Leo
- Zrobiłem zakupy, przyniosłem ci też coś gotowego na obiad. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Za niedługo muszę być na treningu.
- Wszystko okej, Leo.- uśmiechnęła się lekko.- Niczego już mi nie trzeba. I tak czuję się dziwnie z faktem, że mnie niańczysz.
- Nie niańczę, tylko się o ciebie martwię. Ja po prostu pilnuję byś nie zagrzebywała się w samej pracy, żebyś regularnie jadła i nie chciałbym byś była smutna. Wiem, że jesteś przytłoczona… tym wszystkim co się ostatnimi czasy wydarzyło. Pewne sprawy przytłoczyły również mnie, i nadal nie do końca to pojąłem, Fleur, ale cholernie się staram.- przeczesałem lekko wilgotne włosy palcami. Na zewnątrz kropiło, była dzisiaj wyjątkowo brzydka pogoda.- Myślisz, że ja mogę przejść do porządku dziennego, i po prostu udawać, że to się nie wydarzyło? Nie zapomnę… sama wiesz o czym. Do tego pluję sobie w brodę przez to co stało się trzy dni temu. Nie było mnie tam żeby cię obronić.
- Nie potrzebowałam tego. Nic mi nie zrobił.
- Ale mógł.- westchnąłem przeciągle.- A ja nic bym o tym nie wiedział. To całe gówno zwala nam się na głowy. Najpierw poronienie, kiedy nawet nie wiedzieliśmy o ciąży, potem wraca twój były, bo cos mu się uroiło w tym pustym łbie, i boję się pomyśleć co mogłoby być następne. Mam nadzieję, że nic nie będzie. I teraz musisz mi coś obiecać.
- Co znowu?- przewróciła ostentacyjnie oczami.
- Uważaj na siebie. Sam cię zachęcałem do zajęcia się tym, wiem, ale mimo wszystko chcę byś była jak najbardziej ostrożna, skarbie.- położyłem dłonie na jej ramionach.- Dobrze?
- Jasne. Wierzysz we mnie, Leo?
- Zawsze.- odparłem.
- No to właśnie. W takim razie nie masz się czym martwić.
- A jak ci idzie?
Zaczęła rozpakowywać zakupy, które dla niej zrobiłem. Przez to nawet na mnie nie patrzyła, a jednak zauważyłem, że lekko się spięła. Pewnie nadal nie mogła uwierzyć, iż jednak to robiła. Strach w większej części zniknął. Byłem z niej cholernie dumny, i stuprocentowo pewny, że się upora ze sprawą, a jej były zapłaci za to co zrobił. To te dziewczyny wysunęły pierwsze działo, więc byłem pełen podziwu, skoro odważyły się w końcu złożyć ten donos.
- Skontaktowałam się z Esmeraldą Bane. Dość szybko udało mi się ją namierzyć.- chrząknęła.- I wiesz… były jeszcze cztery inne dziewczyny, które Esmeralda doskonale znała. Zebrały się i postanowiły to zrobić razem.- westchnęła, zerknęła na mnie kątem oka.- A kiedy z nią rozmawiałam, była bardzo wdzięczna, że zgodziłam się pomóc im w sądzie. Wyjaśniłam dokładnie kim jestem i teraz pracujemy nad tym by pozbyć się gnoja. Zasługuje by pójść siedzieć, sam zgotował sobie to wszystko. Kurwa, oby wszystkie problemy się wreszcie skończyło.
- A wtedy będziemy mieć spokój.- wzruszyłem ramionami, po czym dodałem z lekkim uśmiechem.- I możemy spróbować jeszcze raz zrobić dziecko.
Fleur zmierzyła mnie lodowatym spojrzeniem.
- Nie bawią mnie takie żarty, Leo.
- A kto powiedział, że to był żart?- uniosłem wysoko brwi.- Nie żartuję z takich kwestii. Raz już nam się udało i…
- Wpadliśmy, ale drugi raz nam to nie grozi. Jezu, błagam cię. Nie rozmawiajmy o tym. Ty i ja…- urwała.
- No co? Co jest z nami nie tak?
- Nic.- westchnęła głośno.- To nadal trochę skomplikowane, nie uważasz?
- Nie. Po prostu przestań komplikować i traktuj mnie jedynie jak swojego faceta. Chyba już pojęłaś, że na poważnie chciałbym z tobą być, prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/294878805-288-k32912.jpg)
CZYTASZ
Fighter#2: Leo
RomanceLeo tego nie planował. Niby od zawsze gonił za stabilnością, co było ciężkie w jego zawodzie, ciągłym życiu na walizkach. Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje? Nie w jego przypadku. Kiedy ta kobieta stanęła na jego drodze, pragnął jedynie si...