Rozdział 19

1.1K 29 0
                                    

                              Max

Kiedy wyszedłem z domu brata, ruszyłem do domu ostrzec moją mamę przed tym skurwielem Riccardo.
Wspomniany powyżej mężczyzna jest, a raczej był moim ojcem. Razem z Samem i Lisą nienawidzimy go za to co zrobił naszej matce oraz Lisie.

Był czwartek. W tym dniu kończyłem siedemnaste urodziny. Wracając do domu ze szkoły myślałem że ten dzień spędzę z rodzicami oraz z rodzeństwem. Do szkoły nie miałem daleko więc chodziłem pieszo. Kiedy dotarłem do domu i wszedłem do środka zastałem ciszę. Myślałem, że nikogo nie ma w domu, ale w pewnej chwili usłyszałem jakieś hałasy dobiegające z łazienki. Szybko tam podszedłem i kiedy otworzyłem drzwi zamarłem. Moja kochana siostrzyczka siedziała na podłodze cała zapłakana a w ręku trzymała nóż. Nie zastanawiając się ani chwili podszedłem do niej i zabrałem jej nóż.

- Lisa, co się stało? Co ty wyprawiasz?

- On mnie...on mnie zgwał...- nie mogła wydusić z siebie ani słowa ponieważ zaniosła się swoim płaczem.

- Już dobrze. Uspokój się i powiedz co się stało?

- On mnie zgwałcił.- na te słowa zamarłem. Kto śmiał tknąć moją siostrę.

- Ale kto? Gdzie jest w ogóle mama i Sam?- już miała coś powiedzieć kiedy usłyszałem na górze jakieś hałasy.
Szybko pobiegłem na górę i słysząc te hałasy z sypialni rodziców wszedłem tam i po raz kolejny zamarłem.

Na podłodze leżała mama z nożem w brzuchu, a ojciec siedział na niej i bił ją po twarzy. Wtedy zrozumiałem wszystko. To on zgwałcił Lisę a teraz bił moją matkę. Wtedy coś we mnie pękło. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Zacząłem go bić po twarzy z pięści, a ten próbował się bronić, jednak ja byłem nie wiem jakim cudem silniejszy. Buzowała we mnie adrenalina. Byłem jak w jakimś amoku. W pewnej chwili poczułem jak czyjeś ręce lądują na moich ramionach odciągając mnie on tego drania. Był to mój brat.

- Max, zostaw go. Nie warto.

- Ten skurwiel zgwałcił Lisę, a teraz chce zabić mamę. Co one ci takiego zrobiły co?! Zgwałciłeś swoją córkę! Nie daruję ci tego!- jeszcze raz rzuciłem się na niego. Nie mogłem powstrzymać swoich emocji. Chciałem go wtedy zabić własnymi rękoma.

Momentalnie wyrzuciłem wspomnienia z mojej głowy. Nie chciałem do tego wracać. Ten człowiek dla mnie nie istniał. Lisa przez ponad pięć lat przeżywała to wszystko co się stało. Teraz kiedy się wszystko zaczynało układać ten drań znowu wraca. To nie może się dziać.
Kiedy wszedłem do domu usłyszałem jakieś głosy dobiegające z salonu. Skierowałem się w jego stronę i zobaczyłem siedzących na kanapie mamę, Lisę oraz Fabiana. W oczach tej drugiej kiedy na mnie spojrzała zobaczyłem strach.

- Max, powiedz mi że to nie prawda? On nie wrócił? Siedzi za kratami tak?- powiedziała, a ja spuściłem wzrok na dół i pokiwałem przecząco głową.

- Przykro mi.- tylko tyle mogłem z siebie wydusić.

- Przecież to nie może być prawda. A co jeśli...jeśli znowu...

- Nic się nie stanie skarbie.- podszedł do niej Fabian i przytulił ją do siebie.- Przy nas jesteś bezpieczna.

Chwilę później do domu wszedł Sam z jakimś facetem. Ten drugi był na maksa wystraszony.

- Max braciszku, mam coś dla ciebie.

- No widzę, że masz. Kto to jest?

- Przed chwilą próbował majstrować coś przy twoim samochodzie.

Zmieniłeś moje życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz