Rozdział 19. Raz, dwa, trzy, patrzysz Ty!

151 2 8
                                    

W dźwiękach iphonowego preludium po raz kolejny potknęłam się o rozłożoną w przedpokoju walizkę. Zacisnęłam wargi, gdy pulsujący ból w małym palcu nieustępliwie o sobie przypominał przy każdym kroku. Nie stopiło to jednak mojego zapału do jak najszybszego zapełnienia pustego bagażu tak, aby móc spędzić noc poza domem.

Irytująca melodyjka nadchodzącego połączenia, którą od kilku minut usilnie próbowałam ignorować  nie pozwalała mi nawet na chwilę skupienia. Nie mogąc już dłużej znieść prawie zapętlającego się dźwięku przesunęłam palcem po ekranie i z ciężkim westchnięciem przełączyłam na głośnik.

- Jest u ciebie Pola? – zapytał na wstępie Igi, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

- Nie – odparłam ze stoicki spokojem.

Sobotni poranek zaczął się dość chaotycznie, przez urywający się od połączeń telefon i niespodziewany wyjazd, którego pomysłodawczyniami były Pola i Emi. Całe to zamieszanie było skutkiem wybryków męskiej części naszej paczki a dokładniej mówiąc Igiego oraz Daniela. Najwidoczniej chłopakom nie służyły przegrane imprezy pomeczowe a w połączeniu z alkoholem powiedziałabym nawet, że szkodziły.

- Nie? Jak to nie? To gdzie jest? – dopytywał zaciekle.

- Nie wiem – wzruszyłam ramionami, przechodząc z salonu do sypialni, po czym odsunęłam szufladę z bielizną.

- Powiedz mi – zażądał.

- Ale co mam ci powiedzieć? – droczyłam się z nim, nie chcąc zdradzić naszego planu.

- Przed chwilą rozmawiałem z jej tatą i powiedział, że jest u ciebie, a żeby było ciekawiej Emi też nagle zniknęła. Żadna z nich nie odbiera ani nie odpisuje. Zadzwoniłem nawet do Cecy i zgadnij co?! – zawołał teatralnie. – Ona też nie odebrała – poinformował podejrzliwie. – Oksana coś jest kombinowane – skwitował tajemniczo, przez co ciche parsknięcie wydobyło się z moich ust.

- Kombinowałeś to ty wczoraj Igi – wytknęłam mu, aby przekierować rozmowę na trochę inny tor.

Dawno nie czułam takiego zażenowania jak wczorajszej nocy, gdy po telefonie od Poli odpaliłam instagrama a moim oczom ukazały się półnagie sylwetki zarówno Igiego jak i Daniela. Może nie byłoby w tym nic zadziwiającego, gdyby nie fakt, że ten jakże żenujący obrazek dopełniały cztery skąpo ubrane cheerleaderki. Po przejrzeniu kilkunastu relacji na instagramie i parokrotnym przetarciu oczu ze zdumienia zamknęłam aplikację i starałam się wymazać te wszystkie obrazy z głowy, co nie było łatwym zadaniem. 

Gaba nie było na żadnym zdjęciu. Od ostatniego spotkania nie było go także w moich wiadomościach i połączeniach. Właśnie dlatego moje myśli pędziły sto kilometrów na godzinę, tworząc coraz to nowsze scenariusze i skrupulatnie utrudniały mi zaśnięcie.

- Nie zrobiliśmy nic złego. To miało być wspólne zdjęcie, bez koszulek tylko z Danielem i nagle patrzę a te laski wbiegają. Ktoś zrobił fotę i poszło. Ah kurwa! – zawołał sfrustrowany.

Byłam w stanie w to uwierzyć, bo Igi bez dwóch zdań miał dar do znajdowania się w niewłaściwym miejscu o nieodpowiednim czasie. Kręcąc głową przybijałam z nim mentalną piątkę, ponieważ sama w ostatnich tygodniach padłam ofiarą tego schematu.

- Nie twierdzę, że tak nie było, ale i tak wyszedł z tego niezły kwas – odparłam wrzucając kilka ubrań do walizki.

- Jestem taki na siebie wkurwiony – jęknął żałośnie. – Ale bardziej wkurwia mnie to, że ona zamiast mnie wysłuchać to pojechała sobie gdzieś w pizdu.

- Ej bez takich – skarciłam go. - A co ty byś zrobił gdybyś zobaczył ją bez koszulki z jakimiś chłopakami na zdjęciach z imprezy, na której cię nie było? – wyrzuciłam jednym tchem, kucając przed małą walizką, by uporządkować, niechlujnie wrzucone do niej rzeczy.

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz