Rozdział 16

174 8 2
                                    

- Zaraz zwymiotuję – zakomunikował zmarnowanym głosem Rejk i powoli opadł na krzesło przy stole po mojej prawej stronie.

Spojrzałam z politowaniem na jego bladą twarz i wiedziałam, że ten dzień nie będzie dla niego łaskawy. Naprawdę wyglądał jakby za chwilę miał wyzionąć ducha, aczkolwiek nie chciało mi się wchodzić z nim w dyskusję. Nie po tym co wczoraj wygadywał. Bez słowa sięgnęłam po bułkę, po czym zaczęłam smarować ją masłem.

- Nie dokładaj sobie, bo nie zjesz – rzucił żartobliwie Natan nachylając się nad stołem. Złapał za talerz Rejka i odsunął mu go spod nosa. Położyłam nóż na serwetce, po czym uniosłam wzrok na wiszącego nad stołem brata.

- Uważaj! – krzyknęłam wypuszczając bułkę z dłoni. W ostatniej chwili poderwałam się i złapałam za dzbanek z herbatą, który brat trącił łokciem. Zacisnęłam powieki klnąc w duchu na jego niezdarność. – Boże! – zawołałam pretensjonalnym tonem.

- Toć nie panikuj, przecież nic się nie stało – żachnął się stojąc z uniesionymi rękami w geście obronnym. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie zasłaniając dłońmi dzbanek.

- Siadaj na dupie i jedz – rozkazałam wskazując dłonią na krzesło za nim. Poczekałam aż usiądzie, po czym sama zajęłam z powrotem swoje miejsce. Obserwowałam spod byka jak wziął do ręki widelec. – Tylko uważaj, żebyś sobie przypadkiem nie zrobił krzywdy sztućcami – westchnęłam ociężale zakładając nogę na nogę.

Liczyłam na spokojne śniadanie, ale jak widać z tą dwójką było to nieosiągalne. Od momentu, kiedy tylko stanęłam w kuchni Rejk nieustannie marudził i czegoś ode mnie chciał. Wody, tabletki, piwo i tak na okrągło. Natomiast Natan od rana szukał ładowarki, którą ktoś – jak twierdził – mu zgubił oraz zalał łazienkę podczas kąpieli. Tak więc dochodziła trzynasta, a ja już miałam ich serdecznie dość.

- Czemu wyszłaś z imprezy tak wcześnie? – zapytał po chwili Natan zniekształconym głosem przez jajecznicę, którą właśnie przeżuwał. Przełknęłam jedzenie, które miałam w buzi i gdy już miałam odpowiedzieć, głos Rejka sprawił, że straciłam wiarę w ludzkość.

- Mogę wypić piwo do śniadania? – W akompaniamencie cichego parsknięcia mojego brata popatrzyłam w niedowierzaniu na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic wyczekiwał mojej odpowiedzi.

- Możesz wypić herbatę i wyobrażać sobie, że to piwo – przesunęłam dzbanek w jego kierunku, po czym przeniosłam wzrok na brata. – Nie chciało mi się dłużej tam siedzieć – odparłam obojętnie odgryzając kawałek bułki.

- Czemu? Źle się bawiłaś? – dopytywał a jego mlaskanie odbijało się echem po całym pokoju.

- Nie – zaprzeczyłam pośpiesznie. – Było spoko, chociaż to nie do końca mój klimat – uniosłam brwi i sięgnęłam po kubek z kawą.

- No te imprezy są trochę inne niż nasze – odchrząknął posyłając mi znaczące spojrzenie, po czym jego usta wykrzywiły się w zawadiackim uśmiechu.

- Szczerze? Gdybyś mi powiedział, że tak to wygląda to na pewno bym tam nie poszła – powiedziałam kręcąc głową.

- Dlatego ci nie powiedziałem – rzucił z uśmieszkiem pakując do ust kolejną porcje jajek. – A tak serio to też za nimi nie przepadam.

- To po co tam w ogóle chodzisz? – zmarszczyłam brwi, po czym upiłam kilka łyków kawy.

- Zaraz chodzisz – obruszył się unosząc oczu ku niebu. – Byłem raptem na trzech.

- I tak mnie to dziwi. Przecież to nie do pomyślenia co tam się dzieję. Futboliści naćpani, te laski tak samo – powiedziałam z przekąsem.

- Wiesz każdy bawi się tak jak lubi a nam nic do tego – wzruszył ramionami brat.

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz