6

560 30 3
                                    

Siedziałem w barze gdy do środka wszedł wymuskany koleś w garniturze. Widziałem jak na dłoni, że to śliski typ, był za czysty by obracać się w takim miejscu, jednak to tu kazałem mu przyjść. To on chciał czegoś ode mnie i to on musiał się do mnie dostosować. Widziałem jak szuka mnie w pomieszczeniu, niby taki potężny a jednocześnie potrzebował mojej pomocy. Cóż, rozumiałem czemu. Kasa biła od niego na kilometr, mógł mieć każdą ochronę, stać go, jednak Slayers byli najlepsi. Banda niebezpiecznych i bezwzględnych skórwysynów to najlepsza ochrona i ten gładki typ to wiedział. Zrobiłem mały wywiad by dowiedzieć się dla kogo mam narażać siebie i moich ludzi.
-Nathaniel Moore, trzydziestopięcioletni potentat urodzony w Nevadzie, mieszka w Texasie. Dorobił się na otwarciu nielegalnych kasyn obecnie już ich nie prowadzi, wykupił działkę na której prowadzi wydobycie ropy. Bezdzietny, brak żony, rodzice nie żyją. Działkę, na której wydobywa ropę zdobył w tajemniczych okolicznościach. Zero mandatów, zero rodzinnych koneksji. - Skończył wyliczać Cuther- Szefie on mi śmierdzi, ten człowiek jest śliski i cholernie mało o nim wiadomo. Jak można ufać komuś bez żadnych powiązań? Ten facet chce od nas ochrony ale przed czym, skoro wziął się znikąd. Nie uważasz, że coś tu nie gra?
-Cut. Myślę, że ode mnie zależy podjęcie takiej decyzji, o ile mi wiadomo to ja jestem prezesem. Nie raz wynajmowano nas do ochrony, sam wiesz dlaczego. Jedyne co ci nie pasuje to fakt, że nie możesz nic na niego znaleźć. Spotkanie w miejscu tym co zawsze, wyślij mu namiary. Porozmawiam z gościem i zobaczymy. - Zakończyłem połączenie i spojrzałem na dwie nagie suki w moim łóżku, zaczęły zabawiać się same, doskonale wiedziały, że to mnie zmusi do reakcji. - Cóż, chyba muszę wam spuścić lanie za pominięcie mnie. Wasze dupy należą do mnie i nie wolno wam o tym zapomnieć.
Lubiłem ostry sex a te dwie zapewniały mi ogromną zabawę. Złapałem je za włosy i przyciągnąłem do mojego sterczącego fiuta. Grzeczne suki, wiedziały co należy robić. Byłem zimnym skurwysynem, wszyscy wiedzieli, że ze mną się nie zadziera. Faceci woleli nie wchodzić mi w drogę a kobiety uwielbiały lądować w moim łóżku. Żadna z nich nigdy nie wyszła z mojego łóżka niezadowolona, no chyba jedynie z powodu zakazu ponownego wejścia. Znalazły się takie, które myślały, że mogą mi mówić co mogę, a co nie, jednak szybko wyprowadzałem je z błędu. Nie poznałem jeszcze takiej, która mogłaby zagościć w nim na dłużej a na pewno takiej, która mogłaby nosić moje cięcia na kamizelce. Teraz pieprzyłem tak jak chciałem i kogo chciałem, z obopólną satysfakcją. A teraz siedziałem i patrzyłem na wypacykowanego faceta, zmierzającego prosto do mojego stolika.
-Lynch Rise jak sądzę? - Zapytał i lekko skrzywił się na mój widok.
Cóż, wisiało mi to, nie byłem do oglądania. Chciałem przejść do meritum jak najszybciej, nie miałem czasu na zbędne pogaduszki.
-Nathaniel Moore. Chciał się pan ze mną spotkać. Rozumiem, że potrzebne są moje cenne usługi. - Stwierdziłem bardziej fakt niż zapytałem. Nie lubiłem pustych gadek. Wolałem gdy wszystkie karty leżały na stole.
-Hmm, cóż tak. Dowiadywałem się i polecono mi pańskie nazwisko. Potrzebuję ochrony, szukam najlepszych i mam nadzieję, że dojedziemy do porozumienia.
-Może. Chcę wiedzieć czemu taki człowiek jak pan potrzebuje ochrony mojego klubu. Nie sądzę, że wpisujemy się, jakby to powiedzieć, w kanon pańskiego świata. My nie chodzimy w garniturkach, nie wtopimy się w tło, wręcz przeciwnie. Przy panu będziemy widoczni jak dziwka pod latarnią. Nie da się nas ukryć. - Nie bawiłem się z nim w gładką gadkę, facet musiał wiedzieć jak działam. Jeśli chciał ochrony klubu, musiał wiedzieć jak działamy ale najpierw ja musiałem poznać powód.
- Cóż, są pewni ludzie, którym nie podoba się polityka mojego postępowania. Uważają, że mogą mi grozić bezkarnie i oddam im coś co nabyłem legalnie i mam do tego pełne prawo. Jak pan pewnie wie, jestem potentatem. Mam świetny teren, który przynosi mi niesamowicie ogromny zysk. Ilość wydobywanej tam ropy cały czas rośnie. Jednak znalazł się ktoś kto uważa, że to należy się jemu i ta ziemia należy do niego. Dostaję pogróżki, maile i wiem, że jestem śledzony. Wiem, również kim jest. Niestety nie mogę zrobić z tym nic drugą formalną, bo prasa zaraz znalazłaby sobie używanie. - Zakończył i czekał na moją reakcję.
Wszystko co mówił, mogło mieć sens, jednak byłem pewien, że nie do końca było prawdą. Gdzieś było gówno i mogło zacząć śmierdzieć, ale na razie nie miałem na to dowodów. Zawsze mogłem się wycofać, mnie nie zastraszy nikt. A kasa się przyda, bo ta miała być duża.
-Ok. Czego oczekujesz ode mnie? - Facet drgnął gdy przestałem walić per pan. Jeśli myślał, że będę go tak tytułować to był w błędzie. Czułem, że sprawa nie była tak czysta jak starał się ją pokazać, więc panowanie sobie darowałem.
- Chcę ochrony zawsze, chcę mieć kogoś pod domem, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Mój domek gościnny jest do waszej dyspozycji, tam mieszkasz ty lub najlepszy z twoich ludzi. Jeśli muszę gdzieś być też chcę by ktoś ze mną był i za mną jechał. Podejrzewam, że będzie chciał mnie zaatakować. Próbował już tego raz, teraz wiem, że nie działa sam. Chcę mieć dowody w razie ataku na moją osobę.
-My nie jesteśmy firmą ochroniarską, my jesteśmy klubem motocyklowym. To o czym mówisz robią firmy z licencją, więc przestań pieprzyć i mów dlaczego właśnie my. - Wiedziałem, że gra ze mną w kotka i myszkę, a tego nie lubiłem. Tym bardziej, że ten biznesmen od siedmiu boleści mógł wynająć sobie każdą firmę a przyszedł do mnie. Wypytywał o mnie i mój klub, to też powiedział mi Cuther, teraz miał mi powiedzieć, prosto bez ogródek czego ode mnie chciał.
– Doskonale wiesz, czemu. Inne firmy będą działać legalnie, mnie to nie odpowiada. Jeśli ktoś chce mnie zniszczyć, ma nie mieć takiej możliwości. Ma zniknąć. Wiem, że będziesz mógł mi w tym pomóc. Chcę byś dał mi znać o twojej decyzji jak najszybciej. Zależy mi na czasie. Jutro chcę wrócić do domu. Mój numer masz, zadzwoń jak przemyślisz i zdecydujesz. A teraz pozwól, że nie będę więcej zajmował ci czasu, podejrzewam, że musisz obgadać to z twoimi ludźmi. Tak na marginesie, takie miejsce nie jest odpowiednie do załatwiania interesów. Gdybym mógł wybierać, wolałbym spotkanie w bardziej, cywilizowanym miejscu. Jednak domyślam się, że ty mógłbyś się tam nie czuć dobrze. - Wstał podał mi rękę i skierował się do wyjścia.
Sukinkot miał czelność mnie pouczać, chociaż podziwiam jego odwagę, nie jeden zanim by się do mnie w ten sposób odezwał, byłby obsrany ze strachu. Po usłyszeniu tych rewelacji, jeszcze bardziej chciałem zobaczyć o co tu dokładnie chodzi. Kiwnąłem w kierunku baru, dałem znać, że mogą przynieść mi whisky. Facet działał mi na nerwy. To było pewne. Znałem takich jak on. Zaczął od gówna, przerobił kilku ludzi i przemienił się w gładkiego typka. Z tym, że niewiele wiedział o moim świecie, a na pewno nie wiedział, że ja nie pochodzę z jego szarej ligi. Wręcz przeciwnie, ja wychowałem się ze złotymi dziećmi, najlepsze szkoły, możni rodzice. O tym wiedział tylko Cut i Ren, reszta nie miała pojęcia. Dlatego byłem groźniejszy niż ten sztuczny bogaty potentacik. Ja wiedziałem, że jego życie jest gówno warte.  A on nie miał pojęcia kogo prosi o pomoc.
-I co? Wiesz już wszystko? Bo sądząc po twojej minie, dalej to rozkminiasz. Co takiego powiedział. O co w tym wszystkim chodzi, co? - Cut pytał a ja zastanawiałem się, czy gość jest wart tego by zaangażować w to mój klub,moich ludzi i mój czas.
-Cut, gość śmierdzi na kilometr. Myśli, że może dużo a w rzeczywistości nic. Ktoś wziął go na celownik, facet sra po gaciach. Mam chęć przyjrzeć się temu bliżej. Nic nie stracimy a może coś ugramy. Na razie zaangażujemy w to ciebie, mnie i Rena. Jeden z nas siedzi u niego pod drzwiami cały czas a dwóch jeździ z nim gdy wyjeżdża do biura czy wylatuje w interesach. Pakujcie sakwy, wsiadamy na  motory. Jutro jedziemy do szanownego dupka i trochę tam pozbędziemy. Reszta klubu, zostaje pod nadzorem Bena, wiem, że na staruszka można liczyć.Codziennie chcę raport o tym co dzieje się w klubie, jak bar i reszta. Na razie jesteśmy po dostawie broni od Irakijczyków więc mamy trochę spokoju. Resztę tematów dogrywamy na bieżąco. - Zakończyłem i wstałem od stołu. Miałem co robić a chciałem jeszcze odwiedzić Maye i dać jej znać, że nie będę na razie na miejscu ale jak coś to może liczyć na staruszka gdyby coś się działo.
-Rise. Rozumiem, że sam przekażesz w klubie radosne wieści o naszej nieobecności? Suki będą chciały dziś nas dopaść jak dowiedzą się, że nas nie będzie. Chłopcy będą zadowoleni, dzięki temu będą mogli wychaczać te, które na co dzień nie są nimi zainteresowane. -Zarechotał Cut.
O tak, chłopaki będą wniebowzięci. Mam nadzieję, że żaden szajs nie przydarzy się im gdy nas nie będzie. Załatwianie spraw w tym pieprzonym Teksasie pewnie trochę potrwa więc nie chciałbym dodatkowych komplikacji. Musimy być grzeczni przez jakiś czas, bo mamy za dużo do stracenia. A kasa z tego zlecenia byłaby bardzo pomocna a zamierzałem zażądać odpowiedniej kwoty za naszą specjalną ochronę. Pozostało go o tym powiadomić, ale nie od razu. Niech się gość trochę spoci. Ja też umiałem wkurwiać ludzi i chyba nawet nie wiedział jak bardzo to lubię.

Rise #1 The SlayersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz