6. Deszczowa pogoda

1.9K 115 1
                                    

Fleur

Kiedy rano się obudziłam, czułam się jak totalne gówno. Nie przesadzam. Chociaż może nawet gorzej niż gówno, tak, na pewno. Uniosłam jedną powiekę, potem drugą, no i dotarło do mnie, że nie znajdowałam się we własnej sypialni. I właśnie przez to zaczęły do mnie powracać wspomnienia z poprzedniej nocy.

O. Mój. Słodki. Jezu.

Miałam nadzieję, że to wszystko sobie wyobraziłam. Jednak gdzieś w głębi duszy wiedziałam, iż byłoby dobrze gdyby to okazało się nieprawdą. Ale nie ma tak dobrze. Na sto procent wszystko to się wydarzyło, a ja mogłam już zacząć wyzywać się od kompletnych idiotek.

Podniosłam się do pozycji siedzącej, Lemon nie było w pokoju. Druga połowa łóżka była zimna, a więc musiała wstać już dość dawno temu. Poczułam tępe pulsowanie w skroniach, i zaczęłam się karać w myślach za ilość alkoholu którą wypiłam. Na szczęście mam najlepszą przyjaciółkę na całym świecie. Na szafce nocnej znalazłam szklankę wody oraz tabletki. Sięgnęłam po to łapczywie. Zażyłam, a potem zwróciłam twarz w kierunku okna, kiedy deszcz uderzający o szybę przyciągnął moją uwagę.

Deszczowa pogoda. Kocham deszcz.

Dobra, spokojnie. Co powinnam teraz zrobić? Powinnam zadzwonić do Leo by go przeprosić? Było mi tak cholernie wstyd, że pewnie, gdybym stanęła z nim twarzą w twarz, zapadła bym się pod ziemię. A Leo miałby ubaw z mojego zażenowania. Przemawiał przeze mnie alkohol. Przez większość rozmowy nie miałam pojęcia co się dzieje.

Tak, jasne. Wmawiaj to sobie.

- Ciociu!

Uśmiechnęłam się kiedy Charlie wpadł do sypialni z impetem pchając drzwi. Uderzyły przy tym o ścianę, a ja skrzywiłam się z powodu krzyku chłopca oraz głośnego dźwięku, jaki rozszedł się po pomieszczeniu.

- Dzień dobry, proszę pana.- powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym bardziej okryłam się kołdrą.- Dawaj zaraz buziaka swojej starej ciotce.

- Nie jesteś wcale stara, wiesz?- zaśmiał się cicho i pokręcił głową.

Potrzebował tylko chwili by wskoczyć na łóżko. Wciąż był w piżamie, na której miał nadrukowane samochodziki. Przeczesałam jego jasne włosy palcami, po czym Charlie złożył mokry pocałunek na moim policzku.

- Ale czasami czuję się stara, maluchu.

- Teraz musisz już wstać.- nakazał władczym tonem, po czym wstał i zaczął skakać po łóżku.- Mama robi śniadanie i chciała bym cię obudził.

- Śniadanie brzmi bardzo dobrze, ale nie skacz, bo spadniesz i zrobisz sobie krzywdę. Już wstaję.

Charlie zeskoczył na podłogę, a potem wybiegł z sypialni, tak szybko, że zaraz mogłoby się za nim mocno zakurzyć. Uśmiechnęłam się, a potem wstałam z łóżka. Miałam na sobie ubrania Lemon. Naciągniętą, czarną koszulkę oraz różowe leginsy. To źle o mnie świadczyło, ale nie pamiętałam kiedy się przebrałam, w ogóle nie wiedziałam o której godzinie poszłam spać. Niestety te najbardziej krępujące rzeczy pamiętałam doskonale. Niestety, nie mam tyle szczęścia by się ich pozbyć z pamięci.

Sorry, Leo. To już się więcej nie powtórzy, słowo. Na drugi raz jak będę piła, to ktoś po prostu schowa mi telefon. Świetne rozwiązanie problemu.

Nie potrafiłam zapomnieć słów mężczyzny. Zakochał się we mnie, a to mi się w głowie nie mieściło. Nie mógł tego zrobić, bo ja na to nie zasługuje. Może wtedy tak powiedział, pod wpływem impulsu. Poza tym rozmawialiśmy przez telefon, mówił co mu ślina na język przyniosła... no na pewno, to wręcz pewne.

Fighter#2: LeoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz