7 | Like a doll

184 12 3
                                        

Yoongi wrócił do mieszkania dopiero około godziny trzynastej. Jeszcze nie miał pojęcia o tym, co chwilę temu rozegrało się w jednej z seulskich galerii. Rozejrzał się po mieszkaniu i nigdzie nie zobaczył chłopaków. Zdziwiony postanowił zadzwonić do swojego męża, aby upewnić się, iż razem z Taehyung wyszli na miasto oraz nic im nie jest. Jednak czerwonowłosy od niego nie odebrał. Delikatnie się zmartwił, ale starał się tym nie przejmować. Na pewno za niedługo oddzwoni.

I faktycznie tak było. Po jakimś czasie ktoś do niego zadzwonił. Jednak to nie był Jimin. Zmarszczył brwi, jedząc gotowy obiad ze sklepu, gdy na ekranie wyświetlił się numer mamy chłopaka. Prędkim tempem przeciągnął zieloną słuchawkę.

— Yoongi hyung!

— Taehyung? — Zdziwił się. — Dlaczego dzwonisz z numeru mamy Jimina?

— Jimin zemdlał w galerii!

Brunet natychmiast wstał z krzesła i pobiegł do przed pokoju, aby ubrać buty. Na szczęście zdążył zmienić już ubranie na szarą koszulkę oraz niebieskie spodenki w kratkę, które sięgały mu do połowy uda. Pod górną część założył cienką bluzkę z długim rękawkiem, którą wygrzebał z zakątków szafy. Miał dwa takie ubrania specjalnie na lato. Lata temu obciął im połowę dołu oraz lewy rękawek, a w drugim prawy. Były specjalnie na sytuację, kiedy ranił swoje przedramiona.

— Jak to zemdlał? — spytał przerażony, prawie potykając się o własne nogi. — Znów zobaczył krew? Gdzie jesteście? Powiedz mi, proszę.

— Nic nie zobaczył. Byliśmy na zakupach i nagle tak po prostu zemdlał. Jesteśmy teraz w szpitalu. Robią mu badania. Zadzwoniłem po mamę Jimina, ale później zdałem sobie sprawę, że dobrze by było, gdybyś też się dowiedział...

— Jaki szpital? — powiedział szybko, biegając po mieszkaniu w celu poszukiwania kluczy do samochodu. Nagle nigdzie nie mógł ich znaleźć. — W jakim szpitalu jesteście, powiedz mi Taehyung, proszę. Błagam.

Szatyn bez problemu podał mu adres budynku, w którym się znajdowali, a ten błyskawicznie wsiadł do swojego Hyundaia i wyruszył w szybką podróż. Szczerze mówiąc, po drodze złamał kilka przepisów tylko po to, aby szybciej dotrzeć do szpitala. Miał nadzieję, że młodszemu nie było nic poważnego. Kiedy znalazł wolne miejsce parkingowe, popędził na recepcję, aby zapytać o Park Jimina. Od razu dodał też, że był jego mężem, dlatego kobieta siedząca za ladą prędko udzieliła mu informacji, gdzie znajduje się sala, w której leżał.

Wbiegając do jednego z korytarzy na drugim piętrze, ujrzał Taehyunga krążącego przy jednym z pomieszczeń.

— Co z nim? Wszystko okej? — zapytał zsapany, gdy dobiegł do sali, po czym ukłonił się pani Hong, siedzącej na jednym z krzeseł przed salą.

— Na razie zrobili mu badania... Za jakiś czas będą wyniki, ale lekarz powiedział, że przyczyny takich omdleń mogą być bardzo poważne — odparł zmartwiony, podgryzając swoje paznokcie.

Yoongi głośno westchnął, po czym zerknął przed okno w drzwiach. Zacisnął wargi, kiedy zobaczył śpiącego męża i automatycznie złapał się za przedramię.

— Mogę tam wejść? — zapytał z nadzieją, patrząc na dwójkę.

— Możesz — odpowiedziała mama Parka. — Byliśmy przed chwilą, ale teraz śpi, więc...

Kiwnął natychmiast głową, po czym wszedł do środka. Podszedł powoli do łóżka, czując się niezwykle zestresowanym. Nigdy nie musiał odwiedzać nikogo w szpitalu, do tego bał się o Jimina. Już wcześniej przy nim zemdlał i już nie miał pewności, czy to faktycznie przez krew, czy tylko zwykły zbieg okoliczności. Uśmiechnął się smutno, widząc jego śpiącą twarz.

Forced to LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz