Rozdział 10

155 5 0
                                    

Nadszedł długo wyczekiwany dzień urodzin mojego brata. Wszystko było przygotowane tak jak zaplanowałam. Nic nie mogło stanąć na przeszkodzie, aby ten wieczór się nie udał, lecz czy aby na pewno?

Podczas, gdy mój brat smacznie spał ja przez większość nocy nie mogłam zmrużyć oka. Zasnęłam dopiero nad ranem, by o siódmej na nowo powitać dzień. Nie zamierzałam wstawać tak wcześnie. Wyłączyłam nawet wszystkie budziki. Chciałam choć na jeden dzień odpuścić i pozwolić sobie na dłuższy sen niż zazwyczaj. Jednak moja głowa miała inny plan na okrągło odtwarzając tą nadal szokującą sytuację z siłowni. Wiele pytań zaprzątało moje myśli. Czemu tak na mnie patrzył? Czemu za mną polazł? Czemu tak usilnie chciał się dowiedzieć dlaczego zablokowałam jego numer? Czemu znowu dałam się sprowokować? Czemu byłam taka bezmyślna? Czemu po raz pierwszy spojrzałam na niego inaczej? I przede wszystkim najważniejsze z pytań. Czy on chciał mnie... Nie, to niemożliwe. Przecież to był jakiś absurd nad absurdami.

Jednakże pozostawała jeszcze niewyjaśniona sprawa kartki wrzuconej do samochodu. To był kolejny powód mojej bezsenności. Ostrzeżenie? I to drugie? A kiedy było pierwsze? Czy coś przeoczyłam? Zaczęłam na poważnie rozważać powiedzenie o tym wszystkim Natanowi. Obstawiałam, że Gabo za tym stał, aczkolwiek nie miałam pewności. Słyszałam z jego ust ''ostrzeżenia'' kierowane w moim kierunku. Nie liczyłam ich, ale było ich znacznie więcej niż jedno, co sprawiało, że zaczęłam powątpiewać w jego udział w tym wybitnym przedsięwzięciu.

Nie mogąc dłużej znieść napływających coraz to nowszych scenariuszy do mojej głowy wygrzebałam starą matę do ćwiczeń i odpaliłam jakiś trening w laptopie. Tylko ja, muzyka dobiegająca ze słuchawek i jakaś instruktorka fitness. Godzina będąca dla mnie ukojeniem

Mój polepszający się humor zachwiał się w podstawach, gdy po skończonym treningu, podnosząc rolety ujrzałam pierdolnik jak panował w salonie. Nie dość, że miał burdel w swoim pokoju to jeszcze to samo chciał zrobić z mieszkaniem. Błyskawicznie zabrałam się za sprzątanie rzucając pod nosem wymyślne epitety w kierunku tego śmierdziela. Jednak satysfakcja z porządku jaki zrobiłam zmniejszyła moją złość na brata i postanowiłam wyprasować ubranie, które zawiesił w przedpokoju. W końcu miał urodziny a zresztą sam i tak by tego nie zrobił. Byłam zadowolona i nieco zaskoczona jego wyborem stylizacji na dzisiejszy wieczór. Biała lśniąca koszula oraz ciemne proste spodnie bez żadnych przetarć sygnalizowały, że zastosował się do moich sugestii.

Po długiej orzeźwiającej kąpieli i nałożeniu nawilżającej maseczki na zmęczoną twarz w drzwiach mieszkania stanęła moja przyjaciółka. Od wejścia oznajmiła, że szybko musimy coś zjeść i napić się kawy, bo zaraz zdechnie. Zjadłyśmy turbo słodkie śniadanie składające się z pachnących rogalików i kremu czekoladowego, które przyniosła Ceca zapijając to czarną kawa z ekstraktem z wanilii. Dziewczyna była zdegustowana jak mogłam pić takie paskudztwo i dosypała do kubka trzy łyżeczki cukru zalewając to obficie mlekiem. Patrzyłam z żalem jak zbezczeszczała mój święty napój, jednakże ona kazała mi się tylko popukać w czoło.

- Dżizas dziewczyno, bo mnie połkniesz – powiedziała Ceca, gdy po raz piąty ziewnęłam jej prosto w twarz. Po skończonych paznokciach z marszu zabrałyśmy się za makijaż, bo czas płynął nieubłaganie i lada chwila miały pojawić się dziewczyny.

- Sory. Nie wyspałam się – bąknęłam z uniesioną głową, bo dziewczyna właśnie nakładała pędzlem cień na moją powiekę próbując optycznie powiększyć małe oczy.

- A co, żałowałaś w nocy za grzechy? – zaśmiała się szyderczo. – Dziesięć minut chłopa zbierałam z podłogi – z udawaną powagą powtórzyła zdanie, które usłyszałam od niej wczoraj, kiedy zdezorientowana wsiadła do samochodu.

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz