Następnego ranka Jimin obudził się z delikatnym bólem brzucha. Westchnął ze skwaszoną miną i od razu zażył tabletkę, która leżała na szafce nocnej. Był wdzięczny Yooongiemu za to, że pomyślał, aby ją tutaj zostawić, jednak sekundę później przypomniał, co działo się wieczorem i miał ochotę krzyknąć tak głośno, żeby cała dzielnica go usłyszała. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, ale jedyną możliwością było schowanie się pod kołdrę, co oczywiście zrobił. Sięgnął po telefon, a potem zadzwonił do Taehyung z nadzieją, że chłopak od niego odbierze.
— Jimin-ah, dlaczego mnie budzisz? — zapytał zaspany. Przeciągnął zieloną słuchawkę, dopiero kiedy jego przyjaciel usłyszał trzeci sygnał.
— Jestem w sytuacji tragicznej, Taehyungie — zapłakał, zwijając się w kulkę.
— Wiem to od dwóch tygodni...
— Tym razem jest dużo gorzej, Tae! — odparł, wydąwszy usta. Nie lubił, kiedy szatyn żartował z niego w takich momentach. — Jestem naprawdę upokorzony.
— Co się stało?
— Ugh, wczoraj piliśmy z jego rodzicami wino i trochę się upiłem... Zacząłem się do niego przymilać oraz przytulać, a nawet powiedziałem mu, że nie jest zły albo że dobrze się bawiłem, nawet mówiłem do niego „hyung"! Żartowałem przy nim i się śmiałem, ale najgorsze jest to... Ach, serio! Miałem cały czas korek w tyłku i w końcu jak położył mnie do łóżka, abym poszedł spać to się podnieciłem, a on to zauważył!
— Co?! — Zaśmiał się. — Pomyślałeś o czymś, kiedy niósł cię do spania czy co?
— No prawie! Wyobraziłem sobie jego dłonie na... — zatrzymał się, zakrywając usta dłonią. — Aish, wstyd mi o tym mówić, Taehyungie!
— Jimin-ah, doskonale wiem, że zaczynasz lecieć na Yoongiego hyunga i nie powstrzymuj tego — odpowiedział, starając się opanować uśmiech, który cisnął mu się na usta. — Nie bój się z nim porozmawiać, bo na pewno wydaje się doroślejszy od nas, więc jestem pewien, że nie będzie się z ciebie śmiał. To będzie trudne, ale dasz radę. Nie wstydź się.
— Jak się spotkamy to spodziewaj się egzekucji — ostrzegł przyjaciela. — Wcale na niego nie lecę, pff! Nie mogę do tego dopuścić. Jeszcze kilka dni temu nienawidziłem go z całego serca i bałem się, że coś mi zrobi, a dzisiaj mam go chociażby polubić? Nie ma szans... Pomyśli, że jestem dziwny.
— Prędzej się ucieszy... Zgaduję, że wczoraj był wniebowzięty.
— Nie mów tak — zapłakał. — Jak pomyślę, że w jego słowach i dotyku jest jakakolwiek miłość do mnie to czuję jakbym miał zaraz wybuchnąć. Rozłączam się!
Usłyszał cichy śmiech Kima.
— Jeśli znów zaczniesz specjalnie go od siebie odsuwać to przysięgam, że dostaniesz po dupie. Błagam cię, Jimin hyung. Nie rób mu tego.
— Nie słyszę...
Rozłączył się, wywracając oczyma. Z jednej strony wiedział, że przyjaciel miał rację, ale z drugiej... Niesamowicie obawiał się oddać mu w jego ręcę, a do tego w ogóle nie widział siebie w jakiejkolwiek relacji romantycznej. Miał wrażenie, że średnio się do tego nadawał. Dzięki jego bliskości dowiedział się, że całkiem to lubił, choć nie bardzo chciał się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Westchnął cicho, nie wiedząc, co zrobić. Chyba nareszcie musiał wyjść z pokoju, prawda?
W tym czasie brunet od samego rana urzędował w kuchni. Tak naprawdę od wczoraj miał ochotę na coś słodkiego (najlepiej na Jimina), więc stwierdził, iż upiecze na śniadanie deser. W końcu była niedziela, co skutkowało tym, że w ten dzień miał więcej czasu niż zazwyczaj, a dawno nie piekł niczego w piekarniku. Zdążył za tym zastęsknić. Z reguły chociaż raz na miesiąc starał się przygotowywać jakieś ciasto, aby nie wyjść z wprawy. Oparł się o blat, patrząc jak czekoladowy suflet powoli zaczyna rosnąć.
CZYTASZ
Forced to Love
Fanfiction〔zakończone, yoonmin〕 Yoongi wzdychał za każdym razem, gdy mama mówiła mu, że to najwyższy czas kogoś sobie znaleźć. W końcu miał już ponad trzydzieści lat, a mimo to wciąż był samotny. Za to dwudziestotrzyletni Jimin nawet nie śnił o tym, żeby z k...