Twenty-one

930 112 164
                                    



Bill przez całą noc próbował rozczytać informację które znajdowały się na zdjęciu. Zajęło mu to naprawdę sporo czasu. Oczywiście wiedział, że sam sobie nie poradzi, dlatego zadzwonił do jednego ze swoich przyjaciół aby poprosić o pomoc.

Leon - bo tak miał na imię przyjaciel bruneta, pomógł mu w rozczytaniu tekstu z rozmazanego zdjęcia. Oczywiście nie obeszło się bez pytań po co Bill'owi są informacje o jakimś chłopaku, ale Billzo niezbyt chciał odpowiadać na te pytania. Nie chciał mieć przed swoim przyjacielem żadnych tajemnic, ale nie wiedział czy może mu o tym powiedzieć. Nie wiedział też jakie intencje ma w tym wszystkim Clay. Co prawda mówił mu, że chce się tylko upewnić, że ten cały George jest bezpieczny, czy coś w tym stylu. Brytyjczyk nie miał podstaw aby nie wierzyć swojemu blond przyjacielowi, dlatego zgodził mu się pomagać.

Razem z Leonem skończyli „pracować" lekko po godzinie czwartej nad ranem. Udało im się rozczytać adres pod jakim powinien mieszkać Toby, oraz nawet jego numer telefonu. Co prawda udało im się odczytać tylko to, jednak to były zdecydowanie najważniejsze informację.

Brunet przetarł swoją twarz dłonią po czym położył głowę na biurku, przymykając oczy.
—Dobra zrobiliśmy to co mieliśmy, chodźmy spać.—powiedział szatyn siedzący obok niego. Jednak gdy Leon nie spotkał się z odpowiedzią, sam wstał z krzesła i chwycił swojego przyjaciela pod pachy.—Bill, nie będziesz spał przy biurku, chodź.—dopiero wtedy Billzo oprzytomniał i pokiwał głową na potwierdzenie. Chwycił starszego chłopaka za nadgarstek i zaczął prowadzić go do swojego pokoju. Gdy obaj przeszli przez próg drzwi, Bill nawet nie przebierając się w wygodniejsze ciuchy, po prostu opadł na łóżko praktycznie odrazu zasypiając. Szatyn zaśmiał się, on również był zmęczony jednak był jeszcze w stanie kontaktować. Przez to, że jego przyjaciel rozwalił się na całym łóżku, on postanowił, że pójdzie spać na kanapę w salonie. Podszedł do szafy z której wyciągnął koc i poduszkę po czym zaczął kierować się do salonu.

Rozłożył sobie kanapę aby mieć więcej miejsca do spania, a następnie położył na nią rzeczy które zabrał z szafy swojego najlepszego przyjaciela. Pokierował się jeszcze szybko do kuchni i zabrał z jednej szafki szklankę. Nalał sobie do niej wody z kranu i napił się szybko, aby nie wyschło mu w gardle. Chłopak przeciągnął się lekko aby rozciągnąć swoje obolałe kości. Spojrzał przez okno za którym zobaczył pare ruszających się drzew na wietrze. O tej godzinie nie zauważył żadnej żywej duszy, ani jadącego samochodu. Wszyscy spali, dlatego i on postanowił, że pójdzie to zrobić.

Odstawił swoją szklankę na blat i ponownie udał się do salonu. Położył się na rozłożonej kanapie i przykrył niebieskim kocem. Naprawdę nie zajęło mu to długo, aby zasnąć. W zasadzie on sam nie wie kiedy jego oczy się zamknęły.

Około godziny trzynastej Bill zaczął się przebudzać. Co prawda nadal nie był do końca wyspany ale silny wiatr który wiał za oknem nie pozwalał mu z powrotem zasnąć. Zmęczony przetarł swoje oczy piąstkami. Zauważył, że nadal ma na sobie ubrania z wczorajszego dnia, dlatego podszedł do szafy i wyjął z niej pierwsze lepsze spodnie, bluzę oraz bieliznę, a następnie udał się do łazienki w której wziął szybki ciepły prysznic. Po umyciu i przebraniu się w czyste ubrania, chłopak wyszedł z pomieszczenia.

Brunet usłyszał ciche chrapanie z salonu i dopiero wtedy przypomniał sobie, że Leon jest u niego w domu. Dzisiejszej nocy był tak zmęczony, że zapomniał dać przyjacielowi jakieś ubrania do spania oraz powiedzieć mu gdzie może spać, ale jak widać szatyn sam sobie poradził. Nie wiedział kiedy chłopak zasnął, dlatego pokierował się do kuchni aby zrobić im szybkie śniadanie którym będą płatki z mlekiem.

Podczas robienia jedzenia słyszał jak Leon stale wierci się na łóżku. Bill wiedział co to oznacza, jego przyjaciel ma jakiś koszmar. Brunet odrazu odłożył wszystko co trzymał w rękach i szybkim krokiem udał się do salonu. Przyklęknął przy kanapie i zaczął szturchać swojego przyjaciela w ramię aby ten się wybudził. Jednak gdy to nie pomogło, Billzo wstał i zaczął mocno potrząsać chłopakiem za oba ramiona. To już nie pierwszy raz kiedy musiał wybudzić przyjaciela z koszmaru, dlatego wiedział, żeby zrobić to jak najszybciej.
—Leon obudź się.—powiedział młodszy i jak na zawołanie chłopak obudził się, wstając odrazu do siadu. Chłopak nie mógł złapać oddechu i rozglądał się dookoła siebie. Gdy jego wzrok padł na jego przyjacielu, tak jakby się uspokoił. Bill chwycił jego dłoń i spojrzał na niego ze współczuciem.—Chcesz o tym pogadać?—zapytał. Leon jednak przecząco pokręcił głową, dlatego Bill nie będzie go zmuszał. Skinął głową na znak, że rozumie i wstał aby przynieść z kuchni miskę z płatkami. Przy okazji nalał również szklankę wody, aby podać ją swojemu przyjacielowi. Miskę położył na stole, a szklankę z wodą podał mu do ręki. Leon powiedział ciche „dzięki" i odrazu wypił całą ciesz która znajdowała się w szklanym naczyniu. Odebrał od przyjaciela pustą szklankę i odłożył ją na stolik obok nich. Przez chwilę siedzieli w ciszy aż młodszy z nich postanowił się odezwać.

Escape Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz