21. Dość

62 9 16
                                    

Erica miała dość.

Chyba wszystkiego, co dotyczyło jej życia prywatnego, bo na pracę nie miała co narzekać. Z pomocą Hawksa opłaciła dalsze leczenie biologicznego ojca. Aczkolwiek nie czuła się komfortowo, biorąc od swojego szefa większe wynagrodzenie niż powinna. Obiecała sobie, że gdy tylko uporządkuje swoje życie, odetnie się od Straussów i będzie żyła tylko dla siebie, ojciec zakończy leczenie, odda całą sumę Hawksowi, dziękując mu przez resztę życia. W sumie sama nie była pewna, dlaczego Hawks tak ochoczo zaproponował wesprzeć ją w tej sprawie osobistej. Wcale nie musiał tego robić. Może czuł się odpowiedzialny za każdego swojego pracownika? Dla Momo Komori, swojej starszej sekretarki, bez daru, okazał ogromne wsparcie, zatrudniając ją. Mr. Compress miał rację, Hawks wydawał się równym gościem. Westchnęła, przeglądając kalendarz z planem na dzisiejszy dzień.

,,Sesja zdjęciowa' godzina 12.00'' — odczytała. Słyszała, że Hawks zajmował się w wolnych chwilach modelingiem, ale nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ona musiała mu towarzyszyć. Agencja Franza nieraz podejmowała współpracę z bohaterem numer dwa i tym razem, oczekiwał obecności Hawksa. Według grafiku sesja powinna potrwać dwie godziny, następnie czekał ich umówiony obiad z Endeavourem, a około szesnastej miał się zjawić Tsukauchi z nowymi poszlakami na temat Mary i całej jej działalności. Erica położyła głowę na blacie jasnego biurka, cały czas dręcząc siebie ponurymi myślami.

Mara.

Jej przeklęta siostra.

Narobiła tyle zamieszania w świecie bohaterów, próbowała też w to wrobić własną siotrę, ale nie przewidziała, że Hawks może dbać o swoich podwładnych. Erica znów westchnęła, przyłapując siebie, że po raz kolejny jej myśli sprowadzają się do jej szefa. Zmarszczyła brwi i od razu się podniosła. Ostatnio w kinie... byli dziwnie blisko. Pojawiło się między nimi wtedy dziwne napięcie. Ich twarze dzieliły milimetry, gdyby któreś z nich wtedy się pochyliło... 

— Cholera! — pisnęła Erica, uderzając dłońmi w policzki. — Erica, to twój szef, co to za sprośne myśli?! — skarciła samą siebie, nie wierząc, że pozwoliła myślom pognać w tak niestosownym kierunku.

Rodzina Strauss, a zwłaszcza Ethan wyjątkowo postarali się, aby płeć przeciwna trzymała się od Eriki, a kiedy Ethan naruszył jej cielesność, zostawiając ją zbrukaną, zagubioną, sama odsunęła się od mężczyzn, obawiając się, że wszyscy widzą na niej ślady pozostawione po bracie adopcyjnym, że wszyscy widzą, że nie była czysta, była w ciąży, ale nie urodziła. Nie powinna się tak ekscytować bliskością Hawksa. Nawet jeśli to skutecznie odstraszyłoby jej brata.

Erica wstała gwałtownie i zaczęła przechadzać się po biurze, jakby ruch miał odpędzić natrętne myśli. Nie mogła pozwolić sobie na takie słabości. Hawks był jej szefem, mentorem, a przede wszystkim jedyną osobą, która faktycznie wyciągnęła do niej rękę, kiedy była na skraju. To, co wydarzyło się w kinie, było wynikiem chwilowej słabości, nic więcej. Musiała o tym zapomnieć.

Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze godzinę do sesji. Postanowiła skupić się na dokumentach, ale myśli uporczywie wracały do wydarzeń z przeszłości. Ethan. To imię budziło w niej wstręt i gniew. Przez lata żyła w przekonaniu, że nie zasługuje na normalne życie, że już zawsze będzie naznaczona. A jednak Hawks nie patrzył na nią z litością. Może właśnie to sprawiało, że nie mogła przestać o nim myśleć.

Telefon na biurku zawibrował. Erica odebrała niemal odruchowo.

— Erica, jesteś gotowa? — rozbrzmiał w słuchawce lekko rozbawiony głos Hawksa. — Mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszej sesji.

Icarus | HawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz