Stałam przed lustrem, wzrokiem błądząc po podłużnej bliźnie przechodzącej przez połowę uda. Moje całe ciało przeszył dreszcz na samo wspomnienie osoby która tak mnie skrzywdziła, zostawiając nie tylko fizyczne rany ale również psychiczne. Musiałam wyrwać się z bańki która trzymała mnie w środku nie pozwalając zacząć od nowa.
Powędrowałam wzrokiem wyżej, tym razem zatrzymując wzrok na bliźnie wewnątrz lewego nadgarstka, zadaną tym samym ostrzem co każdą inną na moim ciele. I tą najbardziej bolesną przechodzącą tuż pod prawą piersią.
Donośne pukanie rozbrzmiało za moimi plecami.
-Długo?-niewyraźny głos zza drzwi zdecydowanie należał do mojego brata.
Nie odpowiedziałam tylko chwyciłam rzeczy leżące na pralce. Pierwszy dzień szkoły był stresem dla każdego, dla rodziców, znajomych a przede wszystkim dla nas. Wybrałam czarne jeansowe spodenki z wysokim stanem które sięgały mi do połowy ud, zakrywając tą część skóry której wolałabym nikomu nie pokazywać. Na górę ubrałam białą koszulkę z wycięciem na plecach.
Poprawiłam swoje długie brązowe włosy. Nałożyłam maskare na rzęsy. Nie potrzebowałam więcej makijażu. Moja oliwkowa karnacja ładnie komponowała z niebieskimi oczami.
Dam radę.
Powtarzałam sobie w duchu. Spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie i wyszłam z łazienki. Nigdzie nie widziałam Lucasa więc musiał być już w aucie.
Chwyciłam plecak, zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach. Przed domem czekało już na mnie czarne BMW, gotowe w każdej chwili do odjazdu. Usiadłam na miejsce pasażera. Spojrzałam w bok na swojego brata. Był moim całkowitym przeciwieństwem.
Jego oczy były zielone po mamie, a włosy jasno brązowe. Nie byliśmy pełnym rodzeństwem.
Ta sama matka inny ojciec. Różnica była taka że jego ojciec nie zostawi go. Zaopiekował się nami , traktując mnie jak swoją rodzoną córkę.
Nigdy nie spotkałam swojego ojca, nie byłam nawet pewna czy on wie o moim istnieniu. Mama poznała go 17 lat temu na wakacjach we Włoszech. Flirtowali i jak to niestety z tym naszym rodzinnym szczęściem gdy wróciła do Kalifornii okazało się że jest w ciąży. Z historii którą mi opowiadała ojcowi Lucasa ciężko było to zaakceptować, gdyż mieli już razem roczne dziecko.
-Gotowa na przed ostatni rok liceum?-odezwał się głos obok, który całkowicie wyrwał mnie z przemyśleń.
-A ty gotowy na ostatni rok?-odwróciłam pałeczkę.
Nie chciałam psuć mu dobrego humoru mówiąc o tym że mam ochotę się pochlastać na samą myśl o przejściu przez szkolny korytarz.
-Nigdy nie byłem na nic bardziej gotowy- powiedział z uśmiechem- No chyba że wtedy gdy pani Williams zaproponowała mi wyższą ocenę za szybki numerek w łazience.
-Jesteś obrzydliwy!-warknęłam, na samą myśl robiło mi się niedobrze a w szczególności że to ja przyłapałam Lucasa z nauczycielką od matematyki w szkolnej łazience.- Przez ciebie mam traumę do końca życia.
Gdy auto się zatrzymało od razu jak najszybszym tempem szłam w stronę szkoły, żeby nie spotkać przyjaciół Lucasa i tych wszystkich lasek które zaraz się wokół nich zlecą.
-Aurora!-odwróciłam się słysząc swoje imię.
W moją stronę biegł jeden z przyjaciół Lucasa.
Chris był wysokim i dobrze zbudowanym blondynem, jednak od zawsze był tym głupkowatym zjaranym znajomym.
Chłopak zatrzymał się kawałek przede mną dysząc ciężko. Oparł dłonie na kolanach nachylając się tak że dorównywał mi wzrostem. Patrzałam na niego z uniesionymi brwiami czekając aż będzie mógł znów normalnie oddychać.
CZYTASZ
𝐎𝐮𝐫 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐢𝐧𝐲
Storie d'amoreByliśmy niczym ogień i woda. Tak oddaleni od siebie. Lecz tylko jedno mogło pokonać to drugie. Nie podporządkowaliśmy się nikomu. Tylko sobie nawzajem. Tylko kto tym razem okaże się wodą a kto ogniem...