PROLOG

36.9K 845 44
                                    


15 LAT WCZEŚNIEJ

Tego dnia wzbierało się na burzowe chmury, jakby miały zwiastować jakieś kłopoty. Spoglądając co chwilę w niebo, czułam jakiś niepokój, który co chwilę mnie przytłaczał. Czy miałam jakieś przeczucie, że coś się stanie? Czy bałam się deszczu i burzy, której tak przeraźliwie od dziecka się bałam? Nie miałam pojęcia.

Szłam z moją przyjaciółką Amandą ze szkoły i weszliśmy do parku, który prowadził na skróty do naszych domów. Napotkaliśmy grupę młodzieży wiwatujących coś bardzo głośno. Zaskoczona spojrzałam na przyjaciółkę, a ta się do mnie tylko głupio uśmiechnęła, jakby dobrze wiedziała, co tam się działo.

– Chooooodź – złapała mnie za rękaw bluzy i pociągnęła w stronę zgromadzenia. – Na pewno ktoś ze szkoły się bije – dodała podekscytowana, jakby naprawdę to było coś fajnego. Nienawidziłam przemocy, bo ilekroć ojciec po alkoholu potrafił stłuc matkę na moich oczach. Na zewnątrz byliśmy super rodziną. Zamożną, ojciec był lekarzem, a mama księgową. Jednak to, co czasem było w ścianach naszego domu, było tragiczne. Nie zdarzało się to często, ale się zdarzało.

Podchodząc bliżej usłyszałam coś, aż się cała spięłam.

– Victor, dawaj! – Usłyszałam motywujący głos, jednego z młodzieniaszków, który mógł być od nas młodszy o trzy lata.

– Tylko nie to – mruknęłam pod nosem spanikowana i kiedy chciałam przedrzeć się, przez tłum młodzieży, jeden z chłopaków z naszej klasy odwrócił się i wyszczerzył uśmieszek w moją stronę. Wtedy byłam pewna, że chodziło na pewno o mojego nowego chłopaka!

Odsunął się sam, widząc jakie mu posłałam piorunujące spojrzenie i przedostałam się tak na sam przód tego zbiegowiska.

– Nie! Przestańcie, proszę! – Zaczęłam krzyczeć, aby mój Victor, jak i Carter przestali się bić.

Dlaczego dwójka najlepszych przyjaciół się biła, dlaczego?!

Moje słowa nawet nie usłyszeli, bo byli w takim amoku. Ich twarze wyrażały taką wrogość do siebie, że zaczęłam panikować. Zaczęłam znów krzyczeć, jednak zgromadzona grupa mnie przekrzykiwała.

Carter – najlepszy przyjaciel mojego chłopaka, a raczej zapewne teraz były przyjaciel. Przeważał muskulaturą nad Victorem. Wiedziałam także, że Carter wygrywał każdą bójkę w szkole, nikt go nie powalił, tego cholernego dzikusa, którego nigdy nie lubiłam, przez pewne sprawy. Ich twarze były coraz bardziej obite, a moje ciało zaczęło drżeć ze strachu. Musiałam zareagować. Podbiegłam do bliżej znajdującego się chłopaka i jak na złość trafiło na Cartera, ale musiałam do cholery coś przecież zrobić. Złapałam go z całej siły za biceps, która to ręka obijała twarz mojego chłopaka. W odruchu mnie odepchnął, po czym upadłam z hukiem na tyłek. Przez to wszystko zaszkliły mi się oczy.

– Przestańcie, proszę – znów krzyknęłam, lecz teraz mój ton był błagalny i zachrypnięty.

Carter, jakby nie dowierzał, że usłyszał mój głos. Nagle przestał okładać Victora, ale trzymał go wciąż za szyję. Odwrócił głowę w moją stronę i w jego oczach pierwszy raz widziałam przejęcie.

Przecież on cię nienawidził.

Duża dłoń Cartera zniknęła z szyi Victora, a mój chłopak z ulgą się zgiął i zaczął łapczywie łapać oddechy, jakby nie potrafił oddychać.

– Coś ty skurwysynie narobił! – ryknął ze złością Victor i podbiegł do mnie natychmiastowo, próbując mnie podnieść z ziemi.

Wstałam na miękkich nogach i po chwili otrząsnęłam piach z tyłka. Kiedy moje spojrzenie padło na Cartera, nagle zamarła głucha wręcz namacalna cisza, która była jeszcze bardziej drażniąca.

– Takie chłystki, jak ty – zrobił krok w naszą stronę, a Victor się jakby schował za moimi plecami – nie mają prawa bytu – Carter przetarł wargę z krwi i spojrzał na zakrwawiony palec, jednak on zrobił coś, co mnie zadziwiło. Uśmiechnął się szeroko na ten widok. – Spotka cię kara śmieciu, zobaczysz... Spotka cię kara. Dobrze wiedziałeś... – Nie dokończył swojego potoku słów, bo usłyszeliśmy dźwięk syren policyjnych, który w kilka sekund rozgonił tłum.

Carter odwrócił się i szedł w głąb parku, a ja jakbym była zahipnotyzowana, cały czas wlepiałam spojrzenie w jego szerokie plecy.

Victor złapał mnie za dłoń i to otrząsnęło mnie z dziwnego letargu.

Co miał na myśli Carter? Dlaczego się pobili?

– Chodźmy, bo policja nas zawinie na dołek – mruknęła cicho Amanda, bo sama chyba się trochę przestraszyła tej całej sytuacji.

Ruszyłam się, bo nie mogłam dopuścić do tego, żeby matka wyciągnęła mnie z dołka. Dostałaby szału i miałabym zapewne bardzo długi szlaban na wychodzenie, a przecież dzień w dzień widywałam się z Victorem. Naprawdę mi na nim zależało i czułam, że będzie to miłość do grobowej deski.

– Co się stało? Przecież byliście, jak bracia... – zaczęłam niewygodny temat, bo widziałam, jak z mojego chłopaka jeszcze buzowała złość. Odczuwałam to nawet, kiedy trzymał mnie za dłoń i co chwilę ją mocniej ściskał, jakby nie panował jeszcze nad emocjami.

– Dla mnie już nie istnieje. – Tylko tyle mi odpowiedział. I nic więcej nie dodał. Nie chciałam więc na niego absolutnie naciskać.

Nie mogłam patrzeć nigdy na Cartera, a to dlatego, że cały czas mi dokuczał, przez te wszystkie lata szkolne, jakie ze sobą do tej pory spędziliśmy. Dziewczyny ze szkoły rozpływały się na jego widok. Wystarczyło, że Carter posłał im jeden zniewalający uśmieszek i wszystkie robiły do niego maślane oczka. Był cholerną gwiazdą szkolną i cały czas mi dokuczał na każdym kroku. Dlaczego? Nie miałam pojęcia.

Później zaczęłam go trochę tolerować ze względu na Victora. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi, a ja chciałam w miarę dogadywać się z przyjacielem mojego chłopaka. Nie chciałam mieć z nim żadnej kosy.

Wiedziałam, że po tej bójce Carter zniknie całkowicie z naszego życia i trochę się z tego faktu cieszyłam...

I tak właśnie było. Ich przyjaźń doszczętnie spłonęła, a ich wrogość do siebie momentami była przerażająca. W jednej chwili przyjaźnie rozwalają się jak domek z kart wystawione na wietrze.

Przez wiele lat nie dowiedziałam się, co zaburzyło ich, jak wtedy myślałam nierozerwalną przyjaźń. Jednego dnia traktowali się, jak bracia zaś drugiego już jak najgorsi wrogowie na całej planecie. 

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz