ROZDZIAŁ 12

20.9K 728 29
                                    


— Pójdziemy się czegoś napić? — Carter chyba nie spodziewał się tego i lekko się zaśmiałam pod nosem.

— Ale nie w takiej ilości jak wczoraj — odpowiedział mi znowu do ucha, a mnie znów zrobiło się ciepło. Uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Odwracając się w stronę baru, zauważyłam minę Victora. Chyba nie tego się spodziewał, bo złość przemknęła po jego twarzy, ale szybko zniknęła. Nie wiedziałam, o co mu chodziło, miał żonę, mnie zdradzał, więc czego ode mnie chciał, a może to, że dobrze się bawiłam z Carterem?
Po chwili znaleźliśmy się przed ladą i zmówiliśmy sobie coś mocniejszego do picia, standardowo dla Cartera musiała być whiskey.

— Ty nic innego nie pijesz?

— Lubię to — Upił łyk z kryształowej szklaneczki, przy tym delikatnie oblizując usta. Dlaczego wpatrywałam się w jego usta jak zahipnotyzowana?
Żeby zatuszować swój chwilowy zawias, też popiłam swojego drinka.

— Te dwie kobiety z baru, które stały obok ciebie, były tobą zainteresowane. — Zaczęłam rozmowę, chociaż było tak tu głośno, że musiałam mu wręcz krzyczeć do ucha, a dystans między nami był bardzo mały.

— Całkiem możliwe, ale ja nie jestem zainteresowany.

— Dlaczego? Masz kogoś?

— Jeśli bym miał, to bym nie odgrywał z tobą tego całego przedstawienia, które na pozór zaczyna być trochę śmieszne, ale ciekawe.— Jego odpowiedź mi się podobała. Nie wyobrażałam sobie, gdyby mój partner wyjechał z koleżanką na weekend i spali w jednym łóżku.

— Masz rację, przepraszam. Nie mogę porównywać wszystkich do Victora.

— To cię zje od środka, jeśli na każdego faceta będziesz tak patrzeć.

— Dziwisz mi się?

— Nie, ale pamiętaj. Nie każdy jest taki sam.

Dopiliśmy po drinku, a moje ciało lekko się odprężyło. Muzyka stawała się coraz głośniejsza, a mięśnia miło się rozluźniały. Carter odstawił swoją szklankę na blat, ale uważnie rozglądał się po klubie, jakby czyhało gdzieś za plecami niebezpieczeństwo, a byliśmy w zwykłym klubie w bezpiecznej dzielnicy.

— Szukasz kogoś? — Uniosłam brew, przyglądając mu się, był taki skupiony, że lekko wzdrygnął, usłyszawszy moje pytanie.

— Nie, tylko się rozglądałem. — Jego twarz zrobiła się dziwna, surowa i zimna.

— Wyglądało, jakbyś kogoś szukał w tłumie, kto ma nas zaatakować.

Spiął się delikatnie, jakbym mówiła prawdę, ale może po prostu dbał o nasze bezpieczeństwo. Złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę parkietu. Poczułam opór, odwróciwszy się do niego, widziałam jak kiwał przecząco głową.

— Tylko jeden taniec. No chodź, będzie fajnie! — Posłałam mu szczery uśmiech, aby ruszył się z miejsca.

Ruszył się niechętnie, a widząc jego wyraz twarzy, bardziej zaczęłam go ciągnąć w tłum wijących się osób. Chciał już stanąć na samym brzegu, ale wciągnęłam go w sam środek. Czułam się lekko i rześko, chciałam na chwilę o wszystkim zapomnieć i dobrze się bawić. Nie pamiętałam, kiedy się bawiłam i tańczyłam. W moim poprzednim życiu, bo tak mogę go teraz nazwać. Mało kiedy tańczyłam, bawiłam się, byłam uporządkowana jak siedemdziesięcioletnia staruszka, która już wszystko zdobyła w życiu i tylko potrzebowała partnera u boku.
Stanął razem ze mną wśród ścisku, niektóre osoby lekko na nas wpadały, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Carter dziwnie się rozglądał, chyba nie czuł się komfortowo.

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz