Rozdział XVIII

307 6 0
                                    

Pov Victoria
Obudziłam się wtulona w Sebastiana. Moja głowa pękała z bólu. Może jednak ten szampan miał jakieś procenty. Promienie słoneczne padały na nasze nagie ciała. Nie licząc bólu mojej głowy to czułam się wspaniale. Wczorajszy sex był moim najlepszym w tak smutnym i nudnym życiu jakie wiodłam. A jak na młody wiek miałam dużo partnerów seksualnych. Pocałowałam Sebastiana w usta a on otworzył swoje oczy.
- Jak się spało księżniczko ? - zapytał uśmiechając się.
- Dobrze a tobie ?- zapytałam.
- Też dobrze. Jak się czujesz ?
- Oprócz tego że głowa mnie boli to okej.
- A nie mówiłem że ten szampan ma procenty- powiedział całując mnie w głowie.
- Cicho bądź. - fuknełam na niego.
- Dobrze przepraszam.
Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę. Później poszłam pod prysznic by zmyć emocje ze wczoraj. Ubrałam się w szare dresy i koszulkę od Sebastiana i zeszłam do kuchni gdzie spotkałam Sebastiana robiącego jajecznicę. Na kanapie siedzieli Jane i Victor którzy się przytulali oraz Bell która robiła coś na telefonie. Usiadłam przy wyspie kuchennej.
- Proszę to dla ciebie.- powiedział Sebastian podając mi talerz z jajecznicą.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego.
- Jak minęła wam gala ? - zapytała się Bell.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- To super. Ewa wyszła gdzieś koło 8 nie chciała was budzić. - powiedziała.
- Okej. Ewa była w naszym pokoju?- zapytałam trochę się denerwując.
- Tak.- odpowiedziała Bell.
- Okej. - spojrzała na Sebastiana a on na mnie. W jego oczach jak i moich było wydać że jesteśmy trochę ze stresowani. Wiedzieliśmy oboje co oznaczało że Ewa weszła do pokoju. Widziała nas leżących obok siebie nic dziwnego niby ale byliśmy nadzy co już jest dziwne. Już wiem jakie pytania będą padać jak się znowu spotkamy. Nagle zadzwonił mi telefon był to Anthony.
- Hej.
- Hej. Jest obok ciebie Sebastian?- zapytał.
- Tak jest a co ?
- To powiedz mu że niech się nauczy odbierać telefon.
- Dobrze przekaże - uśmiechnęłam się pod nosem co zauważył Sebastian więc spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Co chcesz ? - zapytałam.
- Sebastian ma dziś randkę.
- Jak to dziś ?
- No normalnie.
- Myślałam że to za kilka dni się odbędzie .
- Też tak myślałem ale zadzwoniła do mnie Emily i powiedziała że dziś będzie randka.
- Dlaczego dziś ?
- Mówiła coś że wyjeżdża gdzieś z dziewczynami jutro i nie może kiedy indziej.
- I co z tego ?! Przecież może się spotkać za tydzień lub dwa. Co jej się tak spieszy ?
- Serio nie wiem. Powiedziała tylko że chce dziś się spotkać i że nie ma wymówek.
- Ja jej zaraz dam że nie ma wymówek.
- Ej miałaś mi pomagać a nie utrudniać.
- Pomagam nie widać ?!
- Dobrze dobrze spokojnie.
- Gdzie jest ta randka ?
- W restauracji Martello.
- Że co ?! Przecież to najbardziej oblegane przez dziennikarzy miejsce w całym Vegas. Pojebało ją?! - krzyknęłam do telefonu.
- Nie krzycz bo głowa mnie boli i ogłuchne przez ciebie.
- Przepraszam ale się wkurzyłam.
- Dlaczego? Zajebista restauracja to jest.
- Tak ale jest tam zawsze dużo paparazzi.
- Okej już wiem o co chodzi.
- To dobrze.
- Chodzi ci o to że Sebastian tam idzie i że może ktoś go złapać z fotografów i zrobić zdjęcie z tą Sophie.
- Tak.
- Przecież to będzie tylko zdjęcie.
- Aż zdjęcie. Nie chcę później przez miesiące pytań czy to jego nowa dziewczyna.
- Myślę że Sebastian se sam poradzi jakoś i zrobi tak żeby było wam razem dobrze.
- Wiem ale jednak nie podoba mi się to gdzie mają iść.
- Rozumiem ale sama jakby się zgodziłaś na to.
- No właśnie wiem i właśnie uświadamiam sobie że to mógł być błąd.
- Pomyśl że to tylko kolacja i że to dla Evansa.
- Spróbuję.
- Pamiętaj jakby co możesz zawsze zadzwonić do Sebastiana i powiedzieć że coś mu wypadło lub coś.
- Wiem wiem. A o której on ma być tam ?
- O 18.
- Okej.
- Ma się zjawić przynajmniej na godzinę. Rozumiano?!
- Okej okej. Ale po godzinie nie obiecuję że go nie ściągnę do domu.
- Okej okej. A teraz niech się przygotuje.
-Dobrze. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na godzinę była 14. Poczułam na moim ramieniu czyjąś rękę. Była to ręką Sebastiana. Spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy.
- Kto dzwonił ? - zapytał.
- Anthony.- odpowiedziałam.
- Co chciał takiego że cię wkurzył ?
- O 18 masz randkę w Martello.- odpowiedziałam a on skumał od razu co mnie wkurzyło.
- Jak nie chcesz nie muszę iść.- dotknął mojego policzka.
- Nie no idź pomóż Chrisowi. Wiesz przecież że on i kobiety to jakaś maskara.
- Wiem wiem.- odpowiedział śmiejąc się.
- I tak Tony mnie zabije jak się tam nie zjawisz przynajmniej na godzinę.
- Tak ci powiedział? - spojrzał na mnie.
- Powiedzmy że tak.- wzruszyłam ramionami.
- Nie ładnie tak grozić kobiecie a tym bardziej tej którą kocham - szeptnął mi od ucha.
Uśmiechnęłam się tylko i pocałowałam go w czoło. Poszliśmy do pokoju Sebastiana i zajęliśmy się sobą nawzajem. Tym razem robiliśmy pewniejsze ruchy. Były one mocniejsze. Czułam się znowu niesamowicie. Nasze ciała współpracowały ze sobą. Sebastian był tak delikatny a za razem czułam jego siłę. Całe łóżko w pewnym momencie zaczęło się kołysać myślałam że je złamiemy. Na początku delikatne ruchy później coraz szybsze. Jego oddech lądował na mojej szyi był ciepły. Dyszał a ja jęczałam co chwilę. Nie obchodziło mnie czy ktoś z naszych gości to usłyszy. Gdy wyszedł ze mnie znowu czułam ulgę połączoną z przyjemnością. Nie wiem jak on to robił ale jak za każdym razem mam się tak czuć to jestem za tym żeby uprawiać z nim sex codziennie i o każdej godzinie. Leżałam na gołym torsie Sebastiana.
- Nie chce żebyś tam szedł - powiedziałam nagle.
- Wiem kochanie- odpowiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Ale wiem że musisz żeby pomóc Evansowi.
- Powiedz czego się boisz najbardziej? - zadał pytanie które zbyło mnie totalnie. Nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć.
- Że ktoś was zobaczy znaczy ciebie i Sophie. Albo że ona i ty...- zaczęłam ale nie skończyłam i wcale nie musiałam tego robić bo zrozumiał mi o co chodzi.
- Hej jak ktoś nas zobaczy to zobaczy nas z Evansem i Emily co daje mi wymówkę że to była kolacja koleżeńska albo zawodowa.- odpowiedział.
- Niby tak ale wiesz jacy są dziennikarze.- powiedziałam siadajac po turecku na łóżku.
- A od kiedy się nimi przejmujesz ?
- Od kiedy chodzi o mojego chłopaka.
- Czy ty jesteś zazdrosna ? - spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Tak a co nie mogę ?- oburzyłam się.
- Oczywiście że masz do tego prawo ale nie wiedziałem że jesteś typem kobiety zazdrosnej.- powiedział nachylając się do mnie.
- Bo nie jestem! No może trochę ale tak jak każda kobieta o swojego faceta.
- Ale ty wiesz że mój zawód...- nie zdążył skończyć bo mu przerwałam.
- Wiem że twój zawód czasami tego wymaga żeby przekroczyć granicę intymną ale jestem zazdrosna bo ona ciebie chcę poderwać a inne aktorki nie będą. Chyba.- powiedziałam.
- Ej nie musisz być zazdrosna. Kocham ciebie i nikt nie może się równać się z tobą.
- Proszę cię.- powiedziałam rumieniąc się.
- Ale to prawda jesteś przepiękną kobietą. I jak Sophie mnie pocałuje to zwrócę jej ładnie uwagę i nie będzie to pocałunek z mojej własnej woli.
- Okej. - powiedziałam.
- Moja maja kruszynka - powiedział całując mnie w usta.
- O cholera - powiedziałam spojrzawszy na zegarek była 16. Brzykaliśmy się dwie godziny.
- Co ? - spojrzał speszony Sebastian.
- Jest 16 a o 18 masz być w Martello a jedzie się tam godzinę więc musisz wyjechać o 17.
- To ja pójdę do łazienki się ogarnąć a ty mi znajdź ładny garnitur.
- Okej.
Zaczęłam szukać w szafie Sebastiana jakiegokolwiek garnituru. Miał ich nawet sporą kolekcję. Postanowiłam że postawię na zwykły czarny. Gdy tylko wyszedł z łazienki kazałam mu się ubrać zrobił to bez słowa. Zawiazałam mu krawat. Gdy to robiłam poczułam piękny zapach wody kolońskiej z nutą pomarańczy. Wciągnełam nosem powietrze z jego zapachem. Kochałam jego perfumy.
- Podobają ci się moje perfumy ? - zapytał z uśmiechem.
- Są cudowne. - odpowiedziałam rumieniąc się.
- Dziękuję za pomóc - powiedział gdy skończyłam z krawatem.
- Proszę bardzo a teraz jedź.- powiedziałam podjąć mu kluczyki od Audi.
- Wrócę jak najszybciej obiecuje.- powiedział całując mnie w czoło.
- Okej. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Gdyby coś się działo to dzwoń.
- Okej.
- Będzie wszytsko okej.- powiedział całując mnie w usta.
- Wiem a teraz idź już.
Gdy tylko Sebastian wyszedł poczułam się trochę samotnie. Postanowiłam na niego zaczekać. Poszłam do Bell grałyśmy w karty ale musiała się uczyć więc musieliśmy skończyć. Była dopiero 20 Sebastiana nie było dwie godziny a ja myślałam że minęła wieczność. Poszłam na dół i usiadłam na kanapie. Otworzyłam wino i nalałam sobie do kieliszka. Zaczęłam oglądać jakiś pierwszy lepszy film. Mijały następne godziny a go dalej nie było. Zaczęłam się martwić. Wypiłam cała butelkę wina. Postanowiłam że otwórze następna. W mojej głowie zaczęły się snuć czarne scenariusze. Ale nie długo ponieważ zasnęłam z butelką w rękach.

Love and FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz