Rozdział 14

180 14 4
                                    




            Cały wyjazd był zaplanowany za moimi plecami.

- Jesteście pewne, że dacie sobie beze mnie radę?

Zadawałam jedno i to samo pytanie od kiedy pojawiłam się w kawiarni dziś rano.

- Tak jedzcie już.

Magda niemalże wypychała mnie na zewnątrz.

- Do czego to doszło, że właścicielka musi opuścić swój lokal. Prawie pod przymusem.

- Alicja o nic się nie martw. Poradzimy sobie. Bawcie się dobrze. – zapewniała mnie Beata.

- Widzisz wszystko będzie dobrze. Jedźmy już długa droga przed nami. - Gav złapał mnie za dłoń.

- Ale na pewno? – zapytałam jeszcze raz będąc jedną nogą za drzwiami. Zrobiłam to specjalnie. Trudno było mi się nie roześmiać.

- Bo zaraz kopnę cię w tyłek.- dostałam w ramię ścierką od siostry.

- Dobra, dobra.....

Zasłoniłam się rękoma.

- Już nas nie ma. Nie spalcie mi lokalu.- rzuciłam na odchodne.

- Bawcie się dobrze. – zawołały za nami dziewczyny.

Siedząc w aucie na miejscu pasażera pouczyłam pewnego rodzaju ulgę i ekscytację. Chyba jednak potrzebowałam kilku dni by się zresetować. Gav w pełnym skupieniu prowadził samochód. Miał na sobie czapkę z daszkiem i ciemne okular spod których nie było widać jego pięknych czarnych oczu.
Moje ciało powoli zaczynało się rozluźniać. Odwróciłam twarz ku drzwiom. Łapałam ciepłe promienie słońca przez szybę.

- Śpisz? – zapytał ciepłym miłym głosem.

- Nie, nie śpię.- odwróciłam się ku niemu.

- To, nad czym tak myślisz?

Właściwie starałam się o niczym nie myśleć. Próbowałam się zrelaksować. Problemy i zmartwienia zostawiłam w Zamościu. Chciałam się cieszyć wyjazdem.

- Nad niczym. Dziękuję, że zaproponowałeś ten wyjazd. Sama bym się na to nie zdecydowała, a chyba  jednak potrzebuję chwili wytchnienia.

- Widzisz. Ja zawsze wiem, czego ci trzeba.

– Zjedziesz na najbliższą stacje? Musze skorzystać z toalety. Przy okazji zjadłabym hot doga.

- Dobrze szefowo. – odpowiedział z rozbawieniem w głosie.

- Przestań się ze mnie nabijać. - uderzyłam go lekko w ramię.

- Ałć.... Kobieta mnie bije. – rozmasowywał ramię udając, że go bardzo boli.

Zajechaliśmy na najbliższą stację tak jak chciałam. Podczas gdy ja korzystałam z toalety on tankował samochód. Pozwoliłam sobie na małą rozpustę. Zamawiając nam hot dogi z sosem śliwkowym.

- Pobrudziłaś się.

Kciukiem wytarł kącik moich ust. Rozchyliłam lekko wargi. Wydając z siebie cichy jęk. Palcem wskazującym uniósł mój podbródek. Patrzył mi głęboko w oczy. Zwilżył koniuszkiem języka usta. Nachylił się bym mnie pocałować. W ostatniej chwili odsunęłam się od niego.

Nie mogłam mu ulec. Ten pocałunek mógłby oznaczać otwarcie furtki, a stamtąd byłaby krótka droga do moich majtek.

- Gawin! To weekend czysto koleżeński. – rzuciłam na pozór chłodno i stanowczo. W środku byłam miękka jak wata cukrowa. Kolejna próba pocałowania mnie może okazać się dla mnie początkiem końca.
Ominęłam go i wsiadłam do samochodu. Odwróciłam się przez ramię. Stał nadal w tym samym miejscu co wcześniej. Zaciskał mocno żuchwę ze złości. Dla mnie to też nie było łatwe. Skończył jeść swojego hot doga. Założył czapkę na głowę i okulary na nos..

Alicja w Krainie Samotności. Tom II z serii Szukając szczęścia. ZAKOŃCZONE❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz