4 - Nocny koszmar

96 5 0
                                    

Levi pov:
Nie wiem co się z t/i stało ale postaram się aby nie odeszła z korpusu. Dałem znak Jeanowi, że ma już iść a Moran ma iść razem ze mną. Oczywiście żaden nie miał najmniejszego problemu. Razem z Moranem udałem się do Smitha.
Gdy już staliśmy pod drzwiami jego gabinetu, złapałem za klamkę i wszedłem do środka bez żadnego pukania a za mną wszedł Moran. Smith spojrzał na mnie a potem na chłopaka i znowu na mnie.

- Oco chodzi? - zapytał.

- chciałbym abyś przeniósł Morana do innego korpusu lub go odesłał do domu bez możliwości dołączania do naszego i innych korpusów - wyjaśniłem.

- Czemu niby?

- dobierał się do T/i. Pobił się z Jeanem. Rozmawiałem z T/i, Jeanem i z nim to dowiedziałem się o tym

- Moran idź do swojego pokoju, spakuj się. Po obiedzie kikla żołnierzy ciebie odwiozą do domu. Będziesz czekać aż napisze tobie list w którym dowiesz się co dalej

- hai..

Oczywiście zdziwiło mnie to, że tak szybko podjął decyzję no ale jeżeli każe mu czekać to chyba jeszcze nie podjął dokładnej decyzji.

~~~

Do końca dnia nie widziałem się z T/i, oczywiście zmartwiło mnie to bo tak zawsze ją widziałem jak gdzieś chodziła albo z kimś rozmawiała a teraz nagle zniknęła. Cały czas byłem niespokojny, nie wiedziałem co mam zrobić czy się kogoś zapytać czy też nie. W końcu postanowiłem, że pójdę do czterookiej i się jej zapytam.
Skierowałem się pod jej dzrei od pokoju, zapukałem ten jeden raz a po chwili usłyszałem pozwolenie na wejście. Wszedłem do środka i od razu znalazła się zguba. Spała na krześle nawet się nie obudziła.

- O Levi, właśnie miałam po cobie iść - odezwała się czterooka.

- Po mnie po co? - zapytałem.

- No jak widzisz T/i zasnęła a nie ukrywam jest u mnie od kąd ty gdzieś polazłeś i zniknąłeś. Rozmawiałam z nią i o powiedziałam o postępach przy truciznie na tytany a jak się po jakiś czasie odwróciłam ona już spała.

- Rozumiem co już chcesz powiedzieć. Już ją zabieram.

Podszedłem do śpiącej T/i, najdelikatniej jak potrafiłem wziąłem ją na ręce. Wziąłem ją jak pannę młodą. Już wychodziłem z pokoju czterookiej kiedy ta postanowiła mnie zatrzymać.

- Levi! - odezwała się przez co mnie zatrzymała.

- Co znowu? - zapytałem swoim firmowym głosem.

- Ona naprawdę ciebie kocha, boi się ze cie straci lub, że Ty ją stracisz po tym jak ja skończę pracować nad trucizną. No i chodzi też o dzisiejsze wydarzenia sprzed stołówki. Ona naprawdę cierpi mimo iż tego nie pokazuje.

- A z kąd ty to wiesz niby?

- mówiłam już, rozmawiałam z nią. Jej brakuje zwyczajnej rozmowy z kimś bliskim a ona odnosi wrażenie, że Ty się od niej coraz bardziej oddalasz dlatego ze mną rozmawiała. Postaraj się jakoś to naprawić.

Po tych słowach wyszedłem z pokoju czteooki i skierowałem się w stronę swojego. Gdy już doszedłem do pokoju i wszedłem do niego od razu położyłem T/i na łóżku i przykryłem ją. Ja za to musiałem znowu powypełniać jakieś papiery, które oczywiście same się nie podpiszą.

T/i pov:
Gdy byłam w pokoju czteooki rozmawiałyśmy dosyć dużo, a gdy ta zaczęła coś tam mówić o truciznie na tytany zaczęło mnie to nudzić aż w końcu zasnęłam i nic więcej nie pamiętam.
Ja jestem znana z tego też, że czasami zdarzają mi się przyśnić jakieś koszmary. I co najgorsze w najbardziej nie oczekiwanych momentach. Jak już jesteśmy w temacie koszmarów to właśnie przyśnił mi się najgorszy jak do tej pory.

Nie pamiętam z niego za wiele ale pamiętam wołanie mnie przez Leviego. Nie widziałam jego dokładnie ale to było okrpone.
Nagle obudziłam się, że aż usiadłam, byłam cała zalana potem, strasznie się trzęsłam a z oczu płynęły łzy. Rozglądałam się, bardziej to błądziłam oczami strasznie szybko po pokoju. Właściwie to nie wiem w czyjim pokoju się obecnie znajduje. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim barku, skierowałam wzrok na tą osobę a tą osobą okazał się być Levi.

- Tz/i co się stało? - zapytał. W jego głosie dało się usłyszeć nutę zaniepokojenia i zmartwienia.

- J-ja.. - próbowałam coś z siebie wydusić ale nie potrafiłam.

Levi nic się nie odezwał tylko usiadł obok mnie i przytulił. Wtuliła się w jego teos dlaej płacząc przez co zmoczyłam jego koszule. Poczułam też jak zaczyna gładzić mnie po moich włosach aby chociaż trochę mnie uspokoić. Szczerze mówiąc to nawet w miarę się uspokoiłam.
Po jakieś dobrej chwili Levi odsunął mnie trochę od siebie, spojrzał na mnie a ja na niego.

- Teraz powiedz co się stało - odezwał się zaczynając tym samym rozmowę.

- miałam koszmar.. To nic takiego.. - odpowiedziałam i odwróciłam wzrok.

- t/i proszę cię, nie odwracaj ode mnie wzroku i powiedz co dokładnie co się śniło.

- ... - Nic się nie odezwałam.

- Eh. Sama tego chciałaś. - dodał.

Nie zdążyłam nawet na jego słowa odpowiedzieć gdy nagle znalazłam się na jego klatce piersiowej. Leżałam na nim a on mnie trzymał w objęciach przez co nie mogłam jak uciec. Próbowałam się jakoś wydostać ale na marne. Levi nie dos, że jest ode mnie starszy to i też jest silniejszy. W końcu poddałam się, położyłam swoją głowę na jego barku, zamknęłam oczy i postanowiłam się odezwać.

- Levi, muszę z tobą porozmawiać o tym co mnie męczy. - zaczęłam rozmowę.

- w takim razie mów, postaram się jakoś pomóc czy coś

- To więc chodzi o Morana. Boję się, że może któregoś dnia naprawdę mi coś zrobić. Boję się też, że ciebie stracę i zostanę całkiem sama...

- eh, proszę cię Tz/i nie przejmuj się tym aż tak bardzo. Morana już nie ma a poza tym jak będzie chciał ci coś zrobić to będzie miał prz***bane u mnie

- Ale...

- nie ma żadnych ale, kocham cie i nie pozwolę aby ktoś lub coś tobie robił, rozumiesz?

- Yhy

Po mojej tak jakby odpowiedzi dało się słyszeć dźwięk pukania do drzwi. Razem z Livajem spojrzeliśmy na siebie po czym ja wstałam i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i uchyliłam je lekko. Za drzwiami stal Smith.

- O cześć T/i obudziłem ciebie? - zapytał.

- Nie no coś Ty. Coś się stało?

- Jest może Levi?

- Jest ale śpi.

- On i spać? Jakoś tego nie widzę.

- No cóż jak na osobę, która śpi tylko 2-3 godziny dziennie tak to wygląda. Dobra coś mam mu przekazać czy coś? - zapytałam.

- Jak byś mogła to tą kopertę - odpowiedział i w tym samym czasie podał mi ją do rąk.

- Spoko, nie ma sprawy przekażę mu.

Smith odszedł a ja zamknęłam drzwi, odwróciłam się do nich plecami i zauważyłam jak Levi przygląda mi się. Odeszłam do drzwi i skierowałam się w jego stronę, a gdy już stałam przy łóżku wyciągnęłam rękę z kopertą i podałam mu ją. Ten tylko przewrócił oczami po czym ją ode mnie zabrał, otworzył i wyciągnął jej zawartość po czym zaczął czytać. Usiadłam obok niego i czekałam aż skończy, i będę mogła go zapytać oco z tym chodzi.

Pozostało tylko wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz