ROZDZIAŁ 2

22.3K 770 71
                                    

— Może zostawię ci, chociaż swój numer telefonu? — zapytałam niepewnie na jego reakcję.

— Nie trzeba, będę po ciebie w sobotę, o piątej pasuje?

— A adres?

— Nie trzeba — oznajmił chłodno.

— No dobrze — Pokiwałam głową na znak zgody, chociaż skąd on mógł wiedzieć, gdzie ja mieszkałam.

— To ja już pójdę, dziękuję. — Kierowałam się w stronę drzwi.

— Wiesz o tym, że będziesz mi wisiała przysługę?

— Doskonale zdaje sobie z tego sprawę — westchnęłam cicho, bo nie wiedziałam, czego będzie ode mnie oczekiwał.

— Możesz już iść. Jeden z moich ludzi cię odprowadzi.

Złapałam niepewnie za klamkę, bo myślałam, że drzwi będą zamknięte, ale się przeliczyłam. Od razu się otworzyły, bez żadnej większej szarpaniny. Pchnęłam je i się odwróciła, siedział już na fotelu, przeglądając papiery.

— To cześć — Pasowało się pożegnać, prawda?

— Cześć — Mruknął pod nosem, ale nawet nie obdarzył mnie ułamkiem swojego spojrzenia.

Zrobiłam dosłownie jeden krok do przodu i czułam już obecność jednego z goryli Cartera, aż obleciały mnie ciarki.

— Tak szybko się uwinęłaś? — zaśmiał się ironicznie, a ja czułam się źle z tym że tak o mnie myśleli.

— Nie jestem żadną dziwką! — Uniosłam głos, a ochroniarz nie należał do zbyt cierpliwych. Podniósł dłoń w moją stronę, a ja się skuliłam jak maltretowany psiak. Cios nie nastąpił i podniosłam głowę. Jego dłoń trzymał Carter, który stał za mną.

— Nie ważcie się jej dotykać. — Wysyczał do nich z jadem, po czym puścił dłoń swojego człowieka

— Przepraszam, szefie. Myśleliśmy...

— Nie jesteście od myślenia — warknął, a ochroniarza twarz zamieniła się w potulnego baranka. Bali się swojego szefa, ale ja też zaczęłam. Nie poznawałam jego zachowania i władczości. Nie miałam nawet zamiar tego komentować.

— To już się więcej nie powtórzy.

Drzwi się za mną zatrzasnęły, aż lekko podskoczyłam.

— Proszę za mną, zaprowadzę panią do wyjścia — Oznajmił neutralnym tonem. Nie było w nim krzty żadnych złych emocji.

Nie odpowiedziałam, tylko ruszyliśmy do wyjścia. Chciałam stąd wyjść jak najszybciej, przerażało mnie to miejsce.
Znajdowałam się już na terenie kasyna, tam czułam się już bezpieczniej. Ruszyłam pędem do wyjścia, bo już nic więcej nie chciałam od tego miejsca. Wydawało mi się, że mignęło mi, przed oczami coś znajomego, na co moje serce lekko się zgniotło. Znalazłam to, co szukałam i ujrzałam Victora, który tulił w pasie drobną blondynkę, uśmiechali się do siebie serdecznie, a mi do oczu zaczęły nabierać się łzy, ten widok był upokarzający. Pierwszy raz ich widziałam ze sobą, zrobiłam jeden krok w przód, ale wtedy zadźwięczał mój telefon, który wyciągnął mnie z amoku.
Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam wiadomość z nieznanego mi numeru.

Nie rób tego, bo wszystko zepsujesz.

Rozejrzałam się na boki i zauważyłam kilka kamer, które były skierowane w moją stronę. Najwidoczniej Carter mnie obserwował. Może dobrze zrobił, przysyłając tego SMS-a, bo nie wiedziałam, co mogło z tego wyniknąć, a chciałam pojawić się na jego weselu. Schowałam telefon do torebki, zawróciłam się w stronę wyjścia.

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz