Rodział XL

201 11 3
                                    

Pov Victoria

Po met gali siedziałam cały czas w domu. Bałam się gdziekolwiek wychodzić. Sebastian na szczęście skończył zdjęcia do filmu więc spedzał czas ze mną. Następne miesiące mijały aż zaczął się sierpień. Sebastian wyjechał do Grecji że znajomymi. Miał tam odpocząć od pracy i problemów. Ja niestety musiałam zostać w domu. Nie mogę latać samolotem w 9 miesiącu ciąży. Czułam że poród był coraz bliżej a utwierdzały mnie w tym coraz mocniejsze szkurcze przed porodowe. Nasza dziewczynka a w sumie i chłopczyk bo okazało się na wizycie po met gali że noszę bliźniaki. Dlaczego wcześniej lekarz tego nie zauważył? Sama nie wiem powiedziało mi tyle że tak się ułożyli w moim brzuchu że było widać tylko jedno dziecko.

Sebastian kilka dni temu wrocil z wakacji. Dostał ode mnie spóźniony prezent tak ja od niego. Piękna czerwona suknie i kolczyki z diamentami.

Był 26 sierpnia a termin mojego porodu był coraz bliżej. Siedziałam otulona kocem na łóżku oglądając serial oraz jedząc swoje ulubione lody. Sebastian robił coś w kuchni. Co jakiś czas mogłam usłyszeć jak przeklina pod nosem czy to na garnek czy to na wodę w czajniku czy to na samego siebie.

- Sebastian! - krzyknełam w pewnym momencie.

- Tak słońce?!- usłyszałam swój ulubiony głos z kuchni.

- Lody się skończyły!

- Zaraz będzie obiad!- mruknęłam niezadowolona pod nosem na jego odpowiedź.

Wstała rzucając z siebie koc. Skierowałam się do łazienki czując jak dzieci naciskaja na mój biedny pęcherz. Znowu zaczęłam czuć skurcze. Spojrzałam w lustro i teraz dopiero zauważyłam że mój brzuch odpadł na dół. Dotknelam go zaczynając jeździć po nim dłońmi. Był bardziej miękki jakby....i w tym momencie poczułam jak po moich nogach spływa jakaś ciecz. Spojrzałam w dół. Pod moimi nogami była duża plama płynu. Nie pachniało to jak mocz. Delikatnie dotknełam swojego wejścia. Było wypukłe i rozszerzone. Mój oddech przyszpieszył.

- Sebastian!- krzyknełam wręcz przerażona.

- Tak kotku? - wszedł do łazienki i spojrzał na mnie.

Patrzyliśmy na siebie dość długą chwilę. Żadne z nas nie wiedziało co ma zrobić w tym momencie. Nasza ciszę przerwałam ja gdy poczułam mocny skurcz.

- Sebastian! Ja rodzę!

Mój krzyk jakby wybudził go z innego świata. Pobiegł do sypialni i przyniusł mi świeżą dość długa spódniczke. Ubrałam się w nią z jego pomocą. Skurcze były coraz mocniejsze i intysywnejsze. Sebastian pomógł mi dojść do auta mówiąc do mnie że wszystko będzie okej. Wsiadłam na miejsce pasażera czując napór na moje wejście. Sebastian po włożeniu torby z rzeczami do bagażnika wsiadł za kierownicę i odjechał jadąc jak najszybciej do szpitala.

Trzymałam się mocno za brzuch oddychając głęboko. Skurcze z minuty na minutę stawały się mocniejsze. Moje nogi same rozłożyły się. Krzyczałam co jakiś czas z bólu. Sebastian starał się jak mógł uspokoić mnie i dojechać jak najszybciej do szpitala ale korki w nowym Jorku nie pomagały w tym.

- Sebastian...ja nie dam rady. - powiedziałam cicho wręcz szepcząc.

- Skarbie na pewno dasz radę. Będę przy tobie. - złożył czuły pocałunek na mojej dłoni.

Podjechaliśmy chyba w ostatnim momencie pod szpital. Wysiadłam z auta z pomocą Sebastiana. Wziął mnie na ręce i wbiegł do szpitala wołając lekarza. Znalazłam się na sali porodowej przebrana w koszule szpitalna i podłączona do sprzętów jakiś. Sebastian stał obok mojego łóżka i trzymał mnie za dłoń która sciskałam dość mocno.

Poród pamiętam jak przez mgłę. Bardzo bolało, dużo krzyczałam i na końcu zemdlałam z wykończenia. Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się. Byłam w sali szpitalnej. Sebastian spał na krześle obok mnie a w specjalnym łóżeczkach leżały dwa zawiniątka. Jedno w niebieskim kolorze a drugie w różowym. Na szklanych obudowach pisało nazwisko Sebastiana. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zostałam mamą.

- Obudziłaś się. - usłyszałam męski głos.

- Dzień dobry skarbie. - usmiechnełam się patrząc na niego.

- Jak się czujesz? - zapytał też się uśmiechając.

- Nawet dobrze a co się stało ci w palec? - pokazałam na szynę gipsowa na jego dłoni.

- Złamałaś mi palca słońce. - zaśmiał się delikatnie na co się zarumieniłam.

Gdy dzieci się obudziły podał mi chłopca a on wziął na ręce dziewczynkę. Usiadł obok mnie na skraju łóżka.

- James Stan. - powiedziałam patrząc na małą wersję Sebastiana.

- Rozumiem że nie mam nic do gadania jeśli chodzi o jego imię?- zaśmiał się.

- Dokładnie tak. - zaśmiałam się też.

- Veronica Stan. - powiedział patrząc na siostrę Jamesa

- Chciałam jej dać Rebecca. - zrobiłam smutną minę.

-Rebecca Veronic Stan. - pocałował mnie delikatnie w głowę.

- Dokładnie tak. Rebecca i James.

- Ciekawe jak im to kiedyś wytłumaczysz dlaczego mają tak i tak na imię.

- Bo tatuś jest aktorem a mama jego fanką numer 1.

W tym momencie oboje się zaśmialismy ale wiedzieliśmy że taka była prawda.

Love and FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz