Levi pov:
Od kąd zostałem porwany minęły 3 tygodnie. Jedyne co wiem to że nie jestem w zwiadowcach, nie noszę munduru tylko noszę garnitur. Co mnie zdziwiło to to że nikt ze zwiadowców mnie jeszcze nie znalazł. Próbowałem sam z tą uciec ale mi się nie udawało i za każdym razem ktoś mnie na tym przyłapywał. Po jakimś czasie dałem sobie z tym spokój ale miałem tylko nadzieję, że T/i, Hange lub Erwin mnie odnajdą.Wracając do obecnego dnia to właśnie szedłem za jakimś typem. Przedstawiał się ale jego imienia i tak nie zapamiętałem no po co mj ono do szczęścia? Do niczego więc no. No i tak szedłem za nim przez miasto, oczywiście w garniturze bo po co ubierać się w co innego, prawda? Gdy tak szedłem za nim nagle usłyszałem trzy znajome mi głosy. Niestety nie mogłem się odwrócić ani nic. Mogłem tylko słuchać.
- No T/i rozchmurz się - odezwała się Hange.
- Za niedługo będziesz zastępowała nam...
- Jeżeli wypowiesz jego imię to nie dożyjesz rana! - krzyknęła T/i w ten sposób przerywając Erwinowi i nie pozwalając mi dokończyć.
- oho ktoś tu lewą nogą wstał
- Zamknij się ty tak samo Hange. Jeżeli któreś z was jego imie wypowie w moim towarzystwie to już po was. Dobrze wiecie jak sobie z tym nie radzę a wy mnie jeszcze dobijacie
Gdy tak przysłuchiwałem się ich rozmowie nagle ktoś na mnie wpadł. Spojrzałem na tą osobę i okazała się nią być T/i we własnej osobie. Widać po niej było, że jest wściekła ale moment czy ona mnie nie rozpoznała czy jak? Nie rozumiem. Stałem jak kołek i patrzyłem na nią a ta skieorwala całą złość w moją stronę.
- Rusz się tam a nie stoisz jak słup! - krzyknął mężczyzna który mnie gdzieś prowadził.
Nic więcej nie mogłem zrobić jak tylko się ruszyć i odejść. Za nim jednak odszedłem rzuciłem na ziemię pierścionek, który miałem i dałem taki sam T/i jak mieliśmy misję w podziemiach. Miałem tylko nadzieję, że zauważy go i rozpozna mnie.
T/i pov:
Gdy czarnowłosy chłopak, który na mnie wpadł odszedł spuściłam głowę w dół, zauważyłam na ziemi pierścionek taki sam jak ja mam tylko, że ten miał Levi. Podniosłam go z ziemi i szybko spojrzałam za siebie. Na szczęście w polu widzenia jeszcze miałam czarnowłosego. Ruszyłam biebiem w jego stronę w międzyczasie słyszałam wołanie Erwina i czterookiej abym wróciła i powiedziała co się stało, jednak ja ich nie słuchałam tylko biegłam dalej.- Ej ty w garniturze! - krzyknęłam a mężczyźni przede mną się zatrzymali, odwróciło w moją stronę i spojrzeli na mnie.
- Czego chcesz zwiadowco? - zapytał brunet.
- Czy to przypadkiem nie twój pierścionek? - zapytałam i podałam go czarnowłosemu.
- O tak, dziękuję - odpowiedział zabierając go ode mnie.
- Na stepnym razem niczego nie gub - Po czym mężczyzna zamachnął się i już miał uderzyć chłopaka lecz byłam szybsza i stanęłam między nimi. W ten sposób dostałam z liścia.
- Następnym razem radzę uważać z kim zadzierasz debilu. Bo akurat się składa, że jestem zwiadowcą ale nie takim którym można rozkazywać a takim, że powinieneś spiep***ć jak na dalej się da. I byłabym też wdzięczna gdybyś zostawił mojego chłopaka w spokoju - I spojrzałam na bruneta, który stał jak sparaliżowany.
Chwyciłam za rączki od mieczy i wyciągnęłam jeden. Skierowałam go w stronę bruneta, przykładając mu ją do gardła. Oczywiście ludzie którzy stało do okola nas przyglądali się tej całej sytuacji. Nagle z tłumu wyłoniła się czterooka wraz z Erwinem. Podbiegli do mnie, czterooka odciągnęła mnie lekko na bok a za to Erwin obezwładnił bruneta.
Po tym wszystkim i jak już ochłonęłam odwróciłam się w stronę Leviego i spojrzałam na niego. Od razu jak zatrzymałam na nim swój wzrok napotkałam jego. Hange puściła mnie a ja podeszłam do niego. Dłużej już nie mogłam powstrzymywać swoich emocji i uczuć więc pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach.
Levi pov:
Gdy zauważyłem, że T/i płaczę przyciągnąłem ją do siebie i lekko przytuliłem. No może nie tak dosłownie przytuliłem ale uznajmy, że ją przytuliłem. Poczułem jak moja koszula zaczyna robić się lekko mokra i przyklejać do mojego ciała. Nagle czterooka się odezwała.- No dobra gołąbeczki. Wracamy do korpusu, Erwin już przekazał tamtego dziwaka żandarmerii. Oni się już nim zajmą
- Ty nie bądź taka do przodu Hange tylko zastanawiaj się nad trutką na tytany - dodałem
- Aż tak ci zależy to sam ją stwórz!
- Ja się nie znam
- To sie nie wtrącaj i nie pospieszaj
Po chwili usłyszałem jak t/i zaczyna się śmiać. Razem z czterooką spojrzeliśmy po sobie a później na nią. Najpierw płaczę a teraz nagle się śmieje. Co ją rozbawiło? Nie wiem.
Gdy już t/i uspokoiła się a Erwin wrócił wszyscy wsiedlismy na konie. Ja jechałem z T/i. Mogłem jechać z czterooką ale wolałem z T/i. Bynajmniej mogę być blisko mojej ukochanej i cieszyć się każdą sekundą.
Droga zajęła nam jakieś 4 godziny. Oczywiście w między czasie zdążyłem zasnąć a gdy dojechaliśmy do korpusu T/i obudziła mnie mówiąc, że jesteśmy już na miejscu. Po tym jak zszedłem z konia ruszyłem w stronę swojego i t/i pokoju. Tylko jak doszedłem do niego i wszedłem od razu poczułem się jak w domu. Chwilę później w pokoju pojawiła się t/i. Było widać po niej, że jest zmęczona.
- T/i - odezwałem się zaczynając rozmowę.
- Tak Levi?
- Wszystko dobrze?
- oczywiście, a czemu pytasz?
- Znikasz w oczach. Widać, że jesteś wyczerpana i cały czas jesteś spięta
- A to nic takiego, wydaje ci się
- T/i nie okłamuj mnie przecież widzę, że jest coś nie tak
- Levi nie naciskaj tak na mnie! Poprostu jestem zmęczona od 3 miesięcy ciebie szukałam i nie wiedziałam czy żyjesz!
- Nie potrzebnie się martwiłaś
- nie potrzebnie?! To w takim razie mogłam zostawić ciebie z tamtym debilem i pozwolić mu ciebie rzucić na pożarcie tytanom!?
Gdy tak jakby kłuciem się z T/i nagle rozbiegł się dźwięk pukania do drzwi. T/i podeslza do nich i otworzyła je, widać było, że jest wkurzona.
- czego? - zapytała.
- J-jest kapral L-Levi? - zapytał dziewczęcy głos. Było też słychać, że jest zdenerwowana tonem głosu T/i.
- A co chcesz od niego? Obecnie jest zajęty i nie może rozmawiać
- Chciałam się coś kaprala zapytać
- To zapytasz innym razem. Tak jak mówiłam teraz jest zajęty!
Po tym zamknęła drzwi z takim hukiem, że mało ich nie wyrwało z zawiasów. T/i podeszła do szafy, wzięła z niej jakieś ciuchy i poszła do łazienki a gdy zostałem sam w pokoju podszedłem do krzesła za biurkiem, usiadłem na nie opierając głowę o rękę. Zamknąłem oczy i zasnąłem więc nie wiem co się dalej działo.
Przepraszam was kochani, że dziaisj taki krótki ale jutro muszę wcześnie wstać do szkoły i muszę się też naszykować i takie tam sprawy. Mam nadzieję jednak, że rozdział się podoba😊
CZYTASZ
Pozostało tylko wspomnienie
RandomZa jakiekolwiek błędy, różnego typu przepraszam! Kontynuacja "Za nim ucieknę" Nic więcej. Nic dodać, nic ująć. Mam nadzieję, że to też się przyjmnie jak tamta poprzednia Levi x Reader. Jeżeli nie przeczytałeś/przeczytałaś "Za nim ucieknę" radzę prz...