Pov. Marcin Dubiel
Myślę o tym co powinienem zrobić. Jeden raz już zawiodłem ale po prostu...ja się w tym tak nie widzę. Jedno dziecko to jest spore wyzwanie(nawet przy niej mnie nie było) a co dopiero dwójka. Ja się boje. Nie wiem jak to jest być ojcem.Poprostu myśle,że sobie nie poradzę.
Nie wiedziałem,że to cudowne uczucie
Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę mieszkania Kacpra.Pogadać,troche popić sobie a przede wszytkim musi mi doradzić(znaczy nie musi ale może a wiem,że mogę na niego liczyć zawsze) co zrobić.
Nie wszyscy mają taką osobę na której można polegać,pokłócić ale wiedzieć,że gdyby coś sie stało ona zawsze bedzię obok ciebie i w każdej chwili Ci pomoże.Nawet po kilku latach rozłąki i nie utrzymywania czy urwania kontaktu.
Otworzyłem drzwi nawet nie pukając i poszedłem do salonu gdzie czekał mój przyjaciel.Uprzedziłem go aby przygotował alkohol i czas na pięć minut szczerości.Ze wszystkimi,nie tylko z nim a także z moją jeszcze narzeczoną.
Muszę także być szczery sam ze sobą.Bo jeśli sam tego nie załatwię to nikt za mnie tego nie zrobi.A później można tylko żałować,że sie nie zrobiło.A lepiej żałować,że sie coś zrobiło niż to,że nie zrobiło sie nic.
K-dobra to co to jest za pilna sprawa i dlaczego jesteś w takim...-sunął wzrokiem po moim ciele od czubka głowy po same stopy-chujowym stanie.
Parsknął śmiechem jakby rozmawiało czymś śmiesznym i zaczął mówić dalej.
k-czy to dlatego,że Chaplins wyrzuciła cię z domu?A może..-nie dałem mu dokończyć.
M-jak wiesz wszystko między mną i Lexy zaczęło sie układać-zacząłem powoli rozmowę,w tej chwili spoważniał,już nie żartował.
K-więc w czym problem?
M-nie wiem jak ale mi wybaczyła i w końcu jesteśmy razem,oboje się kochamy i...-przerwał mi na co tylko przewróciłem oczami.
K-przejdź wreszcie do sedna sprawy.-lekko się zdenerwował,a co ja mam powiedzieć.
M-emm okej-oczyściłem gardło i powiedziałem-Lexy jest w ciąży.
W końcu to z siebie wyrzuciłem.Czuje ulgę.Gdy po kilku minutach nadal sie nie odezwał,powoli podniosłem głowę do góry i skrzyżowałem spojrzenie z chłopakiem.Patrzył na mnie takim wzrokiem "to co ty kurwa tu robisz i dlaczego masz taką mine".Po chwili się uśmiechnął pod nosem i szepnął "wreszcie" ale chyba miałem tego nie usłyszeć.
K-to było wiadome,że kiedyś to nastąpi...
K-nie cieszysz sie?-czy sie cieszę?Odpowiedź brzmi chyba tak
Jestem przerażony tym.Rodzicielstwo to wielka odpowiedzialność a ja..
M-nie to,że sie nie ciesze tylko,nie wiem jak to powiedzieć-jakk najlepiej ująć to w słowa aby nie powiedzieć czegoś głupiego.
K-po prostu powiedz prawde,każdy na nią zasługuje a szczególnie ona.Gdy ostatnim razem spierdoliłeś to sama sobie poradziła.Nie ważne jaką decyzję wybrałes,nie daj jej więcej cierpieć.
m-to co mam zrobić?-przetarłem oczy dłonią i ponownie na niego spojrzałem.
K-to co zrobisz to już twoja decyzja,obyś tylko póżniej nie żałował.Ona i tak się często obwinia,że zniszczyła Ci życie,pewnie teraz też sie obwinia o to.Wiesz z Julią sie zaprzyjazniły i teraz są przyjaciółkami a nawet jak siostry.
M-wiem i jestem jej bardzo wdzięczny za to,że zawszze przy niej jest
K-jak wiesz dziecko to wspaniała wiadomość,chciałbym mieć takiego słodkiego bobasa.Na twoim miejscu cieszyłbym się i latał do wszystkich i gadał jaki jestem szczęśliwy.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile,popijając wódkę.Wypiliśmy po trzy kieliszki a może to były trzy butelki,nie wiem,nie pamiętam.Wychodząc od Kacpra spojrzałem na zegarek i zobaczyłem,że jest godzina druga dwadzieścia .Zrobiłem dwa kroki w stronę drzwi wejściowych ale poczułem lekkie szarpniecie a po chwili usłyszałem głos i nie wiem czy to jest moje wyobrażenie czy ktoś naprawde to powiedział.A szczególnie,że usłyszałem głos mojej Lexy "zostań tam do rana".Usłyszałem także głos mojego przyjaciela "zostań u mnie bo gdy chaplins się dowie,że wracałeś w takim stanie to mnie chyba zabije,a ja...chce jeszcze troche pożyć".
Pod nosem dopowiedziałem " niedługo będzie panią Dubiel ".
Na te słowa sie zaśmiałem ale posłusznie wróciłem sie i położyłem na kanapie.Zamknąłem oczy i z minimalnym widzialnym uśmiechem zasnąłem.
Podjąłem decyzje,jak tylko wstanę przekaże ją mojej brunetce.
Pov.Lexy Chaplins
Przez pół nocy nie mogłam spać.Stres mnie zjada od środka,bo nie wiem co sie stanie.Zostanie z nami czy może po raz kolejny raz nas zostawi.Chociaż moja córka dopiero co odzyskała ojca i znów ma go stracić.Boje się...nie wiem co wymyśli.Dopiero nad ranem udało mi sie zasnąć.
Nie wiem ile spałam chyba dwie godziny a może trzy.Gdy wstałam odrazu poszłam zobaczyć czy brunet w końcu wrócił.Jakie moje myślenie było mylne.Nie ma go.Wiedziałam,że tak będzie a nadal miałam nadzieję.
Aby o tym nie myśleć wzięłam się za sprzątanie.I tak o to tym sposobem minęło mi popołudnie.Zrobilam obiad i zawołałam moją córkę.
Naszej rozmowie przy jedzeniu przeszkodziło walenie w drzwi.Jakby ktoś miał je zaraz wyważyć.Wstałam i ruszyłam w ich strone.Jakie było zaskoczenie gdy w drzwiach stanęła osoba której się nie spodziewałam.Jest to Marcin pieprzony Dubiel.
Na twarzy mam wymalowany czysty szok a z drugiej strony ulgę.Wepchnął się do mieszkania i pierwsze słowa jakie usłyszałam to...
M-hej,jak tam?
Kurwa normalnie skacze z jebanej radości
L-świetnie,a jak ma być-powiedziałam sarkastycznie
M-okej więc muszę coś Ci powiedzieć.... ja wiem jak to wyszło ale musiałem wszystko przemyśleć i doszedłem do wniosku,że...-zaczął mówić ale sie zaciął
L-do jakiego wniosku doszłeś?
M-Ja..no..chyba..kurwa,kocham Cię i będe sie starał abym był jak najlepszym ojcem i no tyle chciałem powiedzić.
L-Ja nie wiem co mam o tym myśleć-powiedziałam z lekkim szokiem.
A w myślach miałam takie " wreszcie się ogarnął"
M-to nie myśl tylko żyj bo później może być za późno.
wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy jak te słowa wpłyną na nasze życie i okażą się prawdą.
L-zjesz z nami?
M-właśnie miałem taki zamiar-odpowiedział,pocałował mnie i poszedł do kuchni
Stałam tak przez chwilę osłupiała aż usłyszałam słowa "idziesz czy będziesz się modlić".Przewróciłam oczami ale ruszyłam w ich stronę,uprzednio zamykając za sobą drzwi.
W tym czasie przypomniała mi się mama podczas gdy ja myślałam nad jedzeniem a ona mówiła "jedz a nie modlisz się".To były dobre czasy.Nie trzeba było się niczym przejmować.Życie polegało na zabawie.Z chęcią bym do nich wróciła i przeżyła jeszcze raz.A teraz to pełen rollercoaster.
CZYTASZ
"Ten Jedyny" Funfiction
RomantizmOpowiada o nastolatce oraz jej życiu.Licealistka której nikt nie lubi i wyśmiewa się z niej.Jaką tajemnice skrywa?Gang,nielegalne wyścigi Wszystko jest wymyślone.Od nienawiści do miłości.