ROZDZIAŁ 11

20.7K 767 48
                                    

— Julio, czy to teraz jest takie ważne? — Uniósł brew, dalej mi się przyglądając, jakby próbował uciec z klatki.

— Chciałam tylko wiedzieć.

Zaczęłam się zastanawiać czy to było teraz takie ważne. Byłam ślepcem, który nic nie widział. Miłości Cartera w czasach nastoletnich, a może gdyby los potoczył się inaczej, bylibyśmy razem i zgrywali dobrą parę? Postrzegałam go pod innym pryzmatem, też się to wzięło z tego, jak mnie traktował w czasach nastoletnich. Czułam jego dystans do siebie i skorupę, której nie chciał dla mnie otworzyć. Ja zapatrzona ślepo w Victora nie zauważałam, co się działo dookoła, a także to, że szantażował  w podły sposób Cartera nagimi zdjęciami jego siostry. Pomijając fakt, że zdradzał mnie od szczeniackich lat. Byłam przykładną kobietą, prałam, gotowałam i byłam ładną ozdobą na przyjęciach. Tkwiłam w bańce mydlanej, której nie chciałam przebić. Bo jaka normalna kobieta nie zauważyłaby tego, że jej facet ma inną kobietą, a no taką, która nie myślała zdrowo i była tak ślepo zakochana, jak ja. Wstyd było mi jeszcze bardziej, kiedy się tego wszystkiego dowiedziałam. Tylko czy Victor kochał Kim naprawdę? Dlaczego tak szybko wziął z nią ślub, a ze mną nie chciał? Nie wiedziałam jaka była tego przyczyna. Nie wiedziałam, czy drążyć tę cholerną przeszłość. Czy ostrzec jego nową wybrankę, a może ona wiedziała o mnie i śmiali się teraz ze mnie? To wszystko zaczęło mnie cholernie rozpraszać, trzęsłam się w środku, bo nie wiedziałam, co miałam robić. Wracać, zostać? Dalej miałam udawać, ale po co, dla kogo? Przyjazd tutaj był wielkim głupstwem. Jedynie co wyszło mi na plus, to że prawda wyszła i dowiedziałam się, z jakim potworem żyłam. Wcześniej szukałam u siebie winy, ale teraz już nie i to przyniosło mi ulgę.

— Julio nie drąż tematu, zostaw przeszłość za sobą, bo będzie cię cały czas dreptać po piętach, a tego chyba nie chcesz?

— Szkoda, że przeszłość wychodzi dopiero po tylu latach — posłałam mu słaby uśmiech i usiadłam na skraj łóżka, przyglądając się swoim butom.

Chyba próbowałam skupić spojrzenie na czymś innym niż na Carterze. Teraz wiedząc, że żywił do mnie kiedyś uczucie, czułam się dziwnie, może nadal mnie kochał? A ja spałam z nim w jednym łóżku i robiłam mu nadzieję?

— Zamknij ją, ja zrobiłem to dawno. Teraz masz nowe życie tak jak i ja. — Usiadł obok mnie, ale nie za blisko, bo czułam się komfortowo.

— Dobrze ci powiedzieć — prychnęłam delikatnie pod nosem.

— Czego się jeszcze dowiedziałaś? — zapytał spokojnie, jakby wiedział, że odeszliśmy tematem od niego.

— To, że mnie zdradzał wielokrotnie i o tym, że masz mnie i dopiąłeś swego i to, że dorobisz mi także rogi. — Ostatnie słowa wypowiedziałam cicho, dlatego, że zaczęłam sobie uświadamiać, że może we mnie było coś złego?

— Julio — Wstał energicznie, aż się zlękłam. — Jeśli byłabyś moja naprawdę, nigdy bym cię nie zdradził.

— Teraz tak mówisz — Westchnęłam.

— To, że ten palant cię zranił, nie znaczy, że inni faceci też tacy są. Na boga.

— Co teraz zrobimy? Nie chce być tutaj już. Chce wracać. Proszę. — Uniosłam spojrzenie, a on cały czas mi się przyglądał.

— Jeśli wrócimy, pokażesz, że przejmujesz się jego zdaniem. Powinniśmy tam wrócić i pokazać, że się dobrze bawimy.

— Wolałabym... — Nie dokończyłam, bo podszedł do mnie. Podniósł i przerzucił, przez ramię, jakbym ważyła co najmniej jak piórko.

— Ostatnia noc, proszę. Jeśli będziesz chciała, to wrócimy z samego rana. Obiecuje. — Wyniósł mnie z pokoju, a ja zaszokowana tym wszystkim zaczęłam piszczeć, bo przypomniało mi się, że mój tyłek był nagi.

— Odstaw mnie!

— Nie! — Schodził po schodach, a moje wnętrzności w środku tylko podskakiwały.

— Pójdę, tylko mnie puść. Zaraz zobaczysz mój cały tyłek!

— Wczoraj się jakoś nie krępowałaś — odpowiedział chrapliwie pod nosem, a jego ton się wyostrzył.

— O czym ty mówisz?! — Lekko spanikowałam. — Czy my, wczoraj? Coś ten tego?

Nie odpowiedział, tylko dalej mnie niósł, przeszliśmy, przez drzwi frontowe.

— Carter! Puść, bo pożałujesz!

Po moich słowach roześmiał się wesoło i postawił mnie na ziemi.

— Odpowiedz.

— Nie jestem nekrofilem. — Ujął moją dłoń i pociągnął w stronę miasta.

— To o co ci chodziło?

— Tylko żartowałem — Jego odpowiedź jakoś mnie nie usatysfakcjonowała i nie dała spokoju.

— Carter.

Nagle zwrócił się w moją stronę, ujął moje policzki i powiedział spokojnym, przekonującym tonem.

— Między nami wczoraj nic nie zaszło i nie zajdzie. — Pomuskał lekko kciukami moje policzki i puścił.

Zaskoczył mnie jego gest, tylko dlaczego na ostatnie słowa poczułam rozczarowanie? To wszystko zaczęło się robić dziwne i poplątane, czym więcej spędzałam z nim czasu i to jak się, przy nim czułam, było dla mnie czymś nowym, ale szło to w dobrym kierunku. Przy Carterze, zapominałam o Victorze.

— A jeśli chciałabym coś więcej? — zażartowałam specjalnie, chociaż chciałam zobaczyć jego reakcję i wybadać grunt.

Rozmowa z Victorem wiele zmieniła i zmieniła postrzeżenie Cartera w moich oczach. Chciał uchronić siostrę, a to, że był we mnie zakochany i nie mógł nic zrobić, odbijało się na jego zachowaniu. Postawił mur i strzelał we mnie z łuku, bo wiedział, że forteca nie będzie zdobyta. Przyglądał się na wszystko z boku i nie mógł nic zrobić

— Julio, przestań — odpowiedział poważnie, jakbym igrała z dużym ogniem.

Chciałam ten ogień jeszcze bardziej wzniecić, nie wiedziałam co dokładnie wtedy się ze mną działo. Chciałam być w jego centrum uwagi.

— A jeśli chciałabym cię pocałować, zgodziłbyś się na to?

— Czy ty jesteś pijana? — zapytał lekko zaskoczony i szukał drugiego dna w moich słowach. Był ostrożny, bał się posunąć dalej.

— Wyglądam na pijaną? — Odbiłam piłeczką.

— Nie wiem, ale chyba tak, bo zaczynasz wygadywać jakieś głupoty.

— Najwidoczniej. — Odpuściłam sobie. Może faktycznie go niepotrzebnie podpuszczałam.

Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się w klubie, gdzie znajdowało się pełno osób. Wszyscy wili się w rytm muzyki, a światła reflektorów migały na biało. Doznawałam jakiś oczopląs, aż zaczęłam mrugać powiekami. Czułam się jak zagubiona zwierzyna, będąc z Victorem, nie bywałam na imprezach, a kończyło się tylko wyjściami do baru, gdzie Victor upijał się do nieprzytomności. Wszystko wychodziło na wierzch, wtedy to zaczęłam dostrzegać. Dotarliśmy do loży, gdzie siedzieli wszyscy, którzy byli na wyjeździe, jedni ledwo parzyli już na oczy, a zaś drudzy dopijali z prędkością światła swoje alkohole. Carter bacznie stał, przy moim boku, a jego dłoń znajdowała się na moich lędźwiach. Był to niewinny dotyk, ale cały czas go odczuwałam, jakby mnie palił.

Victor siedział obok Kim i przyglądał nam się z głupim uśmieszkiem, który bardziej był skierowany w moją stronę niż w Cartera, chciał mnie upodlić i przypomnieć, że byłam nikim, ale ja nie mogłam się dać, nie teraz po tym, czego się dowiedziałam.

— Zrób, co chcesz — Jego miękki głos rozproszył się w moim uchu, a nieznajomy dreszcz podniecenia, rozlał się po moim ciele. — Nie będę miał nic, przeciwko....

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz