2 - Poszukiwania i odnalezienie

86 6 0
                                    

Levi pov:
Od kąd zostałem porwany minęły 3 tygodnie. Jedyne co wiem to że nie jestem w zwiadowcach, nie noszę munduru tylko noszę garnitur. Co mnie zdziwiło to to że nikt ze zwiadowców mnie jeszcze nie znalazł. Próbowałem sam z tą uciec ale mi się nie udawało i za każdym razem ktoś mnie na tym przyłapywał.  Po jakimś czasie dałem sobie z tym spokój ale miałem tylko nadzieję, że T/i, Hange lub Erwin mnie odnajdą.

Wracając do obecnego dnia to właśnie szedłem za jakimś typem. Przedstawiał się ale jego imienia i tak nie zapamiętałem no po co mj ono do szczęścia? Do niczego więc no. No i tak szedłem za nim przez miasto, oczywiście w garniturze bo po co ubierać się w co innego, prawda? Gdy tak szedłem za nim nagle usłyszałem trzy znajome mi głosy. Niestety nie mogłem się odwrócić ani nic. Mogłem tylko słuchać.

- No T/i rozchmurz się - odezwała się Hange.

- Za niedługo będziesz zastępowała nam...

- Jeżeli wypowiesz jego imię to nie dożyjesz rana! - krzyknęła T/i w ten sposób przerywając Erwinowi i nie pozwalając mi dokończyć.

- oho ktoś tu lewą nogą wstał

- Zamknij się ty tak samo Hange. Jeżeli któreś z was jego imie wypowie w moim towarzystwie to już po was. Dobrze wiecie jak sobie z tym nie radzę a wy mnie jeszcze dobijacie

Gdy tak przysłuchiwałem się ich rozmowie nagle ktoś na mnie wpadł. Spojrzałem na tą osobę i okazała się nią być T/i we własnej osobie. Widać po niej było, że jest wściekła ale moment czy ona mnie nie rozpoznała czy jak? Nie rozumiem. Stałem jak kołek i patrzyłem na nią a ta skieorwala całą złość w moją stronę.

- Rusz się tam a nie stoisz jak słup! - krzyknął mężczyzna który mnie gdzieś prowadził.

Nic więcej nie mogłem zrobić jak tylko się ruszyć i odejść. Za nim jednak odszedłem rzuciłem na ziemię pierścionek, który miałem i dałem taki sam T/i jak mieliśmy misję w podziemiach. Miałem tylko nadzieję, że zauważy go i rozpozna mnie.

T/i pov:
Gdy czarnowłosy chłopak, który na mnie wpadł odszedł spuściłam głowę w dół, zauważyłam na ziemi pierścionek taki sam jak ja mam tylko, że ten miał Levi. Podniosłam go z ziemi i szybko spojrzałam za siebie. Na szczęście w polu widzenia jeszcze miałam czarnowłosego. Ruszyłam biebiem w jego stronę w międzyczasie słyszałam wołanie Erwina i czterookiej abym wróciła i powiedziała co się stało, jednak ja ich nie słuchałam tylko biegłam dalej.

- Ej ty w garniturze! - krzyknęłam a mężczyźni przede mną się zatrzymali, odwróciło w moją stronę i spojrzeli na mnie.

- Czego chcesz zwiadowco? - zapytał brunet.

- Czy to przypadkiem nie twój pierścionek? - zapytałam i podałam go czarnowłosemu.

- O tak, dziękuję - odpowiedział zabierając go ode mnie.

- Na stepnym razem niczego nie gub - Po czym mężczyzna zamachnął się i już miał uderzyć chłopaka lecz byłam szybsza i stanęłam między nimi. W ten sposób dostałam z liścia.

- Następnym razem radzę uważać z kim zadzierasz debilu. Bo akurat się składa, że jestem zwiadowcą ale nie takim którym można rozkazywać a takim, że powinieneś spiep***ć jak na dalej się da. I byłabym też wdzięczna gdybyś zostawił mojego chłopaka w spokoju - I spojrzałam na bruneta, który stał jak sparaliżowany.

Chwyciłam za rączki od mieczy i wyciągnęłam jeden. Skierowałam go w stronę bruneta, przykładając mu ją do gardła. Oczywiście ludzie którzy stało do okola nas przyglądali się tej całej sytuacji. Nagle z tłumu wyłoniła się czterooka wraz z Erwinem. Podbiegli do mnie, czterooka odciągnęła mnie lekko na bok a za to Erwin obezwładnił bruneta.

Po tym wszystkim i jak już ochłonęłam odwróciłam się w stronę Leviego i spojrzałam na niego. Od razu jak zatrzymałam na nim swój wzrok napotkałam jego. Hange puściła mnie a ja podeszłam do niego. Dłużej już nie mogłam powstrzymywać swoich emocji i uczuć więc pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach.

Levi pov:
Gdy zauważyłem, że T/i płaczę przyciągnąłem ją do siebie i lekko przytuliłem. No może nie tak dosłownie przytuliłem ale uznajmy, że ją przytuliłem. Poczułem jak moja koszula zaczyna robić się lekko mokra i przyklejać do mojego ciała. Nagle czterooka się odezwała.

- No dobra gołąbeczki. Wracamy do korpusu, Erwin już przekazał tamtego dziwaka żandarmerii. Oni się już nim zajmą

- Ty nie bądź taka do przodu Hange tylko zastanawiaj się nad trutką na tytany - dodałem

-  Aż tak ci zależy to sam ją stwórz!

- Ja się nie znam

- To sie nie wtrącaj i nie pospieszaj

Po chwili usłyszałem jak t/i zaczyna się śmiać. Razem z czterooką spojrzeliśmy po sobie a później na nią. Najpierw płaczę a teraz nagle się śmieje. Co ją rozbawiło? Nie wiem.

Gdy już t/i uspokoiła się a Erwin wrócił wszyscy wsiedlismy na konie. Ja jechałem z T/i. Mogłem jechać z czterooką ale wolałem z T/i. Bynajmniej mogę być blisko mojej ukochanej i cieszyć się każdą sekundą.

Droga zajęła nam jakieś 4 godziny. Oczywiście w między czasie zdążyłem zasnąć a gdy dojechaliśmy do korpusu T/i obudziła mnie mówiąc, że jesteśmy już na miejscu. Po tym jak zszedłem z konia ruszyłem w stronę swojego i t/i pokoju. Tylko jak doszedłem do niego i wszedłem od razu poczułem się jak w domu. Chwilę później w pokoju pojawiła się t/i. Było widać po niej, że jest zmęczona.

- T/i - odezwałem się zaczynając rozmowę.

- Tak Levi?

- Wszystko dobrze?

- oczywiście, a czemu pytasz?

- Znikasz w oczach. Widać, że jesteś wyczerpana i cały czas jesteś spięta

- A to nic takiego, wydaje ci się

- T/i nie okłamuj mnie przecież widzę, że jest coś nie tak

- Levi nie naciskaj tak na mnie! Poprostu jestem zmęczona od 3 miesięcy ciebie szukałam i nie wiedziałam czy żyjesz!

- Nie potrzebnie się martwiłaś

- nie potrzebnie?! To w takim razie mogłam zostawić ciebie z tamtym debilem i pozwolić mu ciebie rzucić na pożarcie tytanom!?

Gdy tak jakby kłuciem się z T/i nagle rozbiegł się dźwięk pukania do drzwi. T/i podeslza do nich i otworzyła je, widać było, że jest wkurzona.

- czego? - zapytała.

- J-jest kapral L-Levi? - zapytał dziewczęcy głos. Było też słychać, że jest zdenerwowana tonem głosu T/i.

- A co chcesz od niego? Obecnie jest zajęty i nie może rozmawiać

- Chciałam się coś kaprala zapytać

- To zapytasz innym razem. Tak jak mówiłam teraz jest zajęty!

Po tym zamknęła drzwi z takim hukiem, że mało ich nie wyrwało z zawiasów. T/i podeszła do szafy, wzięła z niej jakieś ciuchy i poszła do łazienki a gdy zostałem sam w pokoju podszedłem do krzesła za biurkiem, usiadłem na nie opierając głowę o rękę. Zamknąłem oczy i zasnąłem więc nie wiem co się dalej działo.

Przepraszam was kochani, że dziaisj taki krótki ale jutro muszę wcześnie wstać do szkoły i muszę się też naszykować i takie tam sprawy. Mam nadzieję jednak, że rozdział się podoba😊

Pozostało tylko wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz