Fleur
- Dobrze, ciociu, jesteś gotowa?
- Zawsze.- usiadłam przy stole w jadalni, a Charlie zaraz obok mnie.
- Mama więcej nie pozwoli mi na coś takiego, więc musimy się cieszyć tą chwilą. Będzie słodko!
- Jeszcze dostaniemy cukrzycy i wywiozą nas z bólami brzuchów.- zaśmiałam się.
- Uwierz mi.- położył dłoń na moim ramieniu.- Będzie warto.
Teraz on się zaśmiał, a potem zaczęliśmy robić nasze kaloryczne desery lodowe. Kilka rodzajów lodów, bita śmietana, trzy polewy, masa kolorowych posypek i żelki, które wręcz uwielbiałam. A teraz miałam takiego głoda jak nigdy wcześniej. Potrzebowałam słodkości.
A kiedy usiedliśmy w salonie z ogromnymi pucharkami, byłam wręcz w siódmym niebie. Wydawałam różne dźwięki podczas jedzenia, i to takie, które Leo uznałby za sprośne.
Pilnowałam Charliego, ponieważ Lemon mnie o to poprosiła, a ja i tak umierałam z nudów. Nie miałam nawet nic ciekawszego do roboty, więc przyjechałam do mieszkania przyjaciółki. Do tego nowego w którym zamieszkała wraz z Reedem. Było znacznie większe od poprzedniego, bardziej klimatyczne i ze znacznie wygodniejszą kanapą. Do tego w łazience mieli wannę z hydromasażem, którą ja także od dawna chciałam sobie sprezentować. I może wreszcie to zrobię. A jeśli chodziło o to, że obie teraz mieszkałyśmy z facetami, to powiem tak. Nie zamierzałam rezygnować z moich piżamowych imprez z Lemon. Od czasu do czasu nadal zamierzałyśmy sobie takie robić, z piciem alkoholu, oglądaniem filmów z seksownymi aktorami, i przede wszystkim z rozmawianiem o tym co się u nas wydarzyło, dobrego lub złego. Z pewnych przyzwyczajeń nie da się zrezygnować, nawet jeśli w życiu zachodzą kolosalne zmiany.
- Ciociu?- wymamrotał Charlie z buzią wypełnioną bitą śmietaną.
- Przełknij, kochanie, a dopiero potem mów.
Tak też zrobił, na całe szczęście. Gdyby się zaczął krztusić, to mogłabym zejść na zawał. I to mówiła kobieta, która za osiem miesięcy miała zostać matką. Pocieszające.
- Czy ten dzidziuś będzie chłopcem?
- Jeszcze nie wiem.- uśmiechnęłam się lekko.
- Bo jak już się urodzi i trochę podrośnie, to mama powiedziała, że będę się mógł z nim bawić. Jeśli to będzie dziewczynka, to wtedy też.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście. Będziesz mógł do nas przyjeżdżać, kiedy tylko najdzie cię ochota.
Charlie uśmiechnął się szeroko, po czym wrócił do jedzenia swojego deseru. Wtedy usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Uniosłam się nieco by spojrzeć w tamtym kierunku. Najpierw weszła Lemon, potem Reed obładowany torbami, a za nim Rafe, który też coś niósł i wyglądał jakby moja przyjaciółka go przymusiła do pomocy. Charlie wystartował w ich kierunku, a ja skupiłam wzrok na mężczyźnie o blond czuprynie, który właśnie zamykał ten korowód. Poderwałam się, odstawiłam lody i spojrzałam na Leo z szeroko otwartymi oczami. Tego się nie spodziewałam. Pojechał wczoraj do rodziców, miał w czymś też pomóc bratu, no i planował wrócić dopiero jutro późnym wieczorem. Jego rodzina już wiedziała o ciąży, ponad tydzień temu im o tym powiedzieliśmy. Wciąż się obawiałam, że jeśli za dużo osób będzie wiedzieć a ja stracę to dziecko, to wtedy będzie mnie to bardziej boleć. Jednak odganiałam te złe myśli. A przynajmniej się starałam.
- Cześć, piękna.- uśmiechnął się i do mnie podszedł.
Stanęłam na palcach żeby go pocałować. Leo mruknął w moje usta, dłoń położył na moim karku, a ja uśmiechnęłam się przez pocałunek.
- Co ty tu robisz?
- Już mnie więcej nie potrzebowali, więc wróciłem do ciebie wcześniej. Jak się czujesz?
- Ekstra, nic mi nie dolega. Mogłeś zostać jeszcze trochę z rodziną.
- Spokojnie, nie mieli mi tego za złe.- wzruszył ramionami.- Mama była jedynie zawiedziona, że nie przyjechałaś ze mną, ale to zrozumiała. Dała mi pełno rzeczy, mam wyładowany samochód. Nawet jakieś moje dziecięce ubranka żebyś sobie przejrzała. Kupiła ci nawet kwas foliowy czy inne gówno. Dała też pełno jedzenia, które chyba gotowała dla armii. No i kazała ci o siebie dbać, mi też kazała o ciebie dbać. Powiedziała też, że mamy się ich spodziewać, bo wpadną w następny weekend. Nie udało mi się pokrzyżować jej planów.
- Daj spokój, to bardzo miłe. Jedynie trzeba będzie posprzątać dom, żeby twoi rodzice nie natknęli się na twoje gacie na podłodze.
- To przestań mnie ciągle rozbierać gdzie popadnie.- zaśmiał się i cmoknął mnie lekko.
- Zabawne.- przewróciłam oczami.
- A jak tam wojownik?- dotknął mojego brzucha.- Upierdliwy?
- Zwymiotowałam trzy razy w czasie trzydziestu minut, no i chodzę do toalety co jakieś pięć minut. Żyć nie umierać.- pokręciłam głową.- Ale jest dobrze, nawet bardzo. Zrobiliśmy z Charliem najlepsze desery lodowe na świecie.
Przyciągnął mnie do siebie i przysunął usta do mojego ucha. Lekko zadrżałam. Zawsze działał na mnie w ten sposób.
Cholerny Leo Brooks.- Najlepszy na świecie deser mam przed sobą.- wymruczał.- I jeśli byś chciała, to mogę udekorować ten deser masą bitej śmietany.
- Ah, tak?- uśmiechnęłam się pod nosem.- Może i bym chciała. Zaczyna mnie to kręcić.
- Uważaj, bo mi stanie. A tutaj raczej nie mogłabyś z tym nic zrobić.
- A już nie stoi?- zachichotałam.- Bo moim zdaniem... to tak dość konkretnie.
- Przestań, kobieto.- syknął.- Jak wrócimy do domu, to wtedy będziesz mogła mi mówić tyle sprośności, ile tylko będziesz chciała.
- Wolę kiedy ty je mówisz. Cieszę się, że już wróciłeś, Leo.
- Ja też się cieszę, że jestem. Bo jak tak sobie myślę, to niedługo może rzeczywiście chciałbym ci się oświadczyć.
- I się zapowiadasz?- uniosłam brwi.- A to czasem nie powinna być niespodzianka?
- Niespodzianki są przereklamowane i dla ludzi bez wyobraźni. A my jesteśmy nieprzewidywalni, więc nieprzewidywalnym jest to, że ci mówię o czymś co planuję zrobić.
- Dobra, to jest masło maślanie, ale niech ci będzie. To kiedy? Muszę się wystroić, bo nie zamierzam być wtedy w brudnym dresie.
- Moja menadżerka prześle ci szczegóły spotkania.- wyszczerzył się.
- Głupek z ciebie.
- Ale mnie kochasz.
- No tak, tak. Kocham cię.- przygryzłam dolną wargę.- I mam świadomość, że będąc z tobą, nie będę musiała narzekać na nudę.
- To na pewno. Skoro już się umawiamy na to spotkanie, przynajmniej tak wstępnie, to mam pytanie.
- Słucham?
Leo objął mnie w pasie, pochylił się nieznacznie by nasze twarzy znajdowały się mniej więcej na tej samej wysokości.
- Kiedy zapytam: Fleur Nelson, czy zostaniesz moją żoną?, to wtedy co odpowiesz? Tak, nie, nie wiem?
Uśmiechnęłam się, potaknęłam nieznacznie i dotknęłam opuszkami palców jego karku.
- Bez spoilerów, Brooks. To ty nie wiesz, że plot twisty są najlepsze?
Koniec części drugiej
I tak oto skończyliśmy część drugą. Powiem wam szczerze, że jeszcze nie wiem czy trzecia część w końcu pojawi się na wattpadzie. Miałam ją dawać od środy, nawet kilka rozdziałów już jest napisane, ale po waszym generalnym milczeniu to nie wiem czy jednak się podoba czy nie, więc chyba na razie się wstrzymam. W ogóle nie żebym zmuszała do odzewu, bo nie należę do takich ludzi, ale jak będę mieć trochę decyzji za trzecią częścią to wstawię w środę. Jak nie, to raczej się wstrzymam i będę zajmować innymi rzeczami.
Także no, to już tyle. Buziaki 🥰

CZYTASZ
Fighter#2: Leo
RomanceLeo tego nie planował. Niby od zawsze gonił za stabilnością, co było ciężkie w jego zawodzie, ciągłym życiu na walizkach. Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje? Nie w jego przypadku. Kiedy ta kobieta stanęła na jego drodze, pragnął jedynie si...