Rozdział 21

1.1K 26 0
                                    

                    Następnego dnia

                             Olivia

Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Cały czas płakałam i zastanawiałam się dlaczego Bóg mnie pokarał. Co zrobiłam takiego że muszę cierpieć? Mój ukochany mnie oszukuje, rodzice tak samo. Jedyną osobą, która mnie nie oszukuje jest chyba Laura. Dobrze że jeszcze ją mam bo tak szczerze to moje życie już nie ma sensu. Dalej nie mogę uwierzyć, że Max jest w jakiejś mafii. Przecież był względem mnie taki czuły, kochający. Nie było po nim widać że może być niebezpieczny. Zastanawiam się tylko dlaczego morduje niewinnych ludzi? Co oni mu takiego zawinili? Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam że połączenie jest od Maxa. Odrzuciłam je. Nie mam ochoty i nie chce go na razie widzieć na oczy. Kiedy nie spałam przez całą noc doszłam do wniosku że muszę na jakiś czas wyjechać. Nie mogę tu zostać. Muszę zacząć żyć bez Maxa, chociaż wiem że będzie mi bardzo trudno. W pewnym momencie usłyszałam kolejny raz dzwonek telefonu. To była Lisa.

- Halo? Olivia jesteś tam?

- Jestem.

- Nie przeszkadzam?

- Nie. Coś się stało?

- Nie.. A właściwie to tak. Chciałabym z tobą porozmawiać.

- Lisa, nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie obraź się ale nie chcę na razie rozmawiać tym bardziej że wiem że koło ciebie siedzi Max prawda?

- No tak ale...

- Nie Lisa. Wybacz mi ale zawiodłam się na was. Traktowałam cię jak drugą siostrę. Myślałam że...a z resztą nieważne. Max skoro tam jesteś to mnie słyszysz więc powiem ci tylko tyle żebyś do mnie nie dzwonił bo z nami koniec. Nie szukaj mnie nigdzie bo i tak mnie nie znajdziesz. Zawiodłam się na tobie. Myślałam, że mnie kochasz, ale jak zwykle byłam naiwna. Zacznij żyć beze mnie i znajdź kogoś kto pokocha cię tak jak ja i zaakceptuje to kim jesteś. Życzę ci tego z całego serca. Żegnaj.

- Olivia czekaj....- usłyszałam tylko to a potem się rozłączyłam i rozpłakałam bardziej.

                              Max

Myślałam, że mnie kochasz, ale jak zwykle byłam naiwna. Zacznij żyć beze mnie i znajdź kogoś kto pokocha cię tak jak ja i zaakceptuje to kim jesteś. Życzę ci tego z całego serca.
Jej słowa huczały w mojej głowie. Jak mogła pomyśleć, że jej nie kocham. Nie poddam się tak łatwo. Będę jej szukał choćbym miał ją znaleźć na końcu świata.

- I co teraz zrobisz?- odezwała się Lisa.

- Jadę do Nowego Jorku. Nie mogę się poddać. Wiem, że ją zraniłem i nie chce mnie widzieć, ale kocham ją i nie umiem żyć bez niej.

- A co z Riccardo?- wtrącił się Fabian.

- No tak. Kompletnie o nim zapomniałem. On jest w mieście pod obserwacją naszych więc na razie nic nikomu nie grozi. Lisa- zwróciłem się do siostry.- Jeśli się boisz mam propozycję.

- Jaką?

- Możesz jechać do Sama i tam się ukryć razem z mamą, albo możecie jechać ze mną do Nowego Jorku i tam zamieszkacie w moim domu.

- Przecież tam może nas znaleźć.

- Nie w tym domu o którym myślisz. Mam jeszcze jeden o którym nikt nie wie, no po za mną i Olivią. Tam będziecie bezpieczne. Więc?

Zmieniłeś moje życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz