Rozdział 18

167 14 9
                                    




Poniedziałek wydawał się być taki jak zawsze, ale był  inny. Gavin wyjechał z samego rana. Podjął kilka prób, by mnie przekonać do zmiany decyzji. Nie mogłam wyjechać i zostawić wszystkiego za sobą.

Nie miałam sił, by robić poranny jogging. Zrobiłam sobie lekki makijaż zakrywający  podkrążone oczy od płaczu.
Odebrałam ciast od Magdy. Widząc moją minę nie pytała o nic. Przytuliła mnie tylko mocno jak tylko mogła. To było ważniejsze niż jakiekolwiek słowa w tym momencie.
Otworzyłam kawiarnie sama, bo Beata pojechała na kilkudniowy urlop. Magda obiecała wpaść,  gdybym nie dawała sobie rady.
Przez cały czas myślałam o tym, co się wczoraj wydarzyło. Czułam ogromną pustkę w sercu. Wszystko to co układałam przez ostatnie miesiące posypało się w jednej chwili. Za sprawą dwóch ważnych mi osób.

Po zamknięciu kawiarni pojechałam do siostry na kolacje. Dziewczynki ucieszyły się na mój widok, a jeszcze bardziej z mały podarunków z gór. Poduszek w kształcie owieczki.

- Mam dla ciebie mały drobiazg. - Magda  wyciągnęłam z szuflady komody małe pudełeczko. – Wszystkiego najlepszego, siostra. - w środku były złote kolczyki, kółeczka.

- Dziękuję są piękne. - rzuciłam się jej na szyje.

- Opowiadaj jak było? - Usiadłyśmy na tarasie z porcją tortu, który upiekła specjalnie na moje urodziny. - Co się tam wydarzyło? Wydajesz się być smutna.

- To tylko zmęczenie. – wymusiłam uśmiech - Musze odpocząć. Tylko tyle.

Nie byłam gotowa na rozmowę ani o Kevinie ani Gavinie.

Kiedy wróciłam do domu. Zrobiłam sobie długą kąpiel w wannie na dworze korzystając z ostatnich upalnych dni przed jesienią. Wypiłam dwie lampki wina z nadzieją, że pozwolą mi one szybciej zasnąć. Niestety tak się nie stało. Udało mi się dopiero nad ranem kiedy musiałam wstawać.

Kolejnego ranka znów odpuściłam jogging. Zostawiłam nietknięte śniadanie na stole. Dobrze, że nie było Beaty. Nie miałabym ochoty nikomu opowiadać, dlaczego jestem tak przybita. Madzia po części wiedziała, że coś mnie trapi, ale nie naciskała. Czekała aż sama będę gotowa, by o tym porozmawiać.
Musiałam uporać się z tym wszystkim sama.

W południe zadzwoniła do mnie Sophie z życzeniami, a po niej Ivy.  Obie przepraszały, że wczoraj nie zadzwoniły.
Tuż przed zamknięciem do kawiarni przyjechała poczta kwiatowa. Dostałam ogromy bukiet czarne goździki z dopiskiem.

,,Twoje Ulubione". Wszystkiego najlepszego!

Uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie. Ten mały gest poprawił mi nieco humor.

****

Ostatnie miesiące były dla mnie emocjonalnym rollercoasterem.  Zatraciłam się kompletnie w pracy. Kiedy przyszedł grudzień, a z nim prawdziwa polska zima, która zakryła szaro bury świat białym puchem. Poczułam nadzieje na zmiany.

Byłam właśnie w drodze do kawiarni, kiedy śnieg zaczął prószyć coraz mocniej. Musiałam zwolnić przez złe warunki na drodze i tworzący się korek . Nie miałam szans, by zdarzyć z otwarciem kawiarni na czas.
Miałam nadzieje, że chociaż Beata przybędzie przede mną. Próbowałam się z nią skontaktować, ale bez skutecznie. Madzia również nie odbierała.

Co się do cholery z nimi wszystkimi dzieje?

Byłam  podenerwowana. Korek na drodze robił się coraz gęstszy. Nerwowo patrzyłam na telefon czy nikt nie dzwonił.
Kiedy dotarłam pod blok siostry z językiem na brodzie wbiegłam na górę,  by odebrać ciasta.

- Hej, co się dzieje, czemu nie odbierasz? Próbuje się do ciebie dodzwonić od jakiejś godziny.

Oparłam się o ścianę w korytarzu, by złapać oddech. Rozpięłam kurtkę, było mi potwornie gorąco.

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz