George siedział na kanapie w salonie nadal cicho popłakując. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze kilkanaście minut temu siedział tutaj z Clay'em. Dopiero gdy Dream do niego wrócił zdał sobie sprawę z tego jak niesamowicie mu go brakowało.Myślał również o Wilburze. W końcu jemu nie udało się uciec. Miał nadzieję, że nie jest z nim tak źle jak przypuszczał, chociaż znał to miejsce. Mogło być tragicznie. Cholernie mu współczuł, że nie udało mu się uciec. Nie dość, że ma przejebane to jeszcze nie ma tam nikogo, kto mógłby go wesprzeć.
Nie wiedział również co u Karl'a. Czy chłopak przyzna się do tego co zrobił? Widzieli go? A może będzie wszystkiego się wypierał i cała winne zrzuci na kogoś innego. Niestety George prawdopodobnie się tego nie dowie.
Reszta jego przyjaciół jest na wolności. Nick, Alex, bardzo chciał ich spotkać, jednak wiedział, że w tym momencie nie jest to najlepsze rozwiązanie. Naraziłby siebie oraz ich, a na to nie mogliby sobie pozwolić. Z resztą nie był pewny czy chłopacy chcieli by go widzieć po tym co im zrobił. Obiecał Alex'owi, że będzie go odwiedzał. Nie przyszedł ani razu.
W końcu ze swojego pokoju wyszedł Toby. Gdy zobaczył swojego zapłakanego brata odrazu podszedł do niego i usiadł przy nim na kanapie. Objął go swoim ramieniem, jednak nic nie powiedział. Brunet obrócił głowę w kierunku swojego brata i zmusił się do posłania mu lekkiego uśmiechu.
Przez chwilę jeszcze cicho łkał, jednak postanowił wziąć głęboki oddech.
—Czy Clay ci coś zrobić?—zapytał Toby nie chcąc dłużej czekać.
—Nie, nie. On by nic mi nie zrobił.—odpowiedział patrząc na swoje stopy.
—Czy w takim razie chcesz mi powiedzieć, dlaczego płaczesz?—zapytał z wyraźną troską w głosie. George ponownie chciał zaprzeczyć, jednak tego nie zrobił. Czuł, że jeśli się nie wygada to później będzie jeszcze gorzej. A przecież nikt go nie rozumie lepiej niż jego własny brat z którym spędził całe życie.
—Clay on..on—zatrzymał się, opierając swoje plecy o oparcie kanapy. Toby zrobił to samo, po prostu czekając aż chłopak zacznie kontynuować, jednak gdy tak się nie stało, niższy chłopak postanowił dopytać.
—Clay co?
—On, Alex i Nick uciekli z więzienia.—powiedział szybko, nie patrząc w stronę brata. Oczy Toby'ego natychmiast rozszerzyły się po słowach bruneta. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego.
—I tak po prostu sobie do nas przyszedł?
—On.. no, chyba tak?—bardziej zapytał niż odpowiedział. George sam nie wiedział jak to do końca wyglądało. Clay nie opowiedział mu wszystkiego i bardzo dużo rzeczy ominął.—Toby, kurwa, teraz wiem jaki byłem głupi. Potraktowałem ich okropnie, a teraz nie mogę nawet się z nimi spotkać aby to naprawić, ponieważ jest za duże ryzyko.
—A co z Clay'em? Przecież nie przyszedłby tutaj gdyby mu na tobie nie zależało.
—Clay..—powiedział pod nosem.—On chyba mi wybaczył. Tak mi się wydaje.—wzruszył ramionami.—W sumie nie rozmawialiśmy o tym. Nawet nie wiem czy będziemy mieli okazję o tym porozmawiać, chociaż mówił, że wróci.
—Nie wierzysz mu?—zapytał Toby, zabierając ze stołu pilota. Nie włączył telewizora. Po prostu musiał mieć coś w dłoniach.
—Oczywiście, że mu wierzę.—powiedział przymykając oczy.—Ale nie wiem ile mu to zajmie. Ile im to zajmie. Mają teraz przesrane i muszą być bardzo ostrożni, z resztą sam wiesz jak to jest.—Toby przygryzł wargę na słowa swojego brata. Tak, wiedział.Po tych słowach w pomieszczeniu zapanowała cisza. Przez otwarte okno można było usłyszeć przejeżdzające samochody, oraz dość mocny wiatr. George patrzył się przed siebie myśląc o dzisiejszych wydarzeniach.
—George!—krzyknął Toby, machając brunetowi ręką przed twarzą. Brytyjczyk potrząsnął głową i obrócił głowę w stronę chłopaka.
—Przepraszam. Mówiłeś coś?—zapytał drapiąc się po karku. Tubbo westchnął cicho i pokręcił głową.
—Mówiłem, że zaraz idę na spotkanie z Bartkiem i Matim. Miałem tam iść już tydzień temu, no ale choroba mi nie pozwoliła.
—A. No okej możesz iść.—wzdrygnął ramionami i wrócił do patrzenia się przed siebie.
—Nie chcę cię zostawiać samego w domu. Jeszcze wpadniesz na jakiś głupi pomysł.
—Jestem dorosły.
—Nie widać.—George przekręcił oczami.—Nie no, ale naprawdę. Może powinieneś zadzwonić do Matt'a. Niech posiedzi z tobą do czasu aż nie wrócę. Okej?—George nie za bardzo miał obecnie ochotę na spotykanie się z kimś, ale również nie miał ochoty zostawać w domu sam, dlatego odpowiedź była jasna.
—Tak, chyba powinienem.
CZYTASZ
Escape Dreamnotfound/DNF
ActionDwójka młodych chłopaków należąca do jednej z największych mafii w kraju, pewnego razu zostaje złapana. Obaj lądują w więzieniu w którym poznają nowe osoby. Szybko udaje im się znaleźć nić porozumienia przez co razem zaczynają planować ucieczkę z te...