Tego dnia zestresowany Jimin kroczył powoli chodnikiem, spoglądawszy w górę na wysoki budynek. Widział go już z daleka, od kiedy tylko wysiadł z autobusu. Postanowił odwiedzić firmę swojego męża. Od ich wspólnego płakania minęły już trzy dni. Po tej sytuacji poczuł się lżej, jednak wciąż było mu głupio za swoje zachowanie, więc stwierdził, że odrobinę się zainteresuje. W końcu nigdy nawet nie widział tej siedziby. To znaczy... Tylko dzisiaj rano i to w internecie, bowiem musiał wyszukać jej adres.
Wszedł do środka firmy przez duże obrotowe drzwi, rozglądając się na wszystkie strony. Wystrój zrobił na nim wrażenie. Co prawda nie było tutaj zbyt dużo do oglądania. Zwykła recepcja z kwiatami na rogach, jednak ściany prezentowały się bogato. Marmur ze złotymi elementami chyba musiał być drogi. Podszedł powoli do lady, przy której siedziała poważnie wyglądającą kobieta w okularach i wymusił subtelny uśmiech.
— Przepraszam, gdzie jest gabinet Min Yoongiego? — zapytał niepewnie. — Przyszedłem się z nim zobaczyć.
— Proszę o imię i nazwisko — odparła od razu, nawet nie odwracając wzroku od monitora. — Czy była pani umówiona na spotkanie?
— Park Jimin. Jestem facetem... — Zacisnął lekko wargi. — I nie, nie byłem.
To był drugi raz w życiu, kiedy ktokolwiek na świecie pomylił go z kobietą. Nie miał tego nikomu za złe, chociaż doskonale było widać, że nią nie jest. Nawet, gdy nosił ubrania z damskiego działu. Takie sytuacje wydawały mu się zwyczajnie dziwne.
Dzisiaj przyodział na siebie długą (prawie aż do kostek), tiulową, beżową spódnicę, która nadawała mu dużo lekkości. Do tego założył swoje ulubione czarne creepersy na kilku centymetrowej platformie oraz obcisłą, białą bluzkę w małe brązowe gwiazdki, a na to brązowy top na cienkich szelkach. Miał przy sobie również małą torebkę w ciemniejszym odcieniu brązu. Gdzieś trzeba było trzymać telefon, portfel, klucze do mieszkania oraz — najważniejsze — słuchawki. Specjalnie ubrał się mniej wymyślnie, ponieważ wiedział, że zmierza do firmy. W jego głowie takie miejsca zawsze były pełne poważnych osób, które chodziły pół życia w eleganckich ubraniach oraz po pracy piły w barach dla ukojenia swoich nerwów.
— Proszę mi wybaczyć. — Uśmiechnęła się sztucznie, a on miał ochotę wywrócić oczyma. — Nie mogę pana wpuścić.
— Dlaczego? — zapytał zdziwiony.
— Nie był pan umówiony — wyjaśniła, wreszcie patrząc na niego. — Prezes Min jest bardzo zapracowanym człowiekiem.
— Ale ja jestem jego mężem. Z tego tytułu chyba mam jakieś przywileje, prawda? — powiedział zadowolony. Pierwszy raz mógł wykorzystać ich ślub na korzyść, nawet jeśli bardzo nie zgadzał się z tym twierdzeniem.
— Prezes Min nie ma męża — oznajmiła.
— Hej, nieprawda! — oburzył się i automatycznie zmarszczył brwi. Wskazał palcem na siebie. — Ja nim jestem. Proszę mnie wpuścić. Albo wiem! Zaraz do niego zadzwonię i zrobi się pani łyso, bo będzie musiała mnie pani do niego zaprowadzić.
Jimin wyciągnął swój telefon, po czym wybrał numer bruneta. Nie sądził, że proces dostania się do gabinetu Yoongiego będzie taki trudny nawet po tym, jak oznajmił, że jest jego mężem. Czy takie osoby też miały zakaz wstępu? Ugh! Swoją drogą dlaczego ta kobieta powiedziała do niego w taki sposób? Czy ten głupi facet nie przyznał się nikomu, że wziął ślub?!
— Hmm, nie odbiera... Nie wiem czemu — wymamrotał zdezorientowany, wyłączając telefon i zerknął na recepcjonistkę. — Ach, serio. Proszę mnie wpuścić. Nie po to szedłem tutaj jak idiota, żeby teraz wracać do domu!
CZYTASZ
Forced to Love
Fanfic〔zakończone, yoonmin〕 Yoongi wzdychał za każdym razem, gdy mama mówiła mu, że to najwyższy czas kogoś sobie znaleźć. W końcu miał już ponad trzydzieści lat, a mimo to wciąż był samotny. Za to dwudziestotrzyletni Jimin nawet nie śnił o tym, żeby z k...