1. Najgorsze są poniedziałki

1K 49 215
                                    

Kłamca....

To chyba nim właśnie jestem, prawda?

Tak mi się wydaje, nie jestem pewny.

W sumie...nie jestem niczego pewny.

Ale jestem pewny do jednej rzeczy i nikt mi nie powie, że to jest kłamstwo.

Ludzie są obrzydliwymi istotami.





















Kokichi pov.

Otworzyłem leniwie oczy, dziś jest...poniedziałek? Chyba tak...

Rozejrzałem się po pokoju, jak zwykle rozpierdol, czasami zastanawiam się jak ja tutaj wytrzymuje. Przydałoby się wywietrzyć pokój, nienawidzę wstawać z mojego łóżka, nie jest wygodne, ale nie jest też najgorsze. Zarzuciłem kołdrę na siebie, wyciągnąłem jedną rękę za kołdry i chwyciłem telefon, czwarta trzydzieści cztery. Westchnąłem i wyszedłem spod wygodnego kocyku z zamiarem zrobienia poprzedniej czynności o której tak myślałem, otworzyłem okno i od razu poczułem zimny wietrzyk, było to zarazem przyjemne, ale też dziwne. W końcu po moich jakże ciekawych przemyśleniach przebrałem się i chciałem się spakować. Nigdzie nie mogłem znaleźć książki od matmy, przeszukałem chyba każdy zakamarek domu, oprócz jednego...lodówka. Otworzyłem ją i....była! Zimna, ale była! Nawet nie pytajcie mnie jak się tam znalazła.

I tak teraz zbytnio nie wiem co robić, ponownie popatrzyłem na telefon, czwarta pięćdziesiąt dziewięć. Na serio jestem szybki, udało mi się zrobić to wszystko w kilka minut! Jestem z siebie dumny, teraz tylko czekać....i czekać, czekanie jest nudne. Ponownie westchnąłem i postanowiłem coś zjeść. Otworzyłem lodówkę w której wcześniej była książka od matmy, to zapewne przez nią tak tu cuchniało, aż mi się przypomniała baba od matmy. A teraz wracając do tematu, nic w niej za bardzo nie było, przydałoby się zrobić jakieś zakupy. Może zrobie tosty? Tosty są ok, mogą być i na śniadanie, obiad i kolacje, tak samo jest z płatkami. Ogólnie jem tylko tosty i płatki, nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem jakieś pożywne jedzenie. Włożyłem dwie kromki chleba tostowego do tostera, zamiast czekać poszedłem na górę po telefon i zeszłem. Oczywiście moje tosty były spalone, wzruszyłem ramionami i dałem je na talerz. Usiadłem na krześle dając przy tym talerz na stół, który jest dość duży.

—Smacznego —Powiedziałem z lekkim uśmiechem, zamiast jeść czekałem, ale na co? Aż ktoś mi odpowie?

Tak czy siak zacząłem jeść, dziś jest chyba poniedziałek więc zaczynam lekcje o...siódmej trzydzieści? Chodzimy do Akademii Szczytu Nadzieji jakieś dwa...trzy miesiące a ja nadal nie umiem zapamiętać naszego planu. A no tak, Akademia Szczytu Nadzieji...jestem tam znany jako Ostateczny Najwyższy Przywódca, niby po tytule można wyczytać że jestem dobry w komunikacji, otóż nie! Jestem w tym okropny tak jak baba od matmy w tłumaczeniu. Zjadłem śniadanie, nadal byłem trochę głodny, ale zignorowałem to.

Tak oto wygląda mój poranek, nudny tak samo jak ja.























Jak ten poranek wygląda u Saihary?

Sprawdźmy!

Shuichi pov.

Budzik, piąta zero pięć. Wstałem na równe nogi i wyłączyłem budzik w telefonie który leżał na szafce obok. Przeciągnąłem się i od razu ubrałem. Spakowany już byłem, bo wole mieć już wszystko przygotowane. Zszedłem na dół po schodach i od razu moją uwagę przykuła różowa karteczka na lodówce.

„Wrócę dziś wieczorem lub jutro rano"

Ta wiadomość była oczywiście od mojego wujka, często go nie ma w domu, za często, lecz jakoś z tym żyje. Zrobiłem sobie kanapki, potem toaleta i do szkoły.

Tak oto wyglądają poranki naszych bohaterów, czy są one ciekawe? Niezbyt, ale co nie zbliża do siebie ludzi bardziej niż poznawanie siebie z rana, wtedy gdy nic nie chcesz i narzekasz na wszystko. Wracając....chłopak z fioletową czupryną biegł do szkoły potrącając przy tym przypadkowe osoby, miał jeszcze kupę czasu więc czemu tak biegł? Niewiadomo. W tym czasie Saihara dopiero przygotowywał się do wyjścia, lecz o dziwo zawsze przychodzili do szkoły w tym samym czasie, może to też dlatego że Kokichi zatrzymywał się w sklepie i kupował pante. Od zawsze byli tak blisko siebie, lecz nie zauważali siebie.

Od razu gdy Saihara wszedł do szkoły to przywitał się ze swoimi znajomymi, ma problemy z komunikacją, ale jakoś poradził sobie, w przeciwieństwie do niektórych którzy nie byli takimi szczęściarzami. W końcu zaczynały się lekcje, pierwsza była matematyka, akurat Kokichi'emu idealnie odmroziła się książka.

—Oma! —Powiedziała ta wredna baba, wszyscy popatrzyli na chłopaka na co on się wystraszył, ale tego nie pokazywał, nienawidził gdy ludzie się na niego patrzyli. —Usiądź proszę z Sahorą bo z samego końca słabo widzisz.

—Proszę pani ja mam na nazwisko Saihara... —Próbował powiedzieć wcześniej wymieniony chłopak.

—No przecież mówię!

Kokichi wiedział że nic z tym nie zrobi i przez najbliższe lata będzie musiał siedzieć z Shuichim. Ogólnie to Kokichi i Shuichi siedzieli sami, nawet im do głowy nie przyszło by usiedli z kimś. Dla Omy to było dość stresujące, rozmowa. Nigdy nie był w tym dobry, nawet w małą albo nawet o pogodzie. W końcu fioletowo-włosy rzucił plecak obok ławki i usiadł obok Saihary. Niby nigdy nic, normalne jest to że siadasz obok swojego rówieśnika, to nie tak że Kokichi chce teraz wybić okno i uciec, nie, nie, wydaje się wam. Jak to odwbrał Saihara? Eeee...może być? Nie ma takiego stresa jak Kokichi, lecz jakiegoś tak ma. Shuichi zobaczył okazje, okazje na to by zdobyć nowego przyjaciela, w końcu przez kilka lat będą na siebie skazani. Chciał zacząć jakoś rozmowę, ale nie umiał. Kompletnie nic nie wiedział o tym niziołku który siedzi obok niego. W sumie to...nikt nic o nim nie wie. Kokichi to jest chodząca zagadka, ale czy Shuichi chce ją odkryć?

Niezbyt.

Saihara jest....dziwny, fajny, ale zarazem dziwny. Codziennie się dziwi jak znalazł tak świetnych kolegów, zastanawia się czasami czy nie robią tego po prostu z litości. Teraz zaczął zastanawiać się, czy Oma ma znajomych? Szczerze to nigdy nie widział go jak gada z kimś, może po prostu nie chodzą z nim do szkoły? Lub uważa że ich nie potrzebuje? Ale zastanawiając się tak...po co są przyjaciele? Przyjacielowi można bezgranicznie zaufać, zwierzać się jej i robić z nią masę ciekawych rzeczy, niezbyt rozumiem czemu ktoś nie chciał by ich mieć. Najgorsze jest to gdy masz fałszywych przyjaciół, ale...co jeśli on sam ma fałszywych przyjaciół?

Z jego rozmyśleń wyrwał go dzwonek, Oma jak petarda wyskoczył z klasy. Shuichi tylko zastanawiał się jak on umiał tak zapierdalać.

Cóż....zapowiadają się ciekawe lata szkoły.

~~~

I jak się podobało? :>

Chyba zrobię dwa fanfiki z Saioumy...

Ogólnie, jak się dzisiaj czujecie?

Anyway

Zagłosujcie i skomentujcie! Bayo!

1033 słów (Dużo :0)

Twoje ostatnie kłamstwo // Saiouma | SaiomaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz