Piach w oczach. Nie kilka ziarenek, a cała piaskownica znajdowała się pod powiekami Jimina, kiedy nareszcie odważył się je otworzyć. Skrzywił się, bowiem to pierwszy raz, gdy tak bardzo go piekły. W końcu nadszedł ten koszmarny dzień, którego tak bardzo się obawiał. Ledwo wstał z łóżka i już musiał się położyć. Miał wrażenie jakby zaraz zwymiotować. Kiedy zdołał się uspokoić, podszedł powoli do lustra, patrząc na siebie. Był ubrany jedynie w bokserki. Co takiego zobaczył w nim ten obleśny prezes? Jego oczy wyglądały na naprawdę zmęczone. Całe czerwone oraz załzawione. Nawet nie wiedział, że da się osiągnąć taki stan.
Jego rodzicielka była zupełnym przeciwieństwem. Od wczesnego ranka biegała po całym domu szczęśliwa, że jej jedyny syn bierze ślub. Nie potrafił pojąć tego jak ona mogła się z tego cieszyć, kiedy on umierał ze smutku. Nie wiedział o tym, że kobieta tak naprawdę bardzo się o niego martwiła, ale nie była typem osoby, która lubiła oczuwać negatywne uczucia. Dlatego zawsze próbowała patrzeć na każdą sytuację z pozytywnej strony oraz się nie zasmucać. Jimin odziedziczył trochę po niej tę cechę, aczkolwiek ta sytuacja zdecydowanie go przerosła. Zwyczajnie nie wytrzymał.
Kiedy nareszcie zaczął ubierać spodnie od garnituru, ktoś zapukał do jego pokoju.
— Hyung? To ja, Taehyung.
Chłopak w prędkim tempie zapiął zamek i z wybałuszonymi oczami otworzył swojemu przyjacielowi, wpuszczając go do środka. Popatrzył na niego zaraz po tym jak ponownie zakluczył drzwi, a potem westchnął.
— Idealnie... Wyglądasz idealnie — skomplementował cicho wygląd chłopaka. Miał na sobie czarny garnitur, podobny do tego jiminowego, jednak nie był on taki zwyczajny. W każdym miejscu szatyn domalował mu różne wzory, buźki czy napisy w wielu kolorach farby do ubrań, jaką tylko znalazł w swojej szafie.
— Hej, twój wygląda dużo lepiej niż na zdjęciu! — odparł z uśmiechem, patrząc na spodnie Parka, które wykonane były w tym samym stylu. Oboje uwielbiali przerabiać zwyczajne ubrania, więc dlatego mieliby tego nie wykorzystać w tej sytuacji. — Nie mogłem patrzeć na tą nudną czerń... Myślisz, że bardzo się zdenerwuje? Ten garnitur pewnie sporo kosztuje.
— Co mnie to obchodzi? — wymamrotał, biorąc do rąk białą koszulę. — Mógł go wysłać dzisiaj rano. Wtedy farba nie zdążyłaby wyschnąć. Jest głupszy niż myślałem. Przecież widział w co się ubieram, bo mama wczoraj wyśpiewała mi, że zdążyła mu wysłać jakieś moje zdjęcia, więc gdyby umiał myśleć, kupiłby coś w moim stylu. Wtedy nie musiałbym go przerabiać... Taehyung-ah, ty za to sprawiłeś, że twój garnitur z lumpeksu za dziesięć tysięcy wonów wygląda jak dzieło sztuki za grube miliony. Jestem z ciebie dumny...
Szatyn uśmiechnął się szeroko, kiedy Jimin się do niego przytulił.
— To dzięki mojemu wspaniałemu nauczycielowi.
— Mówisz o którymś z wykładowców? — zapytał zaciekawiony za co został uderzony w ramię.
— Głupek! — Zaśmiał się. — Oczywiście, że o tobie, hyung. Ty jesteś najlepszy. Mógłbyś wykładać na moim uniwersytecie i nauczyłbyś nas więcej niż każdy z tych ludzi, który próbują się męczyć... Ach, chcesz korektor pod oczy? Specjalnie wziąłem, bo widziałem już wczoraj na zdjęciu, jakie masz ogromne wory.
— Nie. Niech moja mama widzi jak cierpię.
— Tylko nie płacz już więcej, hm? Wiem, że jest ci naprawdę ciężko. Damy radę, tak? — Zaczął głaskać go po plecach okrytych jasnym materiałem. — Jakoś to przetrwasz. Jesteś silny, a ja cały czas będę przy tobie.
Czerwonowłosy wtulił się w niego mocno, starawszy uspokoić swoje emocje, choć faktycznie było trudno. Już bardzo nie chciał czuć się tak tragicznie, ale zwyczajnie nie mógł uporać się z wszystkimi myślami, które ciągle buzowały w jego głowie.

CZYTASZ
Forced to Love
Fanfiction〔zakończone, yoonmin〕 Yoongi wzdychał za każdym razem, gdy mama mówiła mu, że to najwyższy czas kogoś sobie znaleźć. W końcu miał już ponad trzydzieści lat, a mimo to wciąż był samotny. Za to dwudziestotrzyletni Jimin nawet nie śnił o tym, żeby z k...