Telefon Jimina z niebieską obudową zaczął wibrować w tylnej kieszeni jego krótkich spodenek, gdy razem ze Taehyungiem siedział przy stoliku w jednym z najbardziej znanych fastfoodów na świecie — McDonaldzie i jadł frytki. Zmarszczył brwi, wyciągając go, po czym spojrzał na ekran. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem ktoś dzwonił do niego na numer.
— Ach, nie wierzę... — Westchnął i spojrzał na przyjaciela, który zajadał się burgerem. Było już po siedemnastej, więc mógł spodziewać się tego telefonu. — Dzwoni ten stary pajac.
— Co może chcieć? — zapytał z pełną buzią. Park zaśmiał się, widząc jak uroczo wygląda szatyn, a ten tylko popatrzył na niego zdezorientowany. — Co?
— Nic, nic — odparł, machając ręką z uśmiechem. Szybko jednak przypomiał sobie, kto do niego dzwonił i miał ochotę się załamać. — Hm, prezesik mówił, że będzie do mnie dzwonił jak nie wrócę do domu przed siedemnastą. Chce mnie kontrolować... Czego? — odezwał się po przesunięciu zielonej słuchawki.
— Hej, Jimin. Wszystko u ciebie w porządku?
Kiedy tylko usłyszał jego głos, odechciało mu się jeść, choć jedzenie przed nim wyglądało naprawdę pysznie. Zamówili na miejscu limitowane burgery z żurawiną, wrapy, po paczce frytek oraz Colę. Już zdążył zjeść swoją kaloryczną kanapkę, a Taehyung zaczął od tortilli.
— Nie, porwali mnie — sarknął.
— Pytam poważnie...
— Hmm, Taehyungie. Powiedz mu, bo zaraz oszaleję — żachnął się, po czym podał telefon przyjacielowi, który skończył przeżuwać jedzenie i oblizał szybko swoje palce.
— Halo, halo? — powiedział, gdy przyłożył urządzenie do ucha. Dziabnął jeszcze ostatni kawałek burgera, który mu został i przysunął do siebie opakowanie z wrapem.
— Cześć, Tae — przywitał się spokojnie. — Zakładam, że skoro jesteście we dwójkę, to wszystko okej. Mogę zapytać, co robicie?
— Właśnie jemy przepyszne jedzenie w galerii. Zazdrościsz? — spytał, a Jimin pokazał mu kciuk w górę z dużym, satysfakcjonującym uśmiechem i wrzucił sobie kolejną frytkę do buzi.
— Tak, zazdroszczę. — Uśmiechnął się lekko. — Smacznego. Uważajcie na siebie.
Yoongi się rozłączył, a Taehyung oddał telefon zdziwionemu Jiminowi.
— To tyle?
— Ten facet nie jest taki zły — zaczął Kim. — Jest całkiem miły i na dodatek cierpliwie znosi twoje ciągłe ataki. Ktoś inny już na pewno by wybuchł. No i jeszcze kolor tych róż, którymi go zbiłeś! Już pisałem ci, co to znaczy.
— Bla, bla — odparł, wywracając oczyma. — Miłość od pierwszego wejrzenia. Nie jestem w stanie uwierzyć, że taki potwór jak on może mieć uczucia. Poza tym to byłoby całkiem obleśne...
— Wiesz, że nawet prosił, abym poprawił ci humor, kiedy przyszedłem? Powiedział, że jesteś bardzo smutny, a on nie dałby rady go poprawić.
— On chce uśpić naszą czujność i z twoją już chyba to zrobił, huh? — zapytał z wyrzutem. — Dosłownie cały czas, gdy tam jestem to się stresuje, że wejdzie mi do pokoju i będzie czegoś chciał. Nawet nie mam klucza, aby się zamknąć. Dlatego jeszcze nigdy nie przespałem całej nocy... Zawsze nie mogę zasnąć albo budzę się nad ranem. Ciągle boję się, że w pewnym momencie przyjdzie do mnie, kiedy będę spał i... nie wiadomo, co zrobi.
— Jejku, Jimin — odparł zmartwiony. — Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Przyjść dzisiaj do ciebie na noc? Zamówimy sobie pizzę i pooglądamy jakiś film na laptopie, co ty na to?
CZYTASZ
Forced to Love
Fanfiction〔zakończone, yoonmin〕 Yoongi wzdychał za każdym razem, gdy mama mówiła mu, że to najwyższy czas kogoś sobie znaleźć. W końcu miał już ponad trzydzieści lat, a mimo to wciąż był samotny. Za to dwudziestotrzyletni Jimin nawet nie śnił o tym, żeby z k...