Rodział XXXIV

233 11 3
                                    

Pov Victoria
- Wstawać gołąbeczki!

Mruknełam niezadowolona i schowałam twarz w coś do czego byłam przytulona a raczej do kogoś. Poczułam swoje ulubione męskie perfumy od razu rozpoznając że był to Sebastian. Poczułam jak mocniej zaciska dłoń na moim biodrze.

- Pobudka kochankowie.- podniósł rolety przez co słońce wpadło do pokoju.

Tym razem oboje mrukneliśmy niezadowoleni.

- Kurwa zasłon to. - usłyszałam głos Sebastiana który był zachrypnięty.

- Czas wstawać moi drodzy. - po dłuższej chwili rozpoznałam męski głos. Był to Robert.

- Robert wypierdalaj stąd. - warknelam w jego stronę otwierając powoli oczy.

- Co tak nie miło?- stał ubrany w garnitur przed łóżkiem i patrzył na nas.

- Obudziłeś mnie. Czego chcesz? - zapytałam.

- Śpicie w moim łóżku a dodatkowo uprawialiscie tutaj sex. Będę musiał wyprać całe łóżko.- jak zawsze rzucił swoim żarcikiem.

Po chwili zamyślenia przypomniałam sobie wczorajsza imprezę i nasz seks. Czułam się fantastycznie po nim. Mogę stwierdzić że ten seks był najlepszy w moim życiu. Sebastian mnie zadziwił szczerze mówiąc. Nigdy bym nie powiedziała że umie być taki szalony w łóżku. Spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy ale nie spał. Był bez koszulki. Jego szczęściopak błyszczał w promieniach słońca. Wyraź twarzy miał spokojny i opanowany. Uśmiechnęłam się mimowolnie pod nosem patrząc na niego.

- Ta wiem ładny jest ale teraz wstawać.  Śniadanie jest na dole. - z mojej zadumy wyrwał mnie głos Roberta który patrzył na mnie.- Ładne masz piersi.

- Robert! - Krzyknęłam zasłaniając się kołdrą.

- No co? Mówię prawdę.- uniósł ręce do góry.

- Wyjdź w tym momencie!

- Dobrze. - wyszedł z pokoju posłusznie.

Westchnęła ciężko i przytuliłam się do Sebastiana. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę wspominając noc i napawając się swoją obecnością. Gdy wstaliśmy poszliśmy pod prysznic i się ubraliśmy w ubrania które Robert zostawił nam. Moja głowa pękala z bólu. Sebastian miał delikatnie wory pod oczami i też nie czuł się najlepiej. Zeszliśmy w dół a raczej mój chłopak nosząc mnie na rękach. Trochę bolały mnie nogi i moje krocze. Usiadł przy stole a mnie posadził na swoich kolanach. Przytuliłam się do niego. Czułam jak się uśmiecha. Jego ciepło mnie uspokajało. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w jego uścisku.

Pov Sebastian

Słuchałem właśnie o tym jak to muszę być zajebisty w łóżku. Evans jak i Robert nie dawali mi spokoju. Okazało się że ten drugi chciał wejść do swojej sypialni zrobić to samo co my ale ze swoją żoną. Skończyło się że zobaczył nas w najmniej odpowiednim momencie. Nie pamiętam tego momentu ale się w sumie nie dziwię. Byłem zajęty Victoria w tamtym czasie. Jej ciało było idealne. Za każdym razem gdy wspominam ta noc zanurzam się na nowo w tym.

Vicky spała na moich kolanach a przynajmniej tak w pół spała. Co jakiś  czas dawałem jej kawałek naleśnika do ust który zjadała z uśmiechem. Gładziłem jej plecy przytulając jedząc druga ręką.

Po śniadaniu spędziliśmy jeszcze z godzinę może dwie przy stole rozmawiając z chłopakami o różnych rzeczach. Moje słońce dalej spało na moich kolanach oparte o moją klatkę piersiową. Wiedziałem że nie czuje się najlepiej tak jak ja. Może nawet gorzej.

- Sebastian?- usłyszałem cichutki głosik.

-Tak skarbie?- spojrzałem na nią.

- Chce do domu...- otworzyła oczy i spojrzała na mnie.

- Daj mi jeszcze z godzinę. Muszę w stu procentach wytrzeźwieć i lepiej się poczuć. - powiedziałem spokojnie.

- Ale ja chcę teraz. Proszę. - zrobiła maślane oczy.

- No dobrze..- zgodziłem się na co na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Sebastian ma rację.- usłyszałem głos Evansa.

-Spoko nic się nie stało. Dam radę prowadzić. - spojrzałem na niego.

- Na pewno? Wyglądasz na zmęczonego a trochę macie do waszego domu.- odezwał się Robert.

- Na pewno. To tylko godzina. - rzekłem.

- Albo aż godzina. Jak chcecie to możecie zostać jeszcze na noc. - zaproponował.

- Dzięki ale nie skorzystamy. - wstałem z krzesła trzymając ją rękach Vicky.

- No dobrze. Napisz jak będziecie w domu. - powiedział z troską Robert.

- Jasne. - poszedłem w stronę auta.

Posadziłem Vicky na miejscu pasażera a sam wsiadłem za kierownicę. Odpaliłem samochód i odjechałem spod domu Roberta modląc się żeby nic się po drodze nie stało.







Nie śpij. Jeszcze trochę dasz radę. mówiłem sobie w myślach. Czułem jak zmęczenie bierze nade mną górę. Oczy same mi się zamykały. Do domu zostało nam z 20 minut. Zaciskałem dłonie na kierownicy i starałem się skupić na drodze. Vicky zasnęła chwilę po tym jak wyjechaliśmy i dalej spała. Nie chciałem jej budzić. Zadzwoniłem do Evansa i rozmawialiśmy  z dłuższą chwilę żebym nie zasnął ale musiał kończyć zanim zdążyliśmy dojechać do domu.

Staliśmy na światłach a ja oparłem głowę o kierownice. Zamknął na chwilę oczy. Przysnęło mi się tak bardzo że obudził mnie klakson auta za nami. Podniosłem się i odjechałem z piskiem opon. Cieszyłem się bo za tym skrzyżowaniem było nasze mieszkanie. Ale nie na długo moja radość została.

Poczułem tylko ból w klatce piersiowej i w głowie. Szarpnęło mną a auto obróciło się o 360 stopni. Znowu mnie szarpnęło przez co walnąłem głową o kierownice. Pasy zacisnęły mi się na klatce piersiowej a poduszki powietrzne wystrzeliły. Po dłuższej chwili rozejrzałem się po aucie. Nie widziałem za wiele ponieważ zacząłem odpływać. Poczułem krew w ustach. Spojrzałem w stronę Vicky była nie przytomna.

- Vicky...- szepnąłem zanim zemdlałem.

Dawno nic nie dodawałam
ale postaram się
dodawać regularnie.
Gwiazdki mile widziane ❤️

Love and FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz