„I'd climb every mountain
And swim every ocean,
Just to be with you
And fix what I've broken"
("You Are The Reason" – Calum Scott)———
Minjun mógł opuścić szpital jeszcze tego samego dnia, popołudniu. Przedtem musiał jednak zaczekać na wyniki szeregu ostatnich, kontrolnie podsumowujących stan jego zdrowia badań. Do tego czasu przez blisko trzy godziny drzemał, upewniwszy się uprzednio, że Jeongguk niespodziewanie nie zniknie, gdy chłopiec się obudzi.
– Nie ma nawet takiej możliwości. Przykuję twojego tatę do łóżka i nie pozwolę mu nigdzie stąd uciec – obiecał walecznie Taehyung, na dowód swoich słów chwytając wspomnianego mężczyznę pod ramię.
– Nie mam nawet zamiaru uciekać – wymamrotał Jeon, czując, że jego policzki przykryły się nikle widocznym, naturalnym różem przez zbyt zbereźne wyobrażenie taehyungowej obietnicy, powstałe w jego umyśle. – Śpij spokojnie, synku. Obudzimy cię, jak będzie trzeba.
Wówczas pięciolatek kiwnął głową, posyłając uśmiech najpierw swojemu rodzicielowi, a następnie nowemu koledze, po czym jak na zawołanie ziewnął, szeroko otwierając buzię. W przeciągu kilku kolejnych minut spał już wyjątkowo spokojnym snem, a jego opiekun siedział tuż obok, gładząc delikatnie drobną, rozluźnioną piąstkę.
– Śpi jak aniołek – zauważył Kim, usiadłszy po drugiej stronie szpitalnego łóżka. Mierzył pięciolatka rozczulonym spojrzeniem, zerkając również na wpatrzonego w niego Jeongguka.
– Rzadko kiedy przestaje nim być – odpowiedział tamten z cichym prychnięciem, rozciągając szerzej kąciki ust.
– Tak mi się właśnie wydawało, kiedy pierwszy raz go spotkałem – przyznał cicho dwudziestotrzylatek, zwracając na siebie uwagę niewiele starszego.
– Wtedy, przed parkiem... To ty go znalazłeś, prawda? Stąd się znacie? – zapytał dla pewności, składając nerwowo dłonie, które następnie oparł na wysokim, jasnym materacu.
Taehyung przytaknął z początkową łagodnością, ale po chwili otworzył szerzej usta i zmarszczył gniewnie brwi, uświadomiwszy sobie bardzo istotny fakt.
– No właśnie! To ty jesteś tym nieodpowiedzialnym ojcem, którego miałem ochotę wtedy ochrzanić – oburzył się szczerze, stopniowo wracając do wcześniejszego opanowania dopiero po zauważeniu wielkiej skruchy i mimowolnego wstydu na jeonggukowej twarzy. – Miałeś tam zlecenie i dlatego go nie upilnowałeś?
– Nie masz pojęcia, jak bardzo się wtedy bałem i jak byłem na siebie zły – westchnął fotograf, przecierając twarz dłonią. Biło od niego zmęczenie, ale i pewne poczucie komfortu, mimo mało komfortowych warunków, w których się znajdowali. – Mój przyjaciel, Yoongi, który cię wtedy spotkał, udzielił mi już długiego kazania na temat nieodpowiedzialności, czego zresztą nie musiał robić... Sam dobrze wiem o tym wszystkim. Do dzisiaj mi głupio za wtedy. Przepraszam i dziękuję, że mu pomogłeś. Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że Minu tam na ciebie trafił. Wygląda na to, że zawdzięczam ci jeszcze więcej, niż myślałem.
CZYTASZ
Yours Is Mine | taekook
Fanfiction[zakończone🌻] "We're just strangers Tryna keep the peace when there's none around" Wspólna noc pełna czułych pocałunków i grzesznych jęków zrodziła w nich chęć bliższego poznania i częstych, wypełnionych szerokimi uśmiechami i wulgarnym seksem sp...