Rozdział 1. Nietypowy powrót do domu

665 7 3
                                    

Otwierając oczy na trzy minuty przed budzikiem po raz kolejny powieliłam mój codzienny schemat. Lekko zaspana podniosłam się do siadu i wyłączyłam budzik, mający zadzwonić punkt 8:00. Wstawanie o tak wczesnej porze nie było dla mnie udręką, a już na pewno nie wtedy, gdy czekał mnie powrót do jedynego miejsca na ziemi, w którym czułam się bezpiecznie.

Dzisiaj wracam do domu.

Z tą myślą i głośnym ziewnięciem wygrzebałam się z łóżka, starannie je zaścieliłam, po czym usatysfakcjonowana pomaszerowałam do łazienki. Pod prysznicem już układałam w głowie plan wydostania się z tego przeklętego miasta, które od kilku miesięcy było moim nowym miejscem zamieszkania.

Początkowo mimo mojej niechęci i towarzyszącego mi stresu co do nadchodzących zmian, byłam podekscytowana przeprowadzką. Cały czas wmawiałam sobie, że potrzebuję zasmakować innego życia, nabrać nowej perspektywy, poczuć niezależność a studia w innym mieście były do tego idealną okazją, jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała moje oczekiwania.

W szlafroku oraz z owiniętym na głowie ręcznikiem udałam się do salonu połączonego z kuchnią, aby przygotować jakieś śniadanie. W między czasie przeglądałam portale społecznościowe i jak co rano wymieniałam głupawe wiadomości z jednym z moich przyjaciół.

Aleks:
Słuchaj!
Wylałem na siebie wczoraj 2 piwa. To jest niewiarygodne. 

Niewiarygodnym faktem było to, że mimo studiów i pracy na cały etat weekend Aleksa trwał od poniedziałku do niedzieli. Jego umiejętność nawiązywania nowych znajomości zawsze kończyła się tak samo czyli ogromnym kacem i głośnym narzekaniem, ale nie przeszkadzało mi to. Z zaciekawieniem wysłuchiwałam jego ''wczorajszych'' historii, które było dużą odskocznią od mojego nudnego życia.

Ja:
Boże... jaka sierota z ciebie. 

Aleks:
Ledwo wstałem i zaraz chyba zwymiotuję.

Ja:
W sumie masakra, ale jednak trochę bawi.
Wracasz dzisiaj do domu?
Jak coś to mogę cię zabrać.

Aleks:
Nie... Dopiero jutro, ale jak będziesz mogła gadać to daj znać.
Zdzwonimy się i ci opowiem o wczoraj.

Po odczytaniu ostatniej wiadomości jęknęłam cicho, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jeszcze przed wyjazdem czekał na mnie prawie nietknięty rozdział magisterki, z której oddaniem zalegałam już miesiąc. Wiedziałam, że muszę się za to zabrać jak najszybciej. Odkładanie tego w nieskończoność mijało się z celem. Nieubłaganie zbliżał się koniec roku a nie oddanie pracy wiązało się z niezaliczeniem seminarium, co było ostatnią rzeczą na mojej liście do zrobienia.

Moje zaległości na studiach wynikały przede wszystkim z braku czasu, który był spowodowany pracą w dużej sieciówce. Pełniłam w niej funkcję zastępcy kierownika. Do tej pory nie mogłam pojąć dlaczego się na to zgodziłam. Prawdopodobnie wystąpił wtedy u mnie jakiś przerost ambicji albo byłam po prostu niespełna rozumu.

Zatrudniając się nigdy w życiu przez myśl by mi nie przeszło, że pojawi się jakakolwiek propozycja awansu. Tak naprawdę to zatrudniłam się tylko po to, żeby zarobić na wakacje, bo nie chciałam brać kasy od rodziców. Wystarczyło, że opłacali mi wynajem i przesyłali pieniądze na życie. Postanowiłam, że na wyjazd odłożę sobie sama pracując dorywczo. Zarobiłam na wakacje i pojechałam na nie, ale po nich wróciłam z powrotem do pracy. Spodobała mi się niezależność, którą dawały pieniądze. Z czasem praca z dorywczej przerodziła się w cały etat a po kilku miesiącach zostałam prawą ręką mojej kierowniczki.

Niestety skutkowało to tym, że zdarzały mi się zaległości na studiach, ale na szczęście umiałam się szybko zmotywować i to nadrobić.

Po zmyciu naczyń i zrobieniu kawy od razu zabrałam się za pisanie. Dzięki świadomości, że po skończeniu będę mogła się spakować i pojechać do domu szło mi to naprawdę sprawnie. Po około trzech godzinach rozdział był gotowy i wysłany.

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz