Rozdział 7. Podwójna niespodzianka

180 5 2
                                    

Byłam w domu niecały tydzień a przez to ile się wydarzyło w ostatnim czasie czułam jakbym była co najmniej z miesiąc. Bez precedensowo musiałam przyznać sama przed sobą, że było to najbardziej chaotyczne sześć dni mojego życia.

Po nieoczekiwanym wyznaniu Gaba w jego sypialni, jeżeli w ogóle można było nazwać to wyznaniem. Nie zwlekałam ani chwili i jak najszybciej wybiegłam z jego domu pozostawiając za sobą blask jego brązowych oczu i swoją kurtkę na zimnych płytkach łazienki. Od ogniska nie rozmawiałam, nie widziałam ani nie słyszałam o nim. Mogłoby się wydawać jakby wszystko co się wydarzyło w ostatnich dniach było snem, z którego właśnie się wybudziłam cholernie niewyspana i zmęczona. Jednak niezależnie od moich pragnień to nie był sen a dowodem na to były coraz częstsze wizyty chłopaka w mojej głowie. Usilne próby wymazania go kończyły się fiaskiem.

Zaskakującą odskocznią od natarczywych myśli były moje coraz częstsze wymiany wiadomości z Brunem, który odezwał się do mnie dzień po ognisku. Z początku nie byłam przekonana do jakiegokolwiek kontaktu z nim z powodu tego, że był kolegą Gaba i ich rozmowy, którą podsłuchałam, więc odpisywałam mu bez większych emocji. Jednak spostrzegłam, że dyskusję z nim czasami umilały mi dzień. Mimo wszystko wolałam zostawić to w takim punkcie.

Po grillu młodsza część naszej paczki całą swoją uwagę przekierowała na powtórkę do matury. Najwyraźniej dopadł ich stres, bo zaszyli się w domach a konwersację na grupowym czacie ucichły.

Tak jak przewidywałam po nocnych kąpielach w basenie i piątkowym tenisie z Cecą złapało mnie przeziębienie. Trzy dni nie wyściubiałam nosa z domu. Natan dotrzymywał mi towarzystwa, ale tylko ciałem, bo myśli miał zajęte opracowywaniem planu jak przebrnąć przez udrękę, która go czekała w nadchodzących dniach.

W sobotę wieczorem obgadaliśmy naszą kłótnię i doszliśmy do porozumienia. Przeprosiłam go szczerze za swoje słowa a on przyrzekł, że już nie będzie więcej nikogo zapraszał bez uprzedniej konsultacji.

Niestety konflikt z moim bratem zastąpiła kłótnia z mamą, która była wściekła, że tyle dni  ignorowałam jej telefony. Udało mi się dopiero z nią skontaktować, gdy dotarłam w niedzielę wieczorem do Warszawy.

***

Nigdy nie sądziłam, że nadejdzie taki dzień, w którym będę się cieszyła z powrotu do Warszawy. Na początku tygodnia było mi ciężko ponownie odnaleźć się w tym pędzie. Jednak kropeczka po kropeczce budowałam wszystko do nowa. Od pięciu dni prowadziłam swój standardowy tryb życia i byłam znacznie spokojniejsza. Znowu odzyskiwałam kontrolę nad własną głową. Zmęczenie trochę dawało mi we znaki, bo kursowałam między uczelnią a pracą, ale oznaczało to, że wszystko wracało na właściwe tory.

W sobotnie po południe siedziałam przy biurku w pracy sprawdzając maile i co chwilę zerkałam na zegarek z nadzieją, że przyśpieszy i będę mogła wreszcie wrócić do domu. Dzisiejszego dnia towarzyszyło mi lekkie rozdrażnienie, którego przyczyny nie mogłam znaleźć. Szybko jednak zrzuciłam to na zmęczenie i napawałam się faktem, że to ostatni dzień i jutro będę mogła sobie odpocząć. 

W między czasie odpisywałam Natanowi, który z nadmierną troską wypytywał o moje samopoczucie. Zdziwiło mnie to, bo nie miał w zwyczaju pisać o takich rzeczach. Jednak było to miłe z jego strony, że zainteresował się tym co u mnie, bo ostatnio tematem naszych rozmów była jego matura, która jak twierdził poszła mu świetnie.

Na zaplecze weszła jedna z pracownic Amelia, potrząsając swoimi popielatymi włosami. Przykuła moją uwagę, bo zbliżyła się do ułożonych staranie kartonów przyglądając się im w zamyśleniu.

- Oksanka gdzie są torby papierowe? – zapytała po chwili patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Dziewczyna nigdy nie wiedziała gdzie co leżało mimo, że wszystko w magazynie miało swoje miejsce.

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz