Ochroniarze Cartera wyszli ze spuszczonymi głowami. Poczekałem chwilę na górze i odczekałam kilka chwil, aby nie wyglądało to na to, że podsłuchiwałam. Schodziłam po schodach głośno, aby zaznaczyć swoją obecność. Odwrócił się do mnie z miną pełną spokoju, a przed chwilą widziałam wcielonego diabła, gdzie coś nie szło po jego myśli.— Potrzebujesz czegoś? — Wbił we mnie spojrzenie.
— Jestem trochę głodna — uśmiechnęłam się słabo.— Chciałabym jeszcze porozmawiać, o tym wszystkim — westchnęłam.
Przez jego twarz przemknął lekki niepokój, ale skinął głową i poszliśmy w stronę kuchni. Podeszłam sama do lodówki, ale zamknął mi ją przed nosem.
— Usiądź, zrobię ci coś do jedzenia, jeśli nie masz nic przeciwko.
— W porządku.
Odeszłam w stronę wyspy kuchennej, usadowiłam się na krześle barowym, a Carter zaczął wyciągać produkty. Wiedział, co potrzebował i szło mu to zwinnie.
—Potrafisz gotować? — zapytałam zaskoczona.
— To, że jestem teraz bogaty, nie znaczy, że wcześniej miałem pokojówki i kucharki — Zaznaczył lekko ironicznie.
— Przepraszam. Wiesz, bardziej chodziło mi o to, że faceci nie dotykają się do garnków — zaśmiałam się delikatnie. Po wcześniejszej sytuacji nie wiedziałam jak mam z nim postępować.
— Dobrze się czujesz? — Zmienił temat, rozkładając produkty na wyspie do przygotowania jakiegoś posiłku. Jeszcze nie wiedziałam, co chciał ugotować i w głębi duszy modliłam się, żeby było dobre, bo robiłam się naprawdę głodna.
— Tak, już wszystko w porządku. — Oparłam się łokciami o blat. — Kto był w moim mieszkaniu? — Po moim pytaniu, jego ruchy stały się gwałtowniejsze, a sałatę, którą kroił, myślałam, że zaraz pochlasta.
— Wierzyciele Victora. — Nie dodał nic więcej, a oczekiwałam większej relacji.
— Gdzie się teraz znajdują? Zabrała ich policja? — Wtedy prychnął, jakbym to, co mówiła, było niedorzeczne.
— Julio tych spraw się tak nie załatwia nie z nimi. — Unikał mojego spojrzenia.
— To znaczy z kim? — drążyłam dalej. — Kto to jest? Może sama z nimi porozmawiam? Nie wiem, może im wyjaśnię, że nie jestem z Victorem, że ma żonę, a ja z jego życiem nie mam już nic wspólnego.
— Nie — Warknął i rzucił, prawie nożem.
Wstrzymałam oddech i zrobiłam się sztywna, moje oczy lekko się wybałuszyły, a on musiał to wychwycić moje spięcie, zaczęłam się go bać.
— Boisz się mnie? — zapytał znów spokojnie, jakby powrócił na dobre tory. Spojrzał na mnie i nie spuszczał spojrzenia, czekał na moją szczerą odpowiedź.
— Nie — powiedziałam jak najbardziej przekonująco, chociaż wcześniej się go nie bałam, był dla mnie zwykłym Carterem, który dokuczał mi na każdym kroku, a teraz nie byłabym tego taka pewna czy go się nie zaczęłam bać.
— Zrozum to, że to są niebezpieczne osoby i chce dla ciebie jak najlepiej. Nie chce cię skrzywdzić tylko chronić — Wyznał szczerze, dalej jak gdyby nigdy nic kroił warzywa. — Załatwię to, żeby dali ci spokój i wyjaśnię, że nie jesteś już z Victorem tylko ze mną.
— Słucham? Ja z tobą? — Lekko się skrzywiłam.
— Chcesz mieć spokój?
— Tak.
— Musimy robić tak, jak ja każe. — Odbił się od blatu i podszedł do kuchenki. — Wcześniejsze udawanie ci nie przeszkadzało, więc jaki jest teraz problem. Czy coś się zmieniło?
— Ile to będzie wszystko trwać?
— Mam nadzieję, że krótko.
— Ja też — mruknęłam pod nosem, a jego plecy się nieznacznie spięły. Widziałam to.
— Aż tak męczy cię moje towarzystwo? — zapytał odwrócony, nadal krzątając się po kuchni.
— Nie, ale.... — Zamilkłam.
— Ale? — dociekał.
— Pojawiłam się w twoim życiu chyba nie potrzebnie. — Zaczęłam bawić się kosmykiem włosów. — Wiesz, to wszystko się zaczęło, odkąd się zgodziłeś się udawać mojego chłopaka. Czy to wszystko, co się dzieje, nie ma związku z tobą? — Ostatnie zdanie wypowiedziałam za szybko, mój mózg chyba nie przetrawił, jak to brzmiało. Żałowałam tego, on mnie chronił, a ja mu wbijałam nóż.
Wtedy nastał huk. Z prawej strony, wszystko, co znajdowało się na blacie, upadło z hukiem na podłogę. Carter w złości wszystko zwalił jednym machnięciem. Szklane misy wystrzeliły w każdą stronę, pozostawiając na ziemi milion kryształków, a brzdęk metalowych przyrządów kuchennych wydał ogromny dźwięk, który zapiszczał w uszach. Zerwałam się z krzesełka i nie miałam pojęcia, co miałam zrobić, uciekać, stać w miejscu czy pomóc mu posprzątać. Może wyprowadziłam go z równowagi, ale moje słowa musiały go dotknąć, a może trafiłam w sedno sprawy? Oparł się dłońmi o blat i zacisnął mocno pięści, aż pobladły mu knykcie, wtedy zaczęłam po cichu się wycofywać, byłam bezszelestna jak złodziej. Przy drzwiach odważyłam się coś powiedzieć, bo nadal stał tyłem w bezruchu.
— Przepraszam, nie powinnam — odpowiedziałam skruszona i uciekłam do pokoju. Już nie byłam wcale głodna, żołądek zwinął się w supeł, a w gardle powstała gula.
Nie powinnam tego robić, ale wzięłam telefon i zadzwoniłam do Victora, chciałam dowiedzieć się czegoś, jeśli cokolwiek mi zechce powiedzieć.
Tik Tok i instagram : adriana_kowalczyk
CZYTASZ
Na chwilę [ZAKOŃCZONE]
RomansaJulia i Victor, zaczęli swój związek od lat nastoletnich. Kobieta, cały czas uważała, że był to ten jedyny, z którym chciała spędzić całe życie. Jednakże pół roku przed ich ślubem narzeczony oznajmia kobiecie, że poznał inną i z nią weźmie ślub w ic...