[chapter 3: dwa spidermany]

834 80 29
                                    

„Remember when I told youNo matter where I goI'll never leave your sideYou will never be alone"(„Way Back Home" – SHAUN)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Remember when I told you
No matter where I go
I'll never leave your side
You will never be alone"
(„Way Back Home" – SHAUN)

———

–  Jedziesz od razu na swój wydział?  

Odkąd tylko młodzi Koreańczycy opuścili mieszkanie należące rzekomo do starszego z nich, Jeongguk nie potrafił uwierzyć, jakim gadułą potrafił być Taehyung, kiedy już poczuł się swobodniej w czyimś towarzystwie. Paplał jak najęty, odkąd tylko wyszedł spod prysznica, a następnie dopadł go ścielącego łóżko w sypialni. Chwalił ogólny wygląd jego mieszkania, wspominał swoje czasy studenckie czy opowiadał mu o rzeczach, które jeszcze chciałby przeżyć.

Bo chociaż sam Kim początkowo zapierał się, że chce najpierw ze spokojem poznać swój nowy, wytatuowany obiekt westchnień, a dopiero później ewentualnie się zaangażować, tak naprawdę nieświadomie przepadł, odkąd tylko otworzył oczy w ten wtorkowy poranek i spojrzał w błyszczące, sarnie ślepia, skupione z zafascynowaniem na jego sylwetce.

Jeongguk z kolei swojego zafascynowania wcale nie niwelował. Przysłuchiwał się z samoistnym, niewielkim uśmieszkiem każdej wypowiedzi padającej z ust Kima, a następnie przytakiwał, bądź wtrącał swoje trzy grosze, jednocześnie dla niepoznaki pakując do beżowego, finalnie dość nisko wyregulowanego plecaka aparat, parę notatników i drugie (a właściwie trzecie) śniadanie.

Roześmiał się pogodnie, kiedy Taehyung uwiesił się niespodziewanie na jego plecach, po zwróceniu na siebie pytającego spojrzenia szepcząc niewinne: „Za dużo gadam, co? Pewnie już cię zmęczyłem.". W jego spojrzeniu nie było jednak tej skruchy, którą dało się wyłapać w jego głosie. Kocie oczy miały wyraz lekko podejrzliwy, jakby oceniający i wyraźnie ciekawy odpowiedzi dwudziestoczterolatka.

Ten zaś zachichotał ponownie, a następnie wyprostował się na tyle, na ile pozwalał mu ciężar drugiego Koreańczyka. Znajdowali się już wówczas w niewielkim przedpokoju, by tam ubrać buty, a następnie w końcu opuścić obecne lokum, co zapewne już by robili, gdyby nie nagła zaczepka ciemnowłosego.

– Nadajesz jak katarynka. Ale nie przeszkadza mi to specjalnie. Moja mama ma bardzo podobnie i chyba zdążyłem przywyknąć – odparł z rozbawieniem, delikatnie pstrykając mężczyznę w nos. Zerknął na wiszący za jego plecami zegar, a widząc na nim dokładnie dziesiątą czterdzieści dwa, przeklął w myślach.

Niedobrze.

– Ale pewnie przeszkadza to, że tak długo zalegam ci na chacie. Chodźmy – zadecydował szybko dwudziestotrzylatek, wnioskując z niewielkiego napięcia na twarzy Jeona, której wyraz momentalnie zelżał, znów formując się w uspokajający uśmiech.

– W innych okolicznościach mógłbyś zalegać do woli – skwitował, ale także bez oporu pozwolił studentowi się odsunąć i skierować bezpośrednio do drzwi, zyskując przy okazji bezpośredni widok na jego zjawiskowe cztery litery.

Yours Is Mine | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz