Gdy tylko weszłam do mieszkania wiedziałam że popełniłam największy błąd w swoim życiu. Nie miałam pojęcia jak Travis wszedł do mieszkania, liczyłam jednak że powie co chce i wyjdzie przed przyjazdem Ethana. On jednak miał inne zamiary, chciał czekać aż Smith przyjdzie, by widział jak mnie zabiera ze sobą. Był pewien swojej wygranej w tej grze. Jednak tak samo jak ja nie spodziewał się pojawienia jeszcze jednej osoby.
Mój brat Nate Salvatore wycelował bronią w ciało Travisa. Nie minęła sekunda a usłyszałam strzał. Mimo wszystko nie mogłam odwrócić wzroku, od Nate'a. Wyglądał zupełnie tak jak opisywał go Ethan. Miał czarne włosy, a kolor jego oczu był identyczny jak mój. Tatuaż na szyi przedstawiał dziwny symbol, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Był również bardzo przystojny, co było widocznie rodzinne.
Nadal siedziałam na kanapie przyglądając się bratu. Nie wiedziałam co tu robił, ale jego obecność w dziwny sposób cieszyła mnie. Chłopak podszedł do mnie i usiadł obok, dopiero wtedy odwróciłam się i spojrzałam na Travisa. Dostał kulkę prosto w lewą łydkę. Ethan podszedł do niego i pomógł mu wstać. Zdziwiło mnie to zachowanie, ale gdy tylko doszli do drzwi, chłopak po prostu wypchnął go z mieszkania, na klatkę schodową i zamknął drzwi na klucz .
Wtedy podszedł do nas, i tak samo jak ja spojrzał na mojego brata. Chłopak uśmiechał się szeroko, przyglądając się mojej twarzy. Miał piękny uśmiech.
-Cześć Auroro, długo czekałem by cię poznać-powiedział, z wciąż widocznym uśmiechem. Jego wzrok spoczął teraz na chłopaku, który stał tuż przy mnie.- Ethan-skinął głową- Nie sądziłem że jeszcze kiedykolwiek cię spotkam, a tu okazuje się że mieszkasz z moją siostrą, to było niezłe zaskoczenie.
-Ciebie też miło widzieć Nate-uśmiechnął się do niego lekko, i kucnął przede mną. Ręką dotknął mojej rozciętej wargi. Skrzywiłam się lekko, na co odsunął dłoń- Zostawię was na razie samych, dobrze?-pokiwałam głową, będąc bardzo wdzięczna za to że daje mi tyle prywatności.- I przepraszam za to co wydarzyło się w szkole-dodał ciszej.
Nachyliłam się delikatnie muskając jego wargi, nie obchodziło mnie to że mój brat prawdopodobnie to widział. Chciałam pokazać Ethanowi że nie boję się uczuć, którymi go darzę.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i wstał wychodząc z mieszkania. Gdy zostaliśmy sami odwróciłam się w stronę swojego brata. Przyglądał mi się z ciekawością wypisaną na twarzy. Nie do końca wiedziałam jak zachować się w tej sytuacji, byłam pewna że spotkam go dopiero za miesiąc we Włoszech.
-Co tu robisz?-była to pierwsza rzecz o jaką spytałam.
-Widzę że bardzo cieszysz się na mój widok.
-Oczywiście że się cieszę, ale zastanawiał się po prostu co tu robisz.
Chłopak odetchnął głośno i oparł się plecami o kanapę. Odwrócił głowę w moją stronę, z wciąż widocznym uśmiechem.
-Ojciec pomyślał że, fajnie by było gdybyście przylecieli miesiąc wcześniej-powiedział, na co otworzyłam szerzej oczy.- Oczywiście wie ze macie szkołę, ale sprawdził wszystko i każdy z was zaliczył egzaminy końcowe, dlatego możecie spierdalać ze szkoły i nic wam nie zrobią-zmienił pozycję i usiadł na przeciw mnie.- Gdybyś ty widziała, jaki on szczęśliwy wpadł do domu po wizycie z tobą. Znaczy przy ludziach oczywiście udawał że jest na to obojętny, ale gdy zostaliśmy sami, dosłownie wpadł w płacz i zaczął nam wszystko o tobie opowiadać-zaśmiał się i przyjrzał mi jeszcze bardziej.
Nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Sam fakt że siedział on przede mną i rozmawiał, jakbyśmy znali się latami, był miłym zaskoczeniem. W głębi duszy bałam się że mnie nie zaakceptuje. Ale było zupełnie tak jak powiedział mi kiedyś Ethan. Salvatorowie dbali o swoich, bardziej niż można by było przypuszczać po rodzinie włoskiej mafii.
CZYTASZ
𝐎𝐮𝐫 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐢𝐧𝐲
Lãng mạnByliśmy niczym ogień i woda. Tak oddaleni od siebie. Lecz tylko jedno mogło pokonać to drugie. Nie podporządkowaliśmy się nikomu. Tylko sobie nawzajem. Tylko kto tym razem okaże się wodą a kto ogniem...