32. Nie wiem

71 3 0
                                    

Miesiąc później

Obudziłam się rano i od razu pobiegłam do łazienki.Jak można było się spodziewać wymiotowałam.Ukucnęłam nad toaletą.Jedną ręką trzymam włosy a drugą oparłam się o toaletę.Gdy już skończyłam umyłam zęby i ruszyłam w stronę kuchni.Na początku kręciło mi się w głowie ale dałam radę.Stwierdziłam,że skoro się obudziłam to zrobię śniadanie.Postawiłam na naleśniki.

Dziś idę spotkać się z Julią.Miałyśmy iść na zakupy a potem na plac zabaw z Ali.

L:śniadanie!!-krzyknelam a po chwili usłyszałam dźwięk tuptania.

3 godziny później.

Właśnie szykuje się na spotkanie.Założyłam czarne jeansy oraz białą bluzkę typu top.

Plany się troszkę pozmieniały.Nie chciało nam się łazić po sklepach.A na placu zabaw był jakiś remont.

Stwiedziłyśmy,że pójdziemy najpierw do parku pobawić się z Alicją a potem pójdziemy do mieszkania Julii.Tak też zrobiliśmy.Na miejscu spotkaliśmy koleżankę małej.

Julia ganiała dzieciaki gdyż w pewnej chwili zatrzymała się przez okropne bóle brzucha.Gdy po kilkunastu minutach nie przestało,szybko zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy w stronę szpitala.Ja jak to ja bardzo się niecierpliwie i tak wyszło,że po drodze wyklinałam wszystkich kierowców.

-kurwa jedź szybciej!

-zejdz mi z drogi!!

-kurwa!

-no rusz się!

-szybciej bo nie mam czasu!

-japierdole,jacy ludzie są wkurwiający.

Także rzucałam jakieś uspokajające teksty w stronę mojej przyjaciółki.Miedzy innymi "będzie dobrze" albo "zaraz Ci pomogą","za chwilę będziemy na miejscu","wytrzymaj jeszcze chwilę" i wiele wiele innych.Chociaż wiem,że większość z nich nie pomaga a tylko bardziej irytuje.

Nie jestem pewna ile czasu mi to zajęło ale w końcu dojechaliśmy na miejsce.Przez całą drogę złamałam więcej praw niż zazwyczaj.Wezwałam jakiegoś lekarza aby nam pomógł.Odrazu wzięli ją na salę(to chyba cud,że tak szybko się udało).Teraz pozostaje nam tylko czekanie.

Mijają sekundy,minuty czy godziny a ja nadal nie wiem co jej jest.Zawsze to tak długo trwa.Irytujące to jest,jakby nie mogli odrazu wiedzieć co jej jest.Wiem,że muszą porobić wszystkie potrzebne badania ale mogliby powiedzieć chyba czy będzie żyła.Czy wszystko w porządku?A może coś jest nie tak?Może będzie umierała i to w samotności a ja nie będę o tym wiedzieć?

I co ja zrobię.Jak sobie poradzę bez najlepszej przyjaciółki?Będę musiała żyć dalej czy jednak się poddać?Nie,nie myśl tak,nie możesz.Wszystko będzie dobrze.Musi być.Kurwa jak ja się stresuje.Boje się,tak dobrze słyszycie.Mam w sobie odrobinę człowieczeństwa.Dobrze czy to źle to nie wiem ale wiem,że ona musi przeżyć.Ona jest moim,nie tylko moim ale naszym promyczkiem,zawsze jako jedyną wierzy w te wszystkie rzeczy które w większej mierze nie mają sensu.To ona zawsze pociesza gdy jest mi smutno.

Przed oczami pojawiły mi się obrazy z przeszłości to jak pierwszy raz raz spróbowaliśmy alkoholu czy paliliśmy papierosa.Pocieszanie po chłopakach,oglądanie wspólnie filmów(także horrory mimo,iż ich nienawidzi),nasze wypady do klubów z których wychodziłyśmy zawsze ostro nawalone.Ale to jest nasze życie.Gdy byłam w ciąży to nie chodziliśmy dopiero jak *sun się urodziła od czasu do czasu chodzimy.Zawsze znajdziemy dla siebie czas.

Nie jesteśmy tylko przyjaciółkami,jesteśmy rodziną.A rodzina się wspiera.Zawsze ale to zawsze możemy na siebie liczyć.Gdy jedną ma problem druga stara się pomóc.Jeśli któraś z nas ma złamane serce to druga zapierdoli mu tak,że zapamięta cię do końca swojego życia a potem będzie razem z tobą płakać i oglądać tandetne seriale które pomagają choć trochę zapomnieć o tym frajerze.Wybudziłam się z rozmyśleń i poszłam szukać kogoś kto mógłby mi powiedzieć cokolwiek na temat jej zdrowia.

Gdy zobaczyłam lekarza od razu do niego podeszłam.Oczywiście nie chciał mi nic powiedzieć bo jak to ujął " nie jest pani nikim z rodziny" jak to kurwa nie jestem.Ja się pytam jak to możliwe.Okej nie jesteśmy połączone więzami krwi ale to nie znaczy,że nie jesteśmy rodziną.Już miałam zrobić im taką awanturę ale zobaczyłam Julie gdy idzie w moja stronę.

-ty żyjesz!?!-odrazu podbiegłam do niej się przytulić.

-czemu miałabym nie żyć?-no nie wiem

-weź ja już tu najgorsze scenariusze wymyślałam

-na przykład jakie?-ona była tym rozbawiona.

-umierasz a mnie przy tobie nie ma albo to,że zabiją cię ale pamiętaj,że wtedy ja bym zabiła ich.-powiedziałam niby poważnie jednak jakiś cień uśmiechu widniał na mojej twarzy.

Zaczęła się śmiać.Rozumiecie?Ja tu mówię,że w mojej głowie umiera a ona się śmieje.Ona jest niepoważna.Dobra koniec zabawy.

- i co powiedział lekarz?No mów bo dłużej z tego stresu nie wytrzymam-powiedziałam i gdy znów otworzyłam usta powiedziała coś czego się nie spodziewałam.

-to w większej mierze przez stres czy jak to on powiedział przemęczenie.-nie do końca jej wierzyłam.Wiedziałam,że nie mówi całej prawdy.Postanowiłam poczekać aż sama powie.W końcu pęknie.

A ja będę najszczęśliwszą a zarazem najsmutniejsza osobą.Da się tak?Nie wiem ale ja mam tak w tym czasie.

Już mieliśmy wracać do domu gdy zrobiło mi się słabo i duszno.Nagle z nikąd pojawiły się mroczki przed oczami.Czuje,że spadam.Umieram?Możliwe ale nie mogę z tym nic zrobić.Chce wstać przecież nie mogę dopiero co dałam drugą szansę Marcinowi.Nawet nie miałam czasu aby powiedzieć mu,że go naprawdę kocham i mu wybaczam.Nie pożegnałam się z moją córką.Nie powiedziałam jej tylu rzeczy.Najważniejsze,nie powiedziałam,że jej ojcem jest Dubiel.

____________

Jak myślicie co się stało Lexy?

O co chodziło Lexy z wiadomością od Julii?Co to może być.

Jak myślicie kiedy i czy zdąży Chaplin powiedzieć Alicji kto jest jej ojcem?

Wiem krótki jest ale mam już rozpisane co mniej więcej się stanie w każdym rozdziale a nie chciałam już tego zmieniać.Kolejny rozdział jest w trakcie pisania i na dniach powinien się pojawić.Jeśli coś by się zmieniło to powiadomię was.

Wolicie rozdział następny jutro czy w piątek?
Powiem tyle będzie ciekawie.
Buziaki 💋

"Ten Jedyny" FunfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz