12 - Zobaczyć na własne oczy

55 5 0
                                    

Takie krótkie info.
Przepraszam, że rozdziały się pojawiają rzadziej niż przed tem ale im bliżej jest zakończenie roku to coraz bardziej nas w szkole przyciskają z nauką.
Jeszcze raz przepraszam a teraz przejdźmy do historii.

~~~

T/i pov:
Gdy uciekłam od Livaja po tym jak nazwałam go Kapralem po jakiś 2 minutach znalazłam się w pomieszczeniu gdzie reszta sobie spokojnie spała. Oczywiście ja ich obudzę ale to będzie okropna pobudka. No i mogę dostać za to ochrzan no cóż warto zaryzykować.

- Ej Wstawać szybko! Tytani nadchodzą! - krzyknęłam.

Co momentalnie się obudzili i zaczęli się bardzo szybko zbierać. Nigdy nie widziałam żeby w tak ekspresowym tempie się zbierali. Po chwili za mną pojawił się Levi. Spojrzałam na niego. Jego oczy wyrażały to, że jest zdziwiony. Nagle odezwała się czterooka raczej to krzyknęła.

- Co wy tak stoicie?! Zbierać się! Ni chyba, że chcecie zginąć w paszczy tytana!

- Jakiego tytana? Hanji to ty gadasz? Żadnych tytanów nie ma - odpowiedział jej Levi.

Wszyscy stanęli jak wryci, Hanji była zdziwiona bardzo mocno. Już dłużej nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Ci na mnie spojrzeli jak na wariatkę.

- Żadnych tytanów nie ma, tylko żartowałam. Ale za to szybko się ogarnęliście - wyjaśniłam przez śmiech.

- Jesteś poje**na - dodał Jean.

- Jean - odezwała się Mikasa.

- No?

- Masz przerąbane - dokończył Armin.

Nie zdążyłam nawet zrozumieć oco im chodzi gdy nagle przy Jeanie zauważyłam Leviego, który trzyma go za ciuchy przyciskając do ściany i naciskając na gardło. Było słychać jak reszta coś gada a Levi coraz mocniej i bardziej poddusza Jeana.
Podbiegłam do nich szybko. Próbowałam jakoś Leviego odsunąć od Jeana ale bez skutecznie.

- Zaraz go zabijesz! - krzyknęłam a Levi jak zaczarowany puścił go. Jean zsunął się plecami po ścianie a Levi odsunął się.

Złapałam Livaja za nadgarstek i pociągnęłam za sobą. Wyszliśmy na zewnątrz, gdy zatrzymaliśmy się w odpowiedniej odległości od budynku spojrzałam na niego bez żadnych uczuć i z lodowatym wzrokiem. Było widać po jego oczach, że jest zdziwiony.

- No i po co jesteś zdziwiony. Mało go nie zabiłeś i co byłbyś z siebie zadowolony? - spytałam z zimną barwą głosu.

- Nie zabiłbym go najwyżej byłby nie przytomny. Nie pozwolę aby ktoś gadał w taki sposób o mojej dziewczynie - wyjaśnił lekko smutny.

Moment, moment od kiedy Levi się smuci? Wiem, że stara się nie ukazywać uczuć. Już w podziemiach tak robił. Czyżby ją go tak zmieniłam?

- Dobra już nie ważne. Bad gotowy za 5 minut. Idę powiadomić resztę. Po tym czasie ruszamy w dalszą drogę - odezwałam się po chwili.

Minęłam go jak powietrze, praktycznie. Może jak postawi się na moim miejscu zrozumie dlaczego tak się teraz zachowuje. Aczkolwiek nie oczekuje tego bo wiem, że tak się nie stanie. No cóż to już nie moja wina.

~~~

Dość długo jechaliśmy, szczerze to nawet nie wiem ale po jakiś 25 minutach Hanji zatrzymała konia. Armin zapytał się oco chodzi a ta nam tylko pokazała ręką ogromną ilość wody. Czyli tak zwane morze.
Zwszlismy wszyscy z koni i skierowaliśmy się w jego stronę. Tylko gdy doszliśmy do czegoś żółtego przywiązaliśmy konia do kilku drzew, które eosly w pobliżu. Po tym weszliśmy na żółte coś (dop.autorka chyba wiecie, że chodzi o piasek prawda?). Wszyscy byliśmy zaszokowani tym widokiem. Ja, Mikasa, Armin oraz Jean ściągnęliśmy buty i pobiegliśmy w stronę wody. Oczywiście czterooka wraz z Livajem zostali na brzegu i nie wchodzili do wody.

Razem z pozostałą trójką cieszyliśmy się jak małe dzieci. Pierwszy raz widzieliśmy tyle wody w jednym miejscu. Jean wraz z Arminem się chlapali wodą, Mikasa stała i patrzyła w dal za to ja znalazłam coś, moim zdaniem przepięknego i cennego. Wyciągnęłam to z wody i okazało się, że jest to muszelka. Z kąd wiem? A z tąd, że Armin kiedyś mi to opowiadał, jeszcze jak dużo osób żyło,między innymi Eren. Swoją drogą to już ponad rok od kąd go z nami nie ma. Mikasa może dalej odczówa stratę Erena tak samo Armin. Za to ja tak nie cierpiałam ale pomagałam i dalej staram się pomagać im jak sobie z tym nie radzą.

Gdy wróciłam do rzeczywistości zauważyłam, że nikogo nie ma. Armin, Mikasa, Jean, czterooka a nawet Levi zniknęli. Zaczęłam się rozglądać do okoła. Wyszłam z wody, założyłam buty i stanęłam na tak zwanym piasku. Po dłuższej chwili stania i szukania ich poprostu usiadłam sobie nią piasku a w ręku zaczęłam obracać muszelkę którą znalazłam w wodzie.

Levi pov:
Armin, Jean, Mikasa, czterooka i ja odeszliśmy na chwilę od wody aby znaleźć jakieś miejsce do przenocowania. T/i stała w wodzi i była dość zamyślona więc nikt nie chciał jej przerywać. Gdy już znaleźliśmy ja postanowiłem wrócić tam gdzie zostawiliśmy t/i samą. Po tym jak doszedłem na miejsce zauważyłem jak T/i siedzi na piasku, chyba tak to coś się nazywało. Podeszłem do niej, ściągając swoją pelerynę, położyłem ją na jej barkach. Ta po tym nagle spojrzała na mnie.

- Levi? - odezwała się, bardziej to spytała.

- Tak t/i? - spytałem.

- Co teraz będzie? Chodzi mi o to co się teraz stanie, tytanów nie ma na jakiś czas lub już na zawsze. Więc w takim razie co z nami będzie?

- Sam nie wiem co dalej będzie ale jestem jednego pewien. Dokładnie tego, że nigdy ciebie nie zostawię samą

- zmieniając temat, to czemu dusiles Jeana?

- Bo powiedział, że jesteś poj**ana, a ja nie pozwolę na to aby ktoś tak o tobie mówił.

Po moich słowach t/i nagle popłakała się. Przykucnąłem przy niej i przytuliłem. Ta się we mnie wtuliła dalej płacząc. Zacząłem gładzić jej włosy jedną ręką a drugą po jej plecach. Oto w taki sposób T/i zasnęła więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszego "obozu". Czyli w miejsce gdzie poprostu przenocujemy. Tym razem Hanji ma nocną warte więc ja będę mógł siedzieć przy T/i i w razie czego uspokoić czy coś podobnego.

Pozostało tylko wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz