[chapter 7: priorytety]

569 61 20
                                    

(„You're prayin' I'm the one,But maybe I'm a curse")(„@ my worst" – blackbear)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(„You're prayin' I'm the one,
But maybe I'm a curse")
(„@ my worst" – blackbear)

———

Gdyby Jeongguk wiedział, jak skończy się dla niego upojna noc z Taehyungiem, zdecydowałby się jednak na włączenie dźwięku w swoim telefonie albo przynajmniej jednokrotne sprawdzenie stanu wyświetlanych na ekranie powiadomień, co zrobił dopiero po godzinie pierwszej w nocy, w trakcie rozmowy z Kimem.

Do tego czasu wszystko było idealnie. Mieli za sobą kolejne chwile maksymalnej bliskości, po których wzięli wspólny prysznic, zjedli uprzednio zamówione z kuchni posiłki i padli ze zmęczenia na łóżko. Tam z kolei nie zamierzali poddać się jeszcze dłuższemu odpoczynkowi i po paru minutach leżenia obok siebie w całkowitej, ale komfortowej ciszy, której towarzyszył wzajemny dotyk swoich odkrytych ramion, Tae postanowił się odezwać.

A mówił szczerze rozbawiające Jeona rzeczy. Zaczął niespodziewanie od opowieści o tym jak taksówkarz, który przywiózł go pod hotel, usiłował wkręcić go do jakiegoś biznesu filmowego i usilnie przekonywał, że powinien w nim zabłysnąć. Potem przed samym wejściem do budynku Standardu natrafił ponoć na nastolatka, który prosił o pomoc w zbiórce na dom starości i twierdził, że twarz dwudziestotrzylatka przyciągnęłaby więcej chętnych do wpłat. Gdy Kim odmówił, zgodnie z prawdą wyznając, że jest umówiony i się spieszy, chłopak nalegał przynajmniej o numer telefonu, przy wspomnieniu o którym brunet umyślnie zrobił dłuższą przerwę w opowieści, udając, że nagle niezwykle zainteresował go jeden z pieprzyków na jeonggukowym ramieniu.

Niewiele starszy uśmiechnął się wówczas półgębkiem, koncentrując wzrok na infantylnie wydętych ustach swojego kochanka.

– I podałeś mu swój numer? – zapytał, doskonale wiedząc, że tego oczekiwał od niego tamten. Świadczyć mogło o tym chociażby jego ponowne zadowolenie i kontynuowanie opowiadania.

– Był całkiem przystojny i widziałem, że bardzo chciał, ale na to nie poleciałem – mruknął, opierając ciężar ułożonego na brzuchu, nagiego ciała na zgiętych, wciśniętych w materac łokciach. – Chyba zabrakło mu trochę charyzmy.

– Mógłbyś za niego nadrobić – zaproponował dwudziestoczterolatek, przesuwając dłonią wzdłuż kręgosłupa Kima, który widoczny był niemal w całości. Niewiele nad linią pośladków mężczyzny narzucony był bowiem cienki koc, odsłaniający zresztą prawą z jego jędrnych półkul, na której zaraz potem Jeon zacisnął swoją dłoń. Ucisk ten zamienił się w delikatne głaskanie po kolejnych słowach ciemnowłosego Koreańczyka, który aż zamruczał z przyjemności i uśmiechnął się cwaniacko przy ich wypowiadaniu.

– Albo nie decydować się na półśrodki i poczekać na najbardziej charyzmatycznego faceta, jakiego ktoś postawił na mojej drodze. I wyobraź sobie, że przyszedł niedługo później – powiedział jak gdyby nigdy nic i rozpoczął nowy temat, nawet nie licząc na odpowiedź.

Yours Is Mine | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz