ROZDZIAŁ 16

20.5K 701 19
                                    

Victor wcale nie odebrał ode mnie telefonu, tego mogłam się spodziewać, ale w głębi duszy miałam nadzieje, że oddzwoni, bo może naprowadziłby mnie na swoich dłużników i zaczęłabym także sama działać, nie chciałam siedzieć bezczynnie.
Po napadzie złości Cartera nie mogłam go wieczorem znaleźć, jedna z pań, która krzątała się na dole, powiadomiła mnie, że musiał wyjechać w pilnej sprawie i wróci za dwa dni. W domu odbyła się partia pokera, którą pilnowało dwóch osiłków, których wcześniej widywałam. Poprosiłam Amandę o tydzień wolnego, musiałam to wszystko jakoś uporządkować, bo to, co działo się wokół mnie, było zbyt dziwne.

Po dwóch dniach zjawił się Carter w domu, usłyszałam go, bo rozmawiał z kimś na dole. Właśnie zebrałam się na odwagę i miałam pojechać z kierowcą do mojego mieszkania po więcej rzeczy i zobaczenie szkód, jakie wyrządzili ONI, czyli osoby, które były incognito dla mnie, ale Carter wiedział dobrze, kim on był lub byli.
Schodziłam ze schodów, a on właśnie zakończył rozmowę z jedną pań, która jak wcześniej zauważyłam sprzątała.

— Gdzieś się wybierasz? — zapytał spokojnie.

— Do swojego mieszkania.

Najgorsze było to, że po wybuchu złości nie mieliśmy przyjemności rozmawiać, a on swoim spokojem i postawą pokazywał, jak by nic się nie stało.

— Mówiłem ci coś na ten temat... — zmrużył lekko oczy, ale ujrzawszy moje zaniepokojone spojrzenie, od razu zaprzestał zaatakowania mnie.

— Jadę tylko po więcej rzeczy. — Wytłumaczyłam się, chociaż to było absurdalne, mogłabym zamieszkać w hotelu lub u Amandy, ale jej akurat nie chciałam zbyt mocno martwić, a narobiłaby więcej paniki, niż by to było warte. Nie zrobiłam tego z jednego względu, pomimo jego zachowania czułam się i tak tu bezpieczniej niż, gdzieś indziej.

— Zabierz jakąś sukienkę, dzisiaj w domu robię przyjęcie.

— Jakie? Wolałabym zostać w pokoju.... — Nie miałam ochoty na żadne przyjęcia.

— Zaufaj mi — Podszedł do mnie znienacka i zostawił mokry pocałunek na moim policzku, aż przeszły mnie ciarki.

— Do zobaczenia, wieczorem. — Okrążył mnie i poszedł w stronę swojego gabinetu.

— Carter... — Odwróciłam się do niego.

— Tak? — Uniósł brew.

— Kiedy to się skończy?

— Mam nadzieję, że dzisiaj — uśmiechnął się szczerze, ukazując przy tym swoje proste uzębienie.

Uśmiechnęłam się słabo i pojechałam do swojego mieszkania, w którym zastałam idealny porządek, okna, drzwi były naprawione. Wszystko stało na swoim miejscu, jakby nic, ani nikt nie zrobił tutaj.
Wracając ze swojego mieszkania, podjechałam jeszcze do butiku, w którym pracowała moja znajoma ze szkoły, a miała fajne sukienki w przyzwoitych cenach, gdzie moja kieszeń mocno się nie uszczupliła.

— Cześć Caroline — pomachałam dłonią koleżance.

Kobieta stała, przy klientce i jej coś doradzała, widząc mnie, od razu się rozpromieniła i pokazała gestem ręki, że zaraz do mnie podejdzie.
Kilka razy obejrzałam sukienki i wybrałam białą bandażową sukienkę, która porządnie opinała ciało. Każde skaza w ciele zostałaby uwypuklona, ale ja lubiłam podkreślać swoje krągłości, kiedy kierowałam się do przebieralni, drogę zaszła mi właścicielka.

— Jak tam kochaniutka? — Przytuliła się do mnie na chwilę.

— Wszystko w porządku, opowiadaj co u ciebie, już po ślubie z Nicolasem?

— Za dwa tygodnie, zostanę jego żoną — zaświergotała ze szczęścia, było widać po niej, że była bardzo szczęśliwa. Swojego przyszłego męża poznała w kasynie, w którym wcześniej pracowała, co się później okazało był jej szefem i tak ich miłość rozkwitła.

— Cieszę się, że ci się układa — posłałam jej ciepły uśmiech.

— No cóż, słyszałam o Victorze, ale widziałam, że leczysz zranione serce — pisnęła głośniej, niż powinna, bo klientki w sklepie spojrzały na nas.

— To znaczy? — spojrzałam na nią podejrzliwie, bo nie wiedziałam, o co jej chodziło.

— Nie wygłupiaj się — pacnęła mnie dłonią w bark. — Widziałam cię i Cartera na zdjęciu.

Czyli szybko się rozniosło, jak to gorące ploteczki, mogłam się tego spodziewać. Carter na wiele lat był wyłączony z życia w internecie, więc nie dziwi mnie szał po odnalezieniu jego profilu, a także, że na zdjęciu widnieje ja z nim i z tym głupim podpisem.

— No cóż — uśmiechnęłam się głupio, bo nie wiedziałam, co miałam jej powiedzieć.

— Nie powiedział ci, że za dwa tygodnie idziecie na ślub do nas? Przecież potwierdził, że przyjdzie z osobą towarzyszącą.

Teraz to mnie zaskoczyła, czyżby każdy utrzymywał kontakt z Carterem, oprócz mnie? Przez tyle lat go nie widywałam, ale co się dziwić jak cały swój czas i życie poświęcałam niewiernemu narzeczonemu, a na zjazdy absolwentów, nigdy nie dotarłam, bo Victor bardzo grymasił i wołam mieć święty spokój, niż iść tam.

— Może zapomniał — odpowiedziałam wymijająco.

— No to super! — zachichotała szczęśliwie. — Muszę wracać do klientek, jeśli coś wybierzesz, dla ciebie zrobię specjalną cenę — Ucałowała mój polik, ledwo co mnie muskając i szybkim krokiem odeszła ode mnie do klientek.

Los chciał, żebym była cały czas skazana na Cartera, ale jeśli nic nie wspomni mi o weselu, nie pójdę. Miałam wobec niego dług wdzięczności, ale to on teraz musiał mnie poprosić, nie na odwrót, a może ma kogoś innego.
Szybko przymierzyłam sukienkę i od razu mi się spodobała. Lekko wycięty dekolt w literkę V, tak samo plecy wycięte z delikatnym suwakiem na pupie od pasa do kolan wisiały białe frędzle, które delikatnie bujały się z każdym krokiem. Miałam już sukienkę na przyjęcie, na które nie paliło mi się iść, może dlatego, że mało kiedy wychodziłam z domu i stałam się strasznym samotnikiem, ale czy to nie był czas, żeby to zmienić, żeby dobrze się bawić?  Nagle W organizmie zalała się lekka fala endorfin i adrenaliny.

Chciałam wyglądać jak milion dolarów, pierwszy raz od dawien dawna.

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz