Drzwi mieszkania otworzyły się na oścież, ukazując potarganą czuprynę mojego brata. Zgięty w pół, trzymał jedną rękę na klatce piersiowej, jakby miało mu to pomóc w ukojeniu skołatanego serca, zaś drugą podpierał ciało na klamce od drzwi. Wyglądał niczym Rick Grimes uciekający przed hordą wygłodniałych szwendaczy.
Obserwowałam ten teatrzyk z duża dozą ironii, ponieważ jego dramatyczne wygłupy nie były dla mnie nowością. Gdy tylko zakończył przedstawienie omiótł wzrokiem salon, zatrzymując szare tęczówki na mojej osobie. Z szerokim uśmiechem ukazującym białe zęby, wyprostował się, a następnie przeczesał ręką bujne, brązowe włosy.
Na pierwszy rzut oka nie było widać między nami podobieństwa, ponieważ on był wysokim wiecznie uśmiechniętym dryblasem a ja wiecznie naburmuszonym chudym kurduplem.
Przymknęłam powieki i z politowaniem pokręciłam głową, zauważając na jego nogach moje pluszowe kapcie z głową Hedwigi, do których zmieścił tylko pół stopy. Nie tracąc czasu odepchnęłam się od blatu i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę, nie mogąc pozwolić, aby znowu gdzieś się ulotnił. Odchrząknęłam próbując zwrócić jego uwagę, ponieważ był zajęty nieudolnym wygładzaniem pomiętej koszulki.
- Gdzie ty kurwa byłeś? – warknęłam, łapiąc go za ramię. Sięgałam mu zaledwie do klatki piersiowej, więc wyglądałam jak mała dziewczynka ciągnąca mamę za spódnice w celu zwrócenia jej uwagi.
- A gdzie cześć braciszku? Tęskniłam za tobą? Jak ci się udało zrobić taką niesamowitą imprezę? – wyszczerzył się, wyszarpując rękę z mojego uścisku, po czym poczochrał moje włosy.
- Natan nie rób sobie jaj – zażądałam, odskakując do tyłu. – Dlaczego w ogóle masz moje kapcie na nogach? – zerknął na swoje stopy, podczas gdy ja próbowałam wygładzić potarganą fryzurę.
- Nie miałem czasu, żeby szukać swoich – obruszył się, niezdarnie je zrzucając. – Musiałem brać co było. Wiesz co tu się działo? Babka zadzwoniła i powiedziała, że jak w tej chwili nie przyciszę muzyki to ona wzywa policję – ruszył w kierunku swojego pokoju a ja podążyłam za nim zawiązując ponownie koczka na czubku głowy. – Musiałem szybko biec na dół, żeby załagodzić sytuację.
Wszedł do pokoju, zgarniając elektryka z biurka i zaciągnął się nim, wydmuchując dym prosto w moją twarz. Momentalnie w pokoju zrobiło się szaro a ja zakasłałam, przez wpadający mi do ust dym. Obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem, na co posłał mi przepraszający uśmiech.
- A nie przyszło ci do głowy, żeby po prostu przyciszyć? – powolny sarkastyczny ton wydobył się z moich ust a ręką nadal próbowałam rozgonić dym.
- No niby mogłem – wzruszył ramionami. - Ale to nie byłoby już to samo – odparł z głupkowatym uśmieszkiem, przez co złapałam się za głowę.
- Natan nie możesz sobie wychodzić ot tak i zostawiać domu bez opieki – tłumaczyłam już nieco łagodniej, gestykulując – Coś się mogło stać, nie pomyślałeś o tym?
- Bożeee... – mruknął, odchylając głowę do tyłu – A co się miało stać? Kurwa w jakim ty świecie żyjesz? Nie przeżywaj – zwrócił się w moją stronę uginając nogi w kolanach tak, że nasze twarze znalazły się na tej samej wysokości.
- No jak widać w innym niż ty – fuknęłam, lekko go popychając. – Posłuchaj mnie – ściszyłam znacznie głos, bo obok pokoju przechodziła Emi spoglądając na nas ukradkiem. Posłałam jej uśmiech a ona odpowiedziała tym samym. – Tu jest tak najarane, że się rzygać chce, wyspa kuchenna się lepi a po domu szwendają się jacyś obcy ludzie – wycedziłam i złapałam za klamkę, żeby zamknąć drzwi sypialni.
CZYTASZ
ULTRAVIOLET
Roman d'amourOksana Weber w bardzo młodym wieku porzuciła nastoletni świat i wkroczyła na ścieżkę dorosłości. Wszystko po to, aby jej młodszy brat doświadczył radości z dzieciństwa, którego ona nie miała. Nad wyraz odpowiedzialna i twardo stąpająca po ziemi, z...