ROZDZIAŁ 1

24K 838 144
                                    

PÓŁ ROKU WCZEŚNIEJ

Jechałam podekscytowana z kliniki ginekologicznej do naszego domu, który wynajmowaliśmy z moim narzeczonym Victorem. Po naszym ślubie, który miał odbyć się za pół roku, mieliśmy w planach go kupić i nawet mój ojciec zadeklarował się, że w razie potrzeby dorzuci nam, jeśli nam zabraknie na zakup tego pięknego domu na obrzeżach Las Vegas.

Zaparkowałam swoje auto na podjazd i zobaczyłam, że Victor musiał wrócić z delegacji, na którą często ostatnio jeździł i co najważniejsze zauważyłam, że wypruwały z niego flaki, jak i podniszczyły go od środka. Widziałam to i musiałam z nim także porozmawiać o tym, bo od ponad miesiąca nawet nie współżyliśmy.

Miałam dla swojego narzeczonego tak fantastyczną nowinę. Ginekolog dał, mi zielone światło, że z moimi hormonami już jest nareszcie wszystko w porządku i będziemy mogli się starać o dziecko od razu po ślubie, tak jak wcześniej sobie z moim narzeczonym planowaliśmy.

Z dudniącym sercem weszłam do domu zadowolona z faktu, że po tygodniu rozłąki się zobaczymy i to, że mu przekaże tak wspaniałe wieści. Victora znalazłam na kanapie. Nogi miał zarzucone na podłokietnik łóżka i w dłoni trzymał otwarte piwo.

– No hej – Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go czule w usta. Odsunęłam się od mojego przyszłego męża. Usiadłam obok niego i chciałam mu wreszcie wszystko powiedzieć. – Chciałam ci o czymś powiedzieć, byłam...

– Musimy porozmawiać Julio... – Wtedy nie wiem, dlaczego spojrzałam w głąb salonu i zobaczyłam kilka walizek spakowanych. Przełknęłam lekką panikę, jednak o co mogło takiego chodzić? Przejmowałam się na zapas jak zwykle.

Victor wstał i ja także, poprawił od razu mankiety białej lekko pogniecionej koszuli i spojrzał wprost w moje oczy z chłodnym wyrazem twarzy.

– Zrywam z tobą – powiadomił mnie prosto z mostu, a ja nie mogłam w to uwierzyć.

– Co? Victor? Przecież za pół roku... – To wcale do mnie nie dochodziło. Nie mogłam wcale w to uwierzyć. Byłam okrutnie zdezorientowana.

– Zrywam z tobą i ślub, który planowaliśmy za pół roku, odbędzie się... – Nic z tego absolutnie nie rozumiałam? Może miał gorączkę? – Wezmę go z inną kobietą – oznajmił bez krzty emocji, Jakby te spędzone piętnaście lat dla niego nic nie znaczyły.

Ręka automatycznie się uniosła do góry i spoliczkowała perfekcyjnie ogoloną twarz mojego do cholery byłego narzeczonego. Z tego stresu, jak i rozgoryczenia nie uroniłam ani jednej łzy. Może druga by się rozpłakała, ale nie ja. Miałam mu pokazać swoją słabość? Że nadal go kocham, a on bierze ślub z inną?

– Ile mnie zdradzałeś? Ty podły bydlaku... Ty – Cała dygotałam ze złości w środku.

– Od roku Julio – posłał mi szyderczy uśmieszek, który przekuł na wylot moje serce, które należało do niego. – Ułóż sobie jakoś życie..., bo tego życia na pewno już nie ułożysz ze mną.

– Wypierdalaj stąd! Natychmiast! Carter piętnaście lat temu miał co do ciebie rację – Nie miałam pojęcia, dlaczego o nim wspomniałam. Ten temat w naszym domu był tematem tabu. Nigdy, a to nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego ich przyjaźń się z dnia na dzień rozsypała.

Złapał mnie za szczękę, pierwszy raz zrobił coś takiego Victor w stosunku do mnie. Nie poznawałam go. Teraz sobie uświadomiłam, że ja wcale nie znałam jego i tak ślepo mu ufałam. We wszystko ślepo mu wierzyłam. Byłam taka naiwna, pierwszy raz poczułam taką złość do samej siebie.

Na chwilę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz