Rozdział 25

162 13 2
                                    


-  Kto to może być o tej porze?

Obudziło, nas pukanie do drzwi z samego rana.

- Zaraz zobaczymy. – Gavin wstał z łóżka, w samych bokserkach podszedł do drzwi. Kiedy je otworzył, poczułam rześki podmuch wiatru. Po drugiej stronie stał kurier z wielkim bukietem róż. Zaciekawiona zwlekłam się z łózka.

- To dla ciebie. - odwrócił się w moją stronę. Obydwoje wiedzieliśmy, od kogo są czerwone róże z dopiskiem.

Miłych urodzin.

Moje trzydzieste urodziny, ze względu na mój stan spędziliśmy rodzinnie na wsi.

Dla mnie rzecz jasna były bezalkoholowe, jak i dla siostry ze względu na dziewczyny, za to Gav i Mariusz mogli wypić za moje zdrowie i na pożegnanie lata.

Poród zbliżał się wielkimi krokami. Ostatnie dwa miesiące upłynęły zbyt szybko. Był to ciężki zarazem fantastyczny czas, który spędziłam z Gavem. Zbliżyliśmy się do siebie. Spaliśmy razem w łóżku, nigdy nie narzekał, gdy go budziłam wstając do toalety w środku nocy. Sam z siebie proponował masaż pleców czy stóp.

Nie byliśmy para, a dwójką przyjaciół na pograniczu kiełkującego być może związku.

Nie myślałam już o Kevinie, do dziś.

- Kurier zostawił jeszcze to? - w dłoni trzymał białą kopertę. Usiadłam na krześle przy stole z listem.

- Co z kwiatami? - Uniosłam wzrok spod koperty.

- Wyrzuć! Nie chce ich.

Nie zadawałam więcej pytań, od razu wyszedł z nimi na dwór. Nie miałam pojęcia co może być w środku. Od razu ją otworzyłam.

Nie powinnam była tego robić. Poczułam nagły, niespodziewany skurcz w dole brzucha. Odsunęłam się na kolana. Opierając się jedną dłonią o podłogę, drugą trzymałam się za brzuch.

- Co się dzieje? - Gav ukląkł obok mnie. Nie mogłam odpowiedzieć, z moich ust wydobył się głośny krzyk. - Alicja, co ci jest?

- Chyb się zaczęło! - ścisnęłam mocno jego dłoń. Zacisnęłam powieki i usta z bólu. Kiedy skurcz odpuścił, spojrzałam w przerażone oczy Gava.

- Jak to? Już jeszcze dwa tygodnie zostały.... To nie może być już! Co mam robić? - spanikował gorzej ode mnie.

- Gav popatrz na mnie! Torba jest w szafie na dnie. - znów ścisnęłam mocno jego dłoń, czując nadchodzący skurcz.

- Musisz zawieść mnie do szpitala. - wydyszałam - Po drodze zadzwonimy do Magdy.

- Dobrze. - Podniósł, mnie z podłogi założyłam na siebie szlafrok, po czym zaniósł mnie do samochodu. Sam wrócił po torbę.

- Gav - zaśmiałam się - myślałam, że się ubierzesz. - Już prawie zapinał pasy i odjeżdżał będąc nadal w samych bokserkach.
Spojrzał na siebie, po chwili na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech, zakłopotania i bezradności.

Omawialiśmy to wiele razy. Zawsze to on był opanowany wiedział co zrobimy, ja im było bliżej porodu bałam się coraz bardziej.
Aż w końcu nastąpił ten dzień. Wziął nas tak niespodziewanie i z zaskoczenia, jak list od mojego męża z papierami rozwodowymi.

Magda

Patrzyłam na mężczyznę siedzącego z łokciami opartymi na kolanach, twarzą schowaną w dłoniach.
Stopy, w białych sportowych butach do kostki, nie przestawały dreptać w jednym miejscu.  Co chwila nerwowo zerkał na zegarek.

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz